Rudolf Rohacek: mierzymy w kolejny finał

  • Wywiady
23.04.2012
Rudolf Rohacek: mierzymy w kolejny finał
Comarch Cracovia zakończyła minione rozgrywki ze srebrnym medalem, po finałowej porażce z Ciarko PBS Bank Sanok. Medal Pasów to wielki sukces, ale już wielkimi krokami zbliża się kolejny sezon PLH. Co słychać w Cracovii? Posłuchajmy trenera Rudolfa Rohacka…


Od ostatniego meczu finałów upłynęło już trochę wody w Wiśle. Czy dokonał Pan już sam przed sobą analizy i rachunku sumienia, jeśli chodzi o miniony sezon?

- Fakt, finały już dawno za nami, to już historia. Trzeba się już szykować na kolejne rozgrywki i muszę przyznać, że w głowie mam powoli przygotowania. Analiza? Dokonaliśmy jej wraz z Zarządem, usiedliśmy i porozmawialiśmy, wnioski zostały wyciągnięte. Musimy natomiast do nowego sezonu przygotować się jeszcze lepiej, intensywniej i mocniej trenować, aby ponownie liczyć się w walce o najwyższe cele.

Mocniej, intensywniej... Można zatem wywnioskować, że zawodników w przygotowaniach czekają jakieś niespodzianki, nowości?

- Pewne zmiany i nowości w sposobie przygotowań się pojawią, ale podstawa pozostanie bez zmian - czyli bieganie, ćwiczenia kardio i jazda na rowerach statycznych. Trening siłowy też będzie się nieco różnił od dotychczasowych, bo nie chciałbym, aby moi zawodnicy popadli w monotonię. Będzie ciężej, mocniej i trudniej, ale to wszystko po to, by być jak najlepiej przygotowanym na ciężkie ligowe boje.

Kiedy drużyna spotyka się na pierwszym treningu i jaki jest plan przygotowań?

- Po długim weekendzie 7 maja ruszamy pełną parą z przygotowaniami. U mnie nie ma taryfy ulgowej, nie będzie żadnego luźnego czy „ochronnego" pierwszego tygodnia. Od początku trenujemy na 100% możliwości. Jeśli chcemy, by były efekty w lidze, to nie może być mowy o żadnej taryfie ulgowej. Będziemy się przygotowywać w Krakowie, skorzystamy z bogactwa bazy treningowej, jaką posiadamy na lodowisku, na obiektach na Wielickiej, czy też w siłowniach i klinice Comarchu. Warunki mamy bardzo dobre.

Czy wiadomo już, w jakim składzie personalnym drużyna Comarch Cracovii pojawi się na pierwszym treningu 7 maja?

- Mogę powiedzieć na razie jedynie tyle, że finalizujemy rozmowy z zawodnikami, których chcemy pozyskać. Jestem po rozmowach z Profesorem Filipiakiem i mogę zapewnić, że słuchy o tym, że wycofuje się z hokeja, są kompletną bzdurą. Profesor dalej będzie nas wspierał finansowo i przede wszystkim moralnie, co też jest dla mnie i zawodników bardzo ważne. Zmiany w drużynie na pewno będą, to jest nieuniknione. W nowym sezonie nie zobaczymy w barwach Cracovii Joela Leniusa, Rafała Martynowskiego, Nicka Sucharskiego i Davida Kostucha. Na ich miejsce przyjdą inni gracze, ale na nazwiska musimy jeszcze trochę poczekać. Na końcu kwietnia, lub na samym początku maja ogłosimy skład drużyny, która 7 maja rozpocznie przygotowania do rozgrywek.

Ondrej Raszka i Patryk Wajda - czy ich zobaczymy w pasiastych barwach w nowym sezonie?

- Rozmawialiśmy z nimi, przedstawiliśmy im oferty, wysłuchaliśmy ich życzeń i teraz pozostawiamy sobie i im czas na podjęcie decyzji. Dlatego nie chciałbym jeszcze niczego przesądzać: ani ich odejścia, ani pozostania w Cracovii.

W Sanoku po świetnym sezonie pożegnano się z trenerem Markiem Ziętarą i poszukiwany jest jego następca. Mówi się o tajemniczym trenerze z Pana ojczyzny, w gazetach pada nazwisko trenera Charlesa Franzena oraz... Rudolfa Rohacka!

- A to ciekawe (śmiech). Pierwszy raz słyszę takie informacje, ale są to tylko i wyłącznie wymysły prasowe. Z całą pewnością mogę potwierdzić, że nigdzie się nie wybieram i zostaję w Cracovii. Mam ważny kontrakt do 2014 roku, chcę tu dalej pracować, grać o najwyższe cele i sięgać z Pasami po kolejne sukcesy.

No właśnie, wspomniał Pan o celach... To jakie one są dla Cracovii na najbliższe rozgrywki?

- Ja na każdym kroku powtarzam, że zawsze robimy wszystko, aby znaleźć się w finale play-off. Nie pozostaje nam zatem nic innego, jak dotrzeć tam po raz kolejny. Ktoś może powiedzieć, że ekipy z Sanoka i Tychów będą dzielić i rządzić w lidze, a my będziemy gdzieś w ich cieniu. Trzeba jednak pamiętać, że kiedy w 2009 roku zdobywaliśmy mistrzostwo to mówiono, że to ostatni akord Pasów, że ta drużyna się skończyła. A tymczasem my rok później znów byliśmy w finale, w 2011 sięgnęliśmy po główny laur w PLH i w tym roku znów zameldowaliśmy się w finale. Nie jest z nami zatem wcale tak źle (śmiech). Nazwiska w hokeju nie grają, gra cała drużyna i liczy się jej ciężka praca w całych rozgrywkach. A mnie jak na razie co roku udaje się poukładać zespół tak, by walczył o mistrzostwo. Zawodnicy oddają serce Cracovii, walczą za nią i są gotowi na poświęcenia, dlatego co roku liczymy się w walce o tytuł.

W Sanoku, Tychach i Oświęcimiu wielkie zmiany, a w Cracovii trzon zespołu - czyli Radziszewski, Leszek Laszkiewicz, Nicolas Besch, Damian Słaboń i Michał Piotrowski - pozostaje bez zmian. To może dać Panu i drużynie przewagę w walce o tytuł względem reszty stawki...

- W drużynie trzeba mieć zarówno doświadczonych, jak i młodych zawodników, takich na dorobku. Ja mam ten komfort, że taką właśnie sytuację mam w zespole. Wystarczy umiejętnie połączyć te proporcje, a mieszanka może wyjść naprawdę wybuchowa.

Co z Danielem Laszkiewiczem? Jaką widzi Pan dla niego rolę w drużynie?

- Rozmawiałem wielokrotnie z Danielem i znam jego deklarację, że nie chce kończyć z hokejem w ten sposób. Pracował na swoje nazwisko wiele lat, jest w polskim hokeju wyjątkową postacią. Mojemu zespołowi dawał bardzo dużo jako kapitan, a gdy nie mógł grać, cały czas był z drużyną i wspierał ją pod względem mentalnym, chłopcy czuli jego zapał i sami pozytywnie się „ładowali". Ja mam w głowie swoją koncepcję co do Daniela, wiem jaką rolę chcę by spełniał w drużynie i myślę, że zobaczymy drugiego z braci Laszkiewiczów na lodzie w nowym sezonie.

Rozmawiał: Tomasz Gawędzki

CRACOVIA TO RÓWNIEŻ