Trener kadry i GKS-u Katowice: Cracovia jest nie na nasz poziom

    10.10.2016
    Trener kadry i GKS-u Katowice: Cracovia jest nie na nasz poziom
    Wczorajszy mecz "Pasów" z GKS-em Katowice był okazją do rozmowy z prowadzącym "Gieksę" selekcjonerem reprezentacji Polski. Jacek Płachta odpowiedział na pytania dziennikarzy nie tylko dotyczące wczorajszego pogromu, ale także powołań zawodników Cracovii do kadry.

    To niecodzienna okazja gościć selekcjonera reprezentacji Polski.  Na początku poproszę jednak o komentarz do meczu ligowego.

    -Widzieliśmy wszyscy jak to wyglądało. Mamy znacznie, znacznie mniejsze umiejętności niż drużyna Cracovii. Nie mogę oczywiście swoim zawodnikom odmówić walki, zaangażowania, ale niestety, pewnego poziomu gry i doświadczenia „nie przeskoczymy". Mamy 15 młodzieżowców, a ponadto nieco więcej oczekuję od naszych obcokrajowców. Na dziś wypełniona reprezentantami drużyna Cracovii jest nie na nasz poziom.

    Deklasacja był ewidentna, ale postawa Pana drużyny przy 9:1 była godna pochwały. Nie chcieliście kończyć z „dwucyfrówką"?

    -Dla mnie to bez znaczenia. Chodzi o całokształt gry. Z pewnością były gorsze i lepsze jej momenty. Chłopcy bardzo chcieli, ale w naszej tercji popełnialiśmy bardzo dużo błędów i krążki spadały zawodnikom Cracovii na kije. Ale nic bez przyczyny, graliśmy z jedną z najlepszych drużyn w Polsce.

    Obiecałem, że będzie pytanie o kadrowiczów - przyglądał się Pan którymś zawodnikom Cracovii w szczególny sposób? Damianowi Kapicy?

    -Wyjaśnijmy sobie jedną rzecz - jeżeli przyjeżdżam do Krakowa to jest pytanie o Kapicę, Drzewieckiego i tak dalej. Jadę do Tychów i tamtejsi dziennikarze pytają o Komorskiego i innych. Pytanie o tego, czy tamtego są nie na miejscu w  meczu ligowym. Kapica był, dostał swoją szansę, na pewno dostanie kolejną. Mnie to śmieszy -  wasze, dziennikarzy, podejście.

    Pytanie o Kapicę pada w kontekście meczów kadry, które odbyły się tuż po Hokejowej Lidze Mistrzów. I mówimy o człowieku, który grywał w koszulce „Top-scorera". Ponadto Rafał Radziszewski, który zrobił furorę w całej Europie nie mógł liczyć na pierwsze miejsce w bramce.

    ­-A kto powiedział, że Radziszewski nie był numerem 1?

    W Mińsku na kwalifikacjach olimpijskich więcej szans dostał Przemysław Odrobny.

    -A my nie mamy jedynki, dwójki, czy trójki. Mamy bramkarzy i ja decyduję, który z  nich lepiej pasuje do którego spotkania. Jeśli chodzi o „Top-scorera", to patrzenie na takie rzeczy też jest śmieszne - ile Ci zawodnicy strzelili bramek i ile zagrali meczów?

    O te cztery więcej niż pozostali kadrowicze. Na znacznie wyższym poziomie.

    -To moja decyzja kogo powołuję. Ja stale obserwuję około 50 zawodników i uznałem, że na ten moment lepsze będą inne nazwiska.

    Rozmawiał Krzysztof Dąbrowa

    fot. Paweł Bialec/pzhl.tv

    CRACOVIA TO RÓWNIEŻ