Przed meczem z Unią - wywiad z trenerem Rohackiem

  • Galeria
26.02.2005
Przed meczem z Unią - wywiad z trenerem Rohackiem
Już jutro Cracovia, po 55 letniej przerwie, zagra w półfinale Mistrzostw Polski. Zmierzy się z drużyną, na którą nikt, przez ostatnie siedem lat, nie znalazł skutecznego patentu w walce o najwyższe cele w Ekstralidze. Czy wie Pan jak pokonać Unię?
- Trudne pytanie i trudne zadanie. Unia jest zdecydowanym faworytem, pierwszy mecz gra u siebie, co daje jej pewna przewagę. My jesteśmy bardzo mocni psychicznie po wygranej 3:0 z Podhalem. Stać nas na niespodziankę. Ważne jaką taktykę przyjmie przeciwnik. Jeśli zagrają „do przodu”, będziemy grać to, co umiemy najlepiej – z kontry. Jeśli defensywnie, to też mamy już pomysł na grę. Ponieważ Unia bezlitośnie wykorzystuje okresy gry w przewadze, najskuteczniejszą receptą jest grać w piątkę na lodzie. Nie łapać kar.

Zdobył Pan trzy brązowe, jeden srebrny medal Mistrzostw Polski. Czas na złoto z Cracovią?

- Pewnie, że chęci są, lecz nie wybiegamy myślami tak daleko w przyszłość. Przed nami mecze z Unią i na tym się koncentrujemy. Tylko to jest teraz ważne. Potem zobaczymy co dalej.

Czyja postawa będzie kluczowa dla przebiegu rywalizacji z Unią?

- W dużej mierze o wyniku rywalizacji zadecydują ponownie bramkarze. Nie wskazuje innych graczy, bo siłę Cracovii stanowi zgrany zespół. Zespół, który dodatkowo został mocno podbudowany zwycięstwem nad Podhalem. I choć indywidualne umiejętności są niezwykle ważne, to podkreślam, w pierwszej kolejności o sukcesie Cracovii decyduje to, że chłopcy stanowią drużynę.

Miałem okazję obserwować Pana przy pracy. W moich oczach jest Pan człowiekiem, który wymaga bardzo wiele od siebie i innych. Jest perfekcjonistą. Niewielu kibiców zapewne wie, iż ważne są dla Pana takie detale jak muzyka, której słuchają pańscy zawodnicy w trakcie przerw w spotkaniu. Osobiście wybierał Pan utwory, które były odtwarzane w trakcie i przed meczem. Proszę powiedzieć o innych sposobach motywowania, które sprawiają, że hokeiści grają na 120% swoich umiejętności.

- Okres przygotowania fizycznego mamy za sobą. Pozostało nam pracować nad taktyką i co najważniejsze psychiką zawodników. Każdy z nich musi uwierzyć w siebie i w swoje umiejętności. Uwierzyć w zwycięstwo. Tłumaczymy, iż wygrać można z każdym. Należy tylko mocno w to wierzyć. Jakich używam metod? Rozmawiamy. Indywidualnie, w piątkach, z całą drużyną. Bardzo ważne jest to, by do każdego podejść indywidualnie i mieć świadomość, że każdego motywuje coś innego. Jednego trzeba pochwalić, z innym odbyć męską, twardą rozmowę, a innemu przyłożyć kijem przez plecy (śmiech). Mam też inne metody, ale ze zrozumiałych względów chciałbym żeby pozostały naszą tajemnicą.

Hokejowi eksperci twierdzą, iż budowę drużyny zaczyna się od sztabu trenerskiego i bramkarza. Mocny sztab trenerski już mamy, w piątek Rafał Radziszewski podpisał trzyletni kontrakt. Czy to początek budowy „dream team’u” w Krakowie?

- Mam taką nadzieję. Jeśli dalej będziemy zmierzać w kierunku budowy w każdym calu profesjonalnie funkcjonującej drużyny, to w przyszłym sezonie będzie bardzo ciekawie, a kibice zobaczą dużo dobrego hokeja.

W pojedynkach z Podhalem kibice stworzyli fantastyczną atmosferę. Zapowiada się, że klimat wtorkowego meczu będzie jeszcze bardziej „gorący”. Czy głośny doping kibiców może przesądzić o wyniku meczu?

- Oczywiście, że tak. Kibice i ich doping powodują, że zawodnicy potrafią wykrzesać z siebie resztki sił, „gryźć lód”. Doping niezwykle mobilizuje i ważny jest szczególnie wtedy, gdy nie idzie, gdy brak sił. Wiem, że kibice pomogą nam w Oświęcimiu i Krakowie.

Wszyscy znamy Pana jako trenera Cracovii. Poza oficjalnymi informacjami dotyczącymi przebiegu kariery trenerskiej, niewiele o Panu wiemy. Kim jest Rudolf Rohacek?

- Całe moje życie toczy się wokół hokeja. Zaczynałem jako siedmiolatek w Witkowicach. Potem był Trzinec, tam spędziłem swe najlepsze zawodnicze lata i Havirov. Po zakończeniu kariery natychmiast zająłem się trenowaniem. Co jeszcze? Mam żonę i syna, który wybrał uprawianie tenisa i choć może trochę żałuje, że nie będzie hokeistą, to nie miałem zamiaru go do tego zmuszać. Sam dokonał wyboru. Boleje nad tym, że tak rzadko spotykam się z rodziną. Niestety praca żony i nauka syna nie pozwalają im przenieś się do Polski. Lubię ludzi, którzy są szczerzy i otwarci. Szanuję tych, którzy umieją mówić wprost, nie owijając w bawełnę. Nie znoszę dwulicowości. Jeśli zapytasz mnie, co w życiu jest najważniejsze, odpowiem, że najbliższy mecz z Unią. Hokej i rodzina to całe moje życie.


foto: Adam Gołda

CRACOVIA TO RÓWNIEŻ