Rudolf Rohaček: Nie jestem wróżką
11.03.2008

Już w najbliższy piątek meczem w Tychach zainaugurowany zostanie finał Mistrzostw Polski! Również w Tychach odbędzie się drugie spotkanie i to dzień później. <i>- Myślę, że jeżeli po dwóch pierwszych meczach będzie 1:1 to można powiedzieć, że to będzie duży sukces</i> - uważa trener Comarch Cracovii Rudolf Rohaček.<br><br>
- Trafiliście na odpowiedniego rywala w finale?
- Na tym etapie nie ma już sensu mówić, kto był lepszy. Każda drużyna ma swoje plusy i minusy. Trzeba skupić się na GKS-ie Tychy, a nie myśleć o tym, jakim przeciwnikiem były Wojas Podhale.
- To może spytam inaczej: tyszanie byli lepsi w półfinałowej rywalizacji?
- Jeżeli wygrali 4:2 to świadczy to o tym, że byli lepsi i zasłużyli na awans do finału. A skoro swój awans przypieczętowali na lodowisku przeciwnika to tylko pokazuje, że muszą grać dobry hokej.
- W tym sezonie GKS wam kompletnie nie leży. W sześciu spotkaniach przegraliście aż pięć razy…
- Ale trzeba pamiętać o tym, że play-offy to taki osobny sezon. Tu wszystko zaczyna się od postaw i nie myśli się o tym, co było w sezonie zasadniczym. Nie liczy się to co było, ale to co będzie.
- A co będzie?
- Myślę, że jeżeli po dwóch pierwszych meczach w Tychach będzie 1:1 to można powiedzieć, że to będzie duży sukces.
- Ale spodziewa się pan rywalizacji, która może zakończyć się dopiero po siódmym meczu?
- Nie wypowiadam się na ten temat, bo nie jestem wróżką, żeby mówić, co będzie w przyszłości. No ale myślę, że może być nawet i siedem spotkań. Wszystko jest możliwe.
- Zawodnicy Święta Wielkanocne spędzą na lodzie, bowiem gracie i w Wielki Piątek i w Poniedziałek Wielkanocny. Oczywiście pod warunkiem, że rywalizacja nie zakończy się po czterech spotkaniach…
- Koniec sezonu przypadł na drugą połowę marca, tak ustalony został terminarz i trzeba grać. To są finały i każdy hokeista i trener musi się na nich skupić. Nic w tej kwestii nie zmienimy.
Rozmawiał Dariusz Guzik
- Na tym etapie nie ma już sensu mówić, kto był lepszy. Każda drużyna ma swoje plusy i minusy. Trzeba skupić się na GKS-ie Tychy, a nie myśleć o tym, jakim przeciwnikiem były Wojas Podhale.
- To może spytam inaczej: tyszanie byli lepsi w półfinałowej rywalizacji?
- Jeżeli wygrali 4:2 to świadczy to o tym, że byli lepsi i zasłużyli na awans do finału. A skoro swój awans przypieczętowali na lodowisku przeciwnika to tylko pokazuje, że muszą grać dobry hokej.
- W tym sezonie GKS wam kompletnie nie leży. W sześciu spotkaniach przegraliście aż pięć razy…
- Ale trzeba pamiętać o tym, że play-offy to taki osobny sezon. Tu wszystko zaczyna się od postaw i nie myśli się o tym, co było w sezonie zasadniczym. Nie liczy się to co było, ale to co będzie.
- A co będzie?
- Myślę, że jeżeli po dwóch pierwszych meczach w Tychach będzie 1:1 to można powiedzieć, że to będzie duży sukces.
- Ale spodziewa się pan rywalizacji, która może zakończyć się dopiero po siódmym meczu?
- Nie wypowiadam się na ten temat, bo nie jestem wróżką, żeby mówić, co będzie w przyszłości. No ale myślę, że może być nawet i siedem spotkań. Wszystko jest możliwe.
- Zawodnicy Święta Wielkanocne spędzą na lodzie, bowiem gracie i w Wielki Piątek i w Poniedziałek Wielkanocny. Oczywiście pod warunkiem, że rywalizacja nie zakończy się po czterech spotkaniach…
- Koniec sezonu przypadł na drugą połowę marca, tak ustalony został terminarz i trzeba grać. To są finały i każdy hokeista i trener musi się na nich skupić. Nic w tej kwestii nie zmienimy.
Rozmawiał Dariusz Guzik