Rudolf Rohaček: Takie sobie życie wybrałem

  • Wywiady
31.08.2005
Rudolf Rohaček: Takie sobie życie wybrałem
Rozmowa z Rudolfem Rohaczkiem, trenerem Cracovii i hokejowej reprezentacji Polski.

Rozmowa z Rudolfem Rohaczkiem, trenerem Cracovii i hokejowej reprezentacji Polski

- Lubisz Polskę?
- Bardzo.

- A za co?
- Już tyle lat jestem w Polsce. Lubię Polaków, dobrze się wśród nich czuję. Polacy i Czesi mają bardzo dużo wspólnego. Mieszkamy blisko i widać, że wiele cech mamy podobnych.

- Pamiętasz jak przyjechałeś do Polski po raz pierwszy? Były obawy?
- Były, człowiek przyjechał i nie wiedział, co go czeka. Rozglądał się w prawo w lewo. Obserwował, jak to się wszystko rozwinie. Ale wiadomo, że kraj to ludzie, a mówiłem już, że dobrze się czuję wśród Polaków.

- Jak zareagowali twoi czescy przyjaciele na wieść, że zostałeś trenerem reprezentacji Polski?
- Bardzo pozytywnie, już trzymają kciuki. Zorganizowana się taka grupa, koło 20 osób, które wybierają się na najbliższe mistrzostwa na Litwę, aby kibicować Polsce w drodze do awansu do grupy A. Do tego jeszcze daleka droga i wiele ciężkiej pracy. Ale już czuję tę odpowiedzialność, a dodatkowo jeszcze ich nie mogę zawieść.

- Co ci się w Polsce podoba?
- Jedzenie jest świetne. Jestem miłośnikiem ryb. Wszystkie rodzaje ryb: łosoś, smażony węgorz jest super, no i oczywiście śledzie na różne sposoby. To mistrzostwo! Miałem też okazję zobaczyć wiele pięknych miejsc. Znajomym polecam okolice Krynicy, Bałtyk. No i oczywiście Kraków, to ewenement. Mam, o czym opowiadać swoim przyjaciołom.

- Jak przyjąłeś wiadomość, że PZHL wybrał ciebie trenerem reprezentacji?
- Jako pozytywną ocenę mojej pracy w polskim hokeju. Więcej jako trener nie mogę osiągnąć. Z klubem można wywalczyć mistrzostwo Polski. Prowadzenie reprezentacji to szczyt kariery w polskim hokeju. Nie każdemu trenerowi się zdarza, że zostaje trenerem kadry. Bardzo się cieszę, że mam możliwość współpracy z najlepszymi polskimi hokeistami. Chcę, aby Polska jak najszybciej grała w dywizji A i się tam utrzymała. Mam nadzieję, że awans rozbudzi zainteresowanie Polaków hokejem, spowoduje napływ sponsorów, hokej będzie obecny w telewizji i innych mediach. Spowodowałoby to, oczywiście wzrost poziomu. Na początku muszę zadbać o takie warunki, aby zawodnicy chcieli grać w kadrze, aby chętnie przyjeżdżali na zgrupowania, musi być dobra atmosfera a gracze, którzy zdecydują się na graniem z orłem na piersiach, wychodząc na lód dawali z siebie wszystko. W Czechach też kiedyś różnie z tym bywało. Teraz na mecze reprezentacji chcą przyjeżdżać najlepsi zawodnicy.

- Wprowadzisz elementy czeskiej szkoły hokeja?
- Każda szkoła ma coś pozytywnego, rosyjska, kanadyjska, czeska. Rosyjska szkoła hokeja była przez wiele lat najlepsza na świecie. Dlaczego teraz nie jest? Moim zdaniem, dlatego że odeszli od tego, co było dobre. W rosyjskiej szkole zawodnicy mieli przygotowane schematy taktyczne, w każdym momencie gry wiedzieli, co mają robić, mogli podawać w ciemno i wiadomo było, że w tym miejscu będzie inny gracz. To mi się podoba. Trzeba przygotować taktyczne warianty, aby zawodnicy wiedzieli, co mają grać. Nie zapominajmy o indywidualnych umiejętnościach. Z czeskiej szkoły dodałbym takie cwaniactwo, wyczucie gry, jakie widać u Czechów. Chciałby to wkomponować. Ale dlaczego nie mamy mówić o polskiej szkole? Można wykorzystać pewne doświadczenia innych krajów, co nie znaczy, że tylko i wyłącznie powielać tamte wzorce i dopasować do polskiej mentalności. Zrobię wszystko, co umiem, co wiem, aby zawodnikom przekazać swoje założenia. Jeśli ich nie zrozumieją to znaczy, że jestem złym trenerem. Zrobię jednak wszystko, aby zrozumieli, że to dla ich dobra, aby mieli jak najlepszą sytuację na lodzie. Słowem: aby unikali błędów, a jak się nie robi błędów to się wygrywa.

- Widzisz poprawę sytuacji w polskiej lidze przez ostatnie lata?
- Jeszcze przed czterema laty w Polsce był widoczny chaos w hokeju. Istniał tak naprawdę jeden profesjonalnie zorganizowany klub na wysokim poziomie, czyli Unia. Teraz jest inaczej. Co najmniej pięć klubów zrobiło duży postęp i efekt jest taki, że po raz pierwszy od 10-15 lat mamy bardzo mocną ligę w Polsce. Drużyny są przygotowane. Jeszcze trzeba kilka rzeczy poprawić, w tym finanse. Ale kluby już funkcjonują coraz lepiej. W tym sezonie będzie bardzo ciekawa liga! O sukcesie mogą zadecydować szczegóły.

- Wyobrażasz sobie, że mógłbyś żyć bez hokeja?
- Nie wyobrażam, abym robił coś innego. Czasem przychodzą do głowy takie myśli, co by było, gdybym robił coś innego. Ale hokej wciąż mnie bawi i cieszy.

- A co na to twoja rodzina? Przecież jesteś gościem we własnym domu...
- Cóż, całe życie takie wiodę. Kiedy byłem zawodnikiem też praktycznie wciąż byłem w drodze, teraz jako trener jestem poza domem. Takie sobie życie wybrałem.

- Całe życie hokej? Czy to znaczy, że analizujesz w nieskończoność przegrane mecze?
- Nie da się zrobić czegoś takiego, że po meczu wyrzucam hokej z głowy. O przegranym czy wygranym meczu trzeba pomyśleć spokojnie. Wyciągnąć wnioski. Nigdy w życiu nie zdarzyło mi się omawiać jakiegoś meczu z zawodnikami od razu, „na gorąco”. Dopiero na następny dzień, na spokojnie, wytykam błędy lub chwalę. „Poprawić, zapomnieć i iść do przodu” – taka zasada musi obowiązywać w drużynach, które chcą osiągnąć sukces.

- Denerwuje cię używanie przez Polaków zwrotu „czeski film”?
- Nie, sam chętnie tego używam. I to w różnych sytuacjach, podobnie jak zwrotu „zginąć jak ciotka w Czechach”. Nawet w szatni w przerwie meczu, pomaga to rozładować atmosferę.. rozmawiał ms

CRACOVIA TO RÓWNIEŻ