Rudolf Rohaček: Nie wygrywa się za wytrzymałość
15.08.2007

Hokeiści Comarch Cracovii przegrali we wtorek z GKS-em Tychy 3:6. Był to piąty sparing „Pasów” przed sezonem i pierwsza porażka. <i>- Prędzej, czy później musiała przyjść</i> - przyznaje trener Rudolf Rohaček.<br><br>
- Przegraliście pierwszy mecz w tym okresie przygotowawczym....
- Prędzej, czy później ta porażka musiała przyjść. Pierwsze dziesięć minut tego meczu były bardzo dobre w naszym wykonaniu: graliśmy szybko krążkiem, stwarzaliśmy sporo akcji. Później jednak nie było już tak ładnie.
- Były momenty, w których miało się wrażenie, że to mecz o awans do finału Mistrzostw Polski, a nie zwykły sparing…
- Zgadza się. Obie drużyny chciały bardzo wygrać, dlatego też na lodzie toczyła się prawdziwa wojna. Było sporo fauli i nikt się nie oszczędzał.
- Efektem tego jest kontuzja Romana Hloucha…
- Roman w jednym ze starć doznał kontuzji barku i nie mógł dokończyć meczu. Nie wiemy jeszcze, jak poważny jest to uraz. Dziś zawodnik przejdzie specjalistyczne badania lekarskie. Mam nadzieję, że to nic groźnego.
- Dostrzega pan jakiś wyraźny pozytyw z tego pojedynku?
- Kondycję. W trzeciej tercji pod tym względem zdecydowanie przeważaliśmy nad przeciwnikiem. Niestety nie wygrywa się za wytrzymałość, ale za strzelone bramki.
- Czyli siłownia, kajaki, biegi, pływanie, czy też tenis zrobiły swoje…
- (śmiech) Można tak powiedzieć. Trzecia tercja pokazała, że ten fundament kondycyjny już jest. Do inauguracji sezonu pozostały jeszcze trzy tygodnie i mam nadzieję, że wciąż będziemy szli z formą w górę.
- Co było przyczyną traconych przez was bramek?
- Popełnialiśmy sporo indywidualnych błędów w obronie, które GKS potrafił wykorzystać. Poza tym Radziszewski nie miał najlepszego dnia w naszej bramce.
- Kiedy rewanż z GKS-em?
- W najbliższy piątek gramy drugie spotkanie, ale tym razem na lodowisku w Tychach. Mecz rozpocznie się o godzinie 17.
Rozmawiał Dariusz Guzik
- Prędzej, czy później ta porażka musiała przyjść. Pierwsze dziesięć minut tego meczu były bardzo dobre w naszym wykonaniu: graliśmy szybko krążkiem, stwarzaliśmy sporo akcji. Później jednak nie było już tak ładnie.
- Były momenty, w których miało się wrażenie, że to mecz o awans do finału Mistrzostw Polski, a nie zwykły sparing…
- Zgadza się. Obie drużyny chciały bardzo wygrać, dlatego też na lodzie toczyła się prawdziwa wojna. Było sporo fauli i nikt się nie oszczędzał.
- Efektem tego jest kontuzja Romana Hloucha…
- Roman w jednym ze starć doznał kontuzji barku i nie mógł dokończyć meczu. Nie wiemy jeszcze, jak poważny jest to uraz. Dziś zawodnik przejdzie specjalistyczne badania lekarskie. Mam nadzieję, że to nic groźnego.
- Dostrzega pan jakiś wyraźny pozytyw z tego pojedynku?
- Kondycję. W trzeciej tercji pod tym względem zdecydowanie przeważaliśmy nad przeciwnikiem. Niestety nie wygrywa się za wytrzymałość, ale za strzelone bramki.
- Czyli siłownia, kajaki, biegi, pływanie, czy też tenis zrobiły swoje…
- (śmiech) Można tak powiedzieć. Trzecia tercja pokazała, że ten fundament kondycyjny już jest. Do inauguracji sezonu pozostały jeszcze trzy tygodnie i mam nadzieję, że wciąż będziemy szli z formą w górę.
- Co było przyczyną traconych przez was bramek?
- Popełnialiśmy sporo indywidualnych błędów w obronie, które GKS potrafił wykorzystać. Poza tym Radziszewski nie miał najlepszego dnia w naszej bramce.
- Kiedy rewanż z GKS-em?
- W najbliższy piątek gramy drugie spotkanie, ale tym razem na lodowisku w Tychach. Mecz rozpocznie się o godzinie 17.
Rozmawiał Dariusz Guzik