Rudolf Rohaček: Prezent pod choinkę
01.10.2008

We wtorek hokeiści Comarch Cracovii wygrali z dziewiątym w tabeli KH Sanok, ale dopiero po rzutach karnych. <i>- Dobrze go zaczęliśmy i szybko prowadziliśmy 2:0. Później jednak gospodarze rozpoczęli pościg i w trzeciej tercji objęli prowadzenie</i> - relacjonuje trener Rudolf Rohaček.<br><br>
- Sanok zmobilizował się na was...
- Zgadza się. Rozegrał dobry mecz i jeżeli utrzyma taki poziom to niejedna drużyna zgubi tu punkty.
- Jak wyglądał mecz w pana ocenie?
- Dobrze go zaczęliśmy i szybko prowadziliśmy 2:0. Później jednak gospodarze rozpoczęli pościg i w trzeciej tercji objęli prowadzenie. Na szczęście udało nam się wyrównać. Potem była dogrywka i rzuty karne, które rozstrzygnęliśmy na naszą korzyść.
- Mam pan pretensje do swoich zawodników, że tak męczyli się w spotkaniu z przedostatnią drużyną tabeli?
- O sam mecz nie, bo jak na tak okrojony skład zagraliśmy całkiem nieźle. Moje zastrzeżenia dotyczą prostych błędów przy wymianie piątek. Otrzymaliśmy za to aż trzy kary. Trzeba o tym porozmawiać, bo niektórzy zawodnicy chyba nie do końca rozumieją, kiedy mogą wziąć udział w grze.
- Z czego biorą się takie pomyłki? Dekoncentracja?
- Nie do końca. Wydaje mi się, że zawodnik po prostu za bardzo chce i wskakując na lód od razu rozpoczyna grę. Inna sprawa, że zjeżdżający gracze jadą wzdłuż bandy i wchodzą do boksu przez drzwi. Musimy zmienić reguły, bo nie zdarzyło się to po raz pierwszy.
- Tym bardziej, że w Sanoku dwie bramki straciliście grając w osłabieniu właśnie po karach za te pomyłki...
- I ja sobie z tego doskonale zdaję sprawę! Postaramy się to natychmiast rozwiązać i myślę, że w następnych meczach to się już nie powtórzy.
- Najbliższa okazja do poprawy już w piątek z GKS-em Tychy. Normalnie powinien to być mecz na szczycie, jednak jak na razie tyszanie spisują się poniżej oczekiwań...
- Ale to cały czas bardzo groźna drużyna. Zresztą ja nigdy nie patrzę na przeciwnika przez pryzmat miejsca w tabeli. Musimy być przygotowani na ciężki pojedynek.
- Dołączy do drużyny któryś z graczy kontuzjowanych?
- Najbliżej tego jest Michał Radwański, który już rozpoczął treningi. Zobaczymy też, jak będzie rozwijała się sytuacja z Michałem Piotrowskim. Musimy sobie w jakiś sposób z tym poradzić.
- To chyba akurat nie będzie problem, bo w podobny sposób radzicie sobie od początku sezonu...
- (śmiech) Dokładnie. Jeszcze w ani jednym spotkaniu nie miałem do swojej dyspozycji pełnych czterech piątek.
- Jeszcze trochę i zapomni pan jakie to uczucie...
- (śmiech) Mam nadzieję, że nie. Choć taka sytuacja będzie chyba dopiero pod choinkę. Ot, taki prezent. Wcześniej niestety na to się nie zanosi.
Rozmawiał Dariusz Guzik
- Zgadza się. Rozegrał dobry mecz i jeżeli utrzyma taki poziom to niejedna drużyna zgubi tu punkty.
- Jak wyglądał mecz w pana ocenie?
- Dobrze go zaczęliśmy i szybko prowadziliśmy 2:0. Później jednak gospodarze rozpoczęli pościg i w trzeciej tercji objęli prowadzenie. Na szczęście udało nam się wyrównać. Potem była dogrywka i rzuty karne, które rozstrzygnęliśmy na naszą korzyść.
- Mam pan pretensje do swoich zawodników, że tak męczyli się w spotkaniu z przedostatnią drużyną tabeli?
- O sam mecz nie, bo jak na tak okrojony skład zagraliśmy całkiem nieźle. Moje zastrzeżenia dotyczą prostych błędów przy wymianie piątek. Otrzymaliśmy za to aż trzy kary. Trzeba o tym porozmawiać, bo niektórzy zawodnicy chyba nie do końca rozumieją, kiedy mogą wziąć udział w grze.
- Z czego biorą się takie pomyłki? Dekoncentracja?
- Nie do końca. Wydaje mi się, że zawodnik po prostu za bardzo chce i wskakując na lód od razu rozpoczyna grę. Inna sprawa, że zjeżdżający gracze jadą wzdłuż bandy i wchodzą do boksu przez drzwi. Musimy zmienić reguły, bo nie zdarzyło się to po raz pierwszy.
- Tym bardziej, że w Sanoku dwie bramki straciliście grając w osłabieniu właśnie po karach za te pomyłki...
- I ja sobie z tego doskonale zdaję sprawę! Postaramy się to natychmiast rozwiązać i myślę, że w następnych meczach to się już nie powtórzy.
- Najbliższa okazja do poprawy już w piątek z GKS-em Tychy. Normalnie powinien to być mecz na szczycie, jednak jak na razie tyszanie spisują się poniżej oczekiwań...
- Ale to cały czas bardzo groźna drużyna. Zresztą ja nigdy nie patrzę na przeciwnika przez pryzmat miejsca w tabeli. Musimy być przygotowani na ciężki pojedynek.
- Dołączy do drużyny któryś z graczy kontuzjowanych?
- Najbliżej tego jest Michał Radwański, który już rozpoczął treningi. Zobaczymy też, jak będzie rozwijała się sytuacja z Michałem Piotrowskim. Musimy sobie w jakiś sposób z tym poradzić.
- To chyba akurat nie będzie problem, bo w podobny sposób radzicie sobie od początku sezonu...
- (śmiech) Dokładnie. Jeszcze w ani jednym spotkaniu nie miałem do swojej dyspozycji pełnych czterech piątek.
- Jeszcze trochę i zapomni pan jakie to uczucie...
- (śmiech) Mam nadzieję, że nie. Choć taka sytuacja będzie chyba dopiero pod choinkę. Ot, taki prezent. Wcześniej niestety na to się nie zanosi.
Rozmawiał Dariusz Guzik