Rudolf Roháček: Laszkiewicz pokazał olbrzymią klasę!

    22.02.2012
    Rudolf Roháček: Laszkiewicz pokazał olbrzymią klasę!
    - Wczorajszy mecz rozstrzygnął na naszą korzyść Leszek Laszkiewicz. W pierwszym meczu miał trzy-cztery „setki”, ale nic mu nie wchodziło. W drugim meczu pokazał olbrzymią klasę: strzelał bramki i asystował – mówi po spotkaniu w Oświęcimiu trener Pasów.

    - Wczorajszy mecz rozstrzygnął na naszą korzyść Leszek Laszkiewicz. W pierwszym meczu miał trzy-cztery „setki", ale nic mu nie wchodziło. W drugim meczu pokazał olbrzymią klasę: strzelał bramki i asystował - mówi po spotkaniu w Oświęcimiu trener Pasów.

    - Nie rozpoczęliście najlepiej meczu w Oświęcimiu i daliście sobie narzucić styl gry Unii.
    - Mecz nie ułożył się na początku tak jak sobie życzyliśmy. Na początku nie realizowaliśmy założeń taktycznych. Chcieliśmy odsunąć grę od naszej bramki i grać w tercji przeciwnika, ale przez pierwsze 10 minut nam się to nie udawało. Unia zagrała bardzo mądrze, ostro i agresywnie. Początkowo mieliśmy kłopot z wyjściem z własnej tercji, stąd też pierwsza bramka. Później dzięki koncentracji i mobilizacji zawodnicy wrócili do gry i zaczęliśmy grać swój hokej. W drugiej i trzeciej tercji zagraliśmy bardzo dobry mecz. Należą się chłopakom słowa podziękowań za styl gry i zaangażowanie. Trudno kogoś wyróżnić, cały zespół zagrał bardzo dobrze - od bramkarza po napastnika czwartej formacji.

    - W drugim meczu przypomniał o sobie Leszek Laszkiewicz.
    - Wczorajszy mecz rozstrzygnął na naszą korzyść właśnie Leszek. W pierwszym meczu miał trzy-cztery „setki", ale nic mu nie wchodziło. W drugim meczu pokazał olbrzymią klasę: strzelał bramki i asystował.

    - Po meczu doszło do olbrzymiego zamieszania pomiędzy schodzącymi z lodu zawodnikami. Jak Pan ocenia tą sytuację?
    - Ktoś jest odpowiedzialny za zachowanie porządku podczas meczu i po jego zakończeniu, tak by jedna drużyna schodziła z lodu w jednym kierunku, a druga w drugim. Niedopuszczalne jest by obie drużyny spotykały się przy jednym boksie lub wyjściu. Jest to sprawa organizacyjna i jest to dla mnie całkowicie niezrozumiałe, ze nie zostało to zapewnione. Nie byłoby całej tej sytuacji, gdybyśmy najpierw my zeszli do szatni, a dopiero po tym drużyna gospodarzy. Nie wiem, kto był odpowiedzialny za zabezpieczenie tego widowiska. Ja nie jestem od tego, by rozstrzygać kto tu zawinił.

    - Cracovia prowadzi 2-0 w meczach z Unią. Czy już Pan powoli zaczyna myśleć o finale mistrzostw Polski?
    - Teraz jesteśmy już myślami przy kolejnym meczu. Za kilka godzin gramy znowu. Prowadzimy 2-0 w play-offie, ale to nie koniec rywalizacji. Do każdego meczu podchodzimy jak do tego najważniejszego. Chcemy znów wygrać w Oświęcimiu i wtedy pozostanie nam jeden krok do finału.

    CRACOVIA TO RÓWNIEŻ