Rafał Radziszewski: Już nie możemy się doczekać

- Nikt nie dawał nam jakichkolwiek szans w rywalizacji z Sanokiem czy Jastrzębiem, a my pokazaliśmy, że jak się gra na sto procent, z pełnym zaangażowaniem, jak na tafli zostawia się serce, to takie cuda mogą się zdarzać. W tamtym roku potwierdziliśmy, że mamy ambicje, gramy do końca i nie ważne czy przeciwnikiem jest Sanok, Tychy czy Jastrzębie. Zawodnicy nie grają na papierze, gra się toczy na lodzie i tam trzeba udowodnić swoją wartość - mówi bramkarz Mistrzów Polski Rafał Radziszewski. Już w piątek Comarch Cracovia zmierzy się w Jastrzębiu z miejscowym JKH GKS-em.
- W drużynie Comarch Cracovii doszło do sporych zmian kadrowych. Jak wygląda aktualny zespół w Twoich oczach?
- Myślę, że podobnie. Póki co w klubie jest trochę mniej zawodników w porównaniu z poprzednim sezonem. Mamy kilku nowych hokeistów, ale przecież w tamtym roku też nie wyglądało to obiecująco. Przed sezonem nie liczyliśmy na więcej niż wejście do czwórki i ewentualną walkę o medal, a jak się skończyło każdy wie. Ponadto pozostałe zespoły bardzo się wzmocniły i będzie na pewno dużo ciężej niż w tamtym roku. Do play-offów przystąpi osiem drużyn, więc teraz najważniejsze to grać, zdobywać punkty i przystąpić do decydującej fazy z jak najwyższego miejsca. Nie mamy jakiegoś specjalnego założenia, by skończyć rundę zasadniczą na pierwszym, drugim czy trzecim miejscu. Ważne żeby grać dobrze, dawać z siebie wszystko w każdym meczu i później podczas play-offów zacznie się całkowicie nowa rozgrywka.
- Czyli nie można określić konkretnych celów Comarch Cracovii na rundę zasadniczą?
- Tak jak już zaznaczyłem, osiem zespołów przystąpi do play-offów i to z której pozycji przystąpimy do decydujących meczów ma znaczenie, bo jak wiadomo będziemy mieć więcej spotkań u siebie. Runda zasadnicza pokaże na co którą drużynę stać i będziemy walczyć o jak najwyższą lokatę w tabeli. Nie mamy tak, że koniecznie musimy wejść z pierwszego miejsca. Mamy zamiar dawać z siebie wszystko, drużyna jest zmieniona, mamy kilku nowych zawodników. Dodatkowo paru doświadczonych hokeistów opuściło zespół, więc na pewno będziemy mieć ciężkie zadanie.
- W zeszłym sezonie nie byliście faworytem rozgrywek, a mimo to sprawiliście ogromną niespodziankę. Liczycie na to, że jesteście w stanie powtórzyć ten sukces?
- Złoty medal z ostatniego roku to nie tyle niespodzianka, co mega sensacja. Nikt nie dawał nam jakichkolwiek szans w rywalizacji z Sanokiem czy Jastrzębiem, a my pokazaliśmy, że jak się gra na sto procent, z pełnym zaangażowaniem, jak na tafli zostawia się serce, to takie cuda mogą się zdarzać. W tamtym roku potwierdziliśmy, że mamy ambicje, gramy do końca i nie ważne czy przeciwnikiem jest Sanok, Tychy czy Jastrzębie. Zawodnicy nie grają na papierze, gra się toczy na lodzie i tam trzeba udowodnić swoją wartość.
- Dla Comarch Cracovii rozgrywki Ekstraligi rozpoczynają się lada moment, w niedzielę rozegracie pierwsze spotkanie przed własnymi kibicami. Tęsknicie za oficjalnymi meczami na hali przy ul. Siedleckiego?
- No na pewno, nie możemy się doczekać. Każdy czeka żeby to się jak najszybciej zaczęło, tym bardziej że było spore zamieszanie. Gramy już jutro w Jastorze, w pierwszej kolejce pauzujemy, więc dobrze że przełożyli nam mecz z Jastrzębiem. Pojedynek z GKS-em to powtórka zeszłorocznego finału, więc będzie dodatkowy smak tego spotkania, w końcu zmierzą się dwie najlepsze drużyny ostatniego sezonu. Jastrzębie będzie chciało zrewanżować się za finały, my chcemy udanie wejść w sezon. Jedziemy by wygrać i zagrać dobre spotkanie, a jak będzie, zobaczymy. Pierwszy mecz zawsze jest niewiadomą, zagra praktycznie nowa drużyna.
- W takim razie czego mogę Ci życzyć przed nadchodzącym sezonem?
- Przede wszystkim całej drużynie zdrowia, by omijały nas kontuzje. To chyba najważniejsze.
Rozmawiał Maciej Fremel
Przypominamy, że bilety na niedzielny mecz z HC GKS-em Katowice kosztują symboliczną złotówkę! Więcej o akcji [W TYM MIEJSCU].