Mateusz Bezwiński: Pora wziąć się do roboty

Mateusz, scenariusz się powtarza i ostatecznie musimy zadowolić się jednym punktem. Jak ocenisz spotkanie z Energą?
Spotkały się dwie drużyny, które sąsiadują ze sobą w tabeli, dlatego mecz od początku był wyrównany. W drugiej tercji odskoczyliśmy rywalom na dwie bramki, jednak przeciwnicy zdołali odrobić straty, a w dogrywce przechylić losy na swoją korzyść. Kilka prostych błędów zadecydowało, że Toruń opuszczamy tylko z jednym punktem.
Czego zatem zabrakło?
Myślę, że przede wszystkim zabrakło tej koncentracji. Nie udało się utrzymać prowadzenia w regulaminowym czasie gry oraz remisu w dogrywce. Popełniliśmy również mnóstwo fauli, co przełożyło się na brak sił i w efekcie stracone bramki.
Tobie jednak ten toruński klimat służy. Występowałeś tu w juniorskich drużynach przez kilka lat, a teraz już w Pasach zdobyłeś swojego debiutanckiego gola na lodowisku Tor-Tor...
To niesamowite uczucie i jestem bardzo szczęśliwy, że udało mi się pokonać bramkarza rywali. Występowałem w Toruniu kilka sezonów, ale teraz jestem zawodnikiem Cracovii czyli Klubu, gdzie zaczynałem przygodę z hokejem, dlatego tym bardziej czuję się wzruszony.
Czy zgodnie ze zwyczajem zachowałeś krążek, którym zdobyłeś gola?
Zdobyciu tej bramki towarzyszyły mi duże emocje, dlatego zupełnie o tym zapomniałem. Teraz to już jednak historia, a ja chcę skupić się na pracy i strzelaniu kolejnych goli. Musimy wziąć się do roboty i zacząć w końcu wygrywać.
No właśnie najbliższa okazja ku temu będzie już w niedzielę...
Zmierzymy się z Lotosem PKH Gdańsk, który w tym sezonie zdołał napsuć już trochę krwi faworytom. Musimy grać swój hokej, ale jak już mówiłem unikać wykluczeń i nie popełniać tylu błędów.
Rozmawiał: Łukasz Sikora