Piotr Sarnik: Porażka z Unią zmotywowała nas dodatkowo

  • Wywiady
11.01.2012
Piotr Sarnik: Porażka z Unią zmotywowała nas dodatkowo
- Porażka z Unią jeszcze bardziej nas zmotywowała. Zmobilizowaliśmy się podwójnie do meczu z Tychami. Przed meczem czuć było taką dodatkową złość sportową i jedność drużyny w dążeniu do celu, jakim było zwycięstwo – mówi po wygranym meczu z GKS-em Tychy napastnik ComArch Cracovii.

- Porażka z Unią jeszcze bardziej nas zmotywowała. Zmobilizowaliśmy się podwójnie do meczu z Tychami.  Przed meczem czuć było taką dodatkową złość sportową i jedność drużyny w dążeniu do celu, jakim było zwycięstwo - mówi po wygranym meczu z GKS-em Tychy napastnik ComArch Cracovii.

- Pierwsze dni stycznia to bardzo duże natężenie meczów -  w pięć dni rozegraliście trzy spotkania. Jak wasze organizmy reagują na takie obciążenia?
- Po każdym meczu na drugi dzień czuje się zmęczenie w nogach, ale to jest normalne. Wszystko zależy od tego, czy dobrze się po takim wysiłku regenerujesz. Z kolei zmęczenie pomeczowe zależy często od tego jak się mecz układa. Jeśli gramy na cztery „piątki" to jest mniejszy wysiłek, ale gdy gramy na dwie lub trzy formacje to częstotliwość zmian jest większa i częściej przebywamy na lodzie. Wtedy to zmęczenie jest bardziej odczuwalne. Na szczęście tylko w ostatnim meczu w Tychach przez pewien okres meczu moja „piątka" częściej była na lodzie, a tak, to zwykle gramy czterema formacjami. Sił nam jednak starcza.

- Można z tego wnioskować, że przerwę w rozgrywkach wykorzystaliście optymalnie?
- To było konieczne. To był ostatni moment przed play-offami, gdzie można jeszcze coś poprawi: kondycje i przygotować mięśnie do wysiłku. To może jeszcze teraz nie przekłada się na naszą formę, ale z biegiem czasu, gdy zmęczenie będzie jeszcze większe, nasze organizmy będą na to przygotowane. Wtedy, w końcówce sezonu regularnego, a zwłaszcza w play-offie, zaowocuje nasza ciężka praca, jaką dotąd wykonaliśmy.

- Jaki był dla Ciebie pierwszy mecz po Nowym Roku? Można zaryzykować stwierdzenie, że byłeś królem wieczoru, który przyćmił trzech króli mających w tym dniu swoje święto. Jak skomentowałbyś mecz z Jastrzębiem?
- Najkrócej: ciężki, trudny, zwycięski. W pierwszej tercji źle się czułem, zrobiłem chyba jakiś błąd w rozgrzewce. Dopiero w drugiej i trzeciej części złapałem odpowiedni rytm. Te trzy bramki są większą zasługą pracy Leszka, czy Damiana, niż moją własną. Ja tylko byłem w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie, by dobić krążek. Nie były to jakieś moje wybitne akcje. Nie czuję się też bohaterem tego meczu.

- Po zwycięstwie przyszedł zimny prysznic w Oświęcimiu.
- Od pierwszej syreny nie wyglądaliśmy dobrze. Chyba źle przygotowaliśmy się mentalnie i niezbyt dobrze weszliśmy w ten mecz. W pewnym momencie też brakło nam „pary". Po pierwszej tercji było 0-3, a wszystkie bramki traciliśmy po błędach indywidualnych - w tym i moim. Ciężko później gonić drużynę taką jak Unia, która posiada naprawdę niezłych zawodników.

- Gdzieś w podświadomości nie tkwiła myśl, że Unia przez szesnaście miesięcy nie potrafiła urwać Cracovii punktu?
- Nie, nikt o tym przed meczem nie mówił w szatni, a ja nawet nie zdawałem sobie sprawy z tej serii.

- Trudno Wam było się podnieść po tej trochę nieoczekiwanej porażce i dwa dni później pokazać zupełnie inne oblicze w Tychach?
- Ta porażka z Unią nas jeszcze bardziej zmotywowała. Zmobilizowaliśmy się podwójnie do meczu z Tychami.  Przed meczem czuć było taką dodatkową złość sportową i jedność drużyny w dążeniu do celu, jakim było zwycięstwo. Każdemu bardzo zależało na trzech punktach. Od początku zagraliśmy bardzo dobrze, nie dopuszczaliśmy rywali pod naszą bramkę, a jeśli już, to Rafał Radziszewski bronił nam wszystko. Później mogliśmy grać z kontry. Mecz może nie był toczony w porywającym tempie, ale dla nas najważniejsze było wygrać. Udało nam się uniknąć także niepotrzebnych kar, a te które były, nie wpłynęły na końcowy rezultat.

- W chwili obecnej macie jeszcze sporą stratę punktową do lidera. Wierzycie, że możecie przeskoczyć w tabeli Sanok, czy może już myślicie jak go ograć w play-offie?
- W tej chwili nikt jeszcze nie myśli o play-offach. Koncentrujemy się na najbliższych spotkaniach, bo od nich wiele zależy. Myślimy tylko o najważniejszym meczu, czyli tym najbliższym. Jeśli będziemy do każdego spotkania podchodzić jednakowo skoncentrowani, to na koniec sezonu uzbiera się nam odpowiednia liczna punktów.

CRACOVIA TO RÓWNIEŻ