Rafał Radziszewski: Karne to loteria
Rafał Radziszewski był dziś najlepszym zawodnikiem Comarch Cracovii. Reprezentacyjny bramkarz spisywał się świetnie, nawet w rzutach karnych, ale ostatecznie nie uchronił „Pasów" od pierwszej porażki w finale Mistrzostw Polski.
- Wczoraj wygraliśmy i każdy liczył na to, że dziś też się uda - mówi Rafał Radziszewski, który przyznaje, że dzisiejsze spotkanie było zupełnie inne. - W środę mieliśmy zdecydowaną przewagę, tym razem spotkanie było bardzo zacięte.
Comarch Cracovia objęła prowadzenie w 43. minucie, ale siedem minut GKS doprowadził do remisu. Bramkarzowi „Pasów" niełatwo przyszło zrozumienie tego, jak można było stracić bramkę na 1:1 grając z przewagą jednego zawodnika. - To nie powinno było nam się zdarzyć, tym bardziej w meczu o taką stawkę. GKS wyszedł z kontrą dwa na jeden i zdobył gola - wyjaśnia.
O losach dzisiejszego spotkania musiały więc zadecydować rzuty karne. - Nie wychodzą nam one najlepiej w tym sezonie. Wystarczy przypomnieć, że po nich przegraliśmy jeden półfinałowy mecz z JKH GKS-em Jastrzębie - mówi Radziszewski.
Bramkarz „Pasów" - podobnie jak Piotr Jakubowski z GKS-u Tychy - byli dziś najlepszymi zawodnikami swoich drużyn. Obaj zatrzymali mnóstwo strzałów, również w rzutach karnych. - Było sporo sytuacji, ale padło mało bramek. Karne to loteria, równie dobrze to my mogliśmy wygrać i wtedy bylibyśmy mistrzami Polski - uważa „Radzik".
Comarch Cracovia w dalszym ciągu prowadzi w finałowej rywalizacji (2:1) i potrzebuje tylko jednego zwycięstwa, by cieszyć się z mistrzowskiego tytułu (GKS trzech). - Nie załamujemy się tą porażką. Przed nami mecz w Krakowie, trzeba wyciągnąć wnioski z dzisiejszej porażki i zrobić wszystko, by wygrać - uważa Radziszewski, który liczy na wspaniałą atmosferę na lodowisku przy ulicy Siedleckiego 7.
- Mamy nadzieję, że stawi się komplet kibiców, który będzie nas dopingować. Zresztą dziś nasi fani byli fantastyczni. Dziękujemy im za przyjazd do Tychów! - kończy bramkarz „Pasów".
DG