P. Noworyta: Często lepiej jest grać dużo meczów

Comarch Cracovia otwiera 2018 rok serią wielu meczów rozgrywanych co kilka dni. Patryk Noworyta i jego koledzy z drużyny są jednak na to przygotowani. Zapraszamy do lektury wywiadu, jakiego dzień przed meczem z JKH udzielił nam obrońca "Pasów"!
- Patryk, jesteśmy już w nowym roku, zaczęliście treningi przed serią meczów w styczniu, ale to chyba jeszcze jest dobry moment na podsumowania. Jak zapamiętasz rok 2017?
- Jak pewnie się domyślasz, zapamiętam przede wszystkim mistrzostwo Polski. Z tego mogę się najbardziej cieszyć, bo to najważniejszy sukces, jaki można osiągnąć w sezonie. Wiadomo, że był też Puchar Polski, do którego ostatni raz wracam właśnie teraz. Nie możemy sobie pozwolić na zbyt długie rozmyślania o przeszłości, bo przed nami są kolejne cele i do walki o nie będziemy się przygotowywać.
- Czyli o tym ostatnim meczu z GKS-em Tychy już zapomnieliście? Czy jest może w was taka chęć pokazania, że następnym razem rywal nie da rady?
- Cóż, jedyne, co teraz możemy zrobić to wygrać mistrzostwo Polski. Nie możemy cofnąć się w czasie, żeby zmyć plamę z finału Pucharu. Ale ciągle możemy ponownie zostać Mistrzami.
- W ostatnim wywiadzie w starym roku pytałem o to Filipa Drzewieckiego, teraz chciałbym spytać ciebie. Zima wasza, wiosna nasza?
- Życie pisze różne scenariusze, ale trzeba być dobrej myśli, dążyć cały czas do celu, nie poddawać się. Myślę, że będzie dobrze.
- W styczniu czeka was seria aż 10 meczów, grać będziecie praktycznie co trzy dni. Dla was to jednak nic nowego.
- Często nawet lepiej jest grać dużo meczów, niż mieć dwa, czy trzy spotkania do rozegrania w całym miesiącu i tylko trenować. Po to jesteśmy zawodnikami, by grać. Ta seria meczów w styczniu, czy dalej w lutym, do końca sezonu zasadniczego, nie będzie dla nas jakimś większym trudem.
- Masz może jakąś jedną datę zakreśloną w kalendarzu? Mecz, na który czekasz najbardziej? Może np. 21 stycznia z GKS-em w Tychach?
- Nie analizowałem tego dogłębnie. (śmiech) Na pewno będziemy chcieli swoje tam pokazać, w jakiś sposób się odgryźć. Na razie koncentruję się (i myślę, że koledzy z drużyny robią podobnie) na najbliższych wyzwaniach.
- Na najbliższe dwa domowe mecze do Krakowa przyjeżdża JKH GKS, a potem GKS, ale z Katowic, czyli drużyny z czołówki tabeli.
- Na pewno stawka będzie wysoka. Obie te drużyny grały ostatnio w Pucharze Polski i choć odpadły w półfinałach, to pokazały się z dobrej strony. Myślę, że grając na naszym terenie będzie nam zdecydowanie łatwiej i te punkty zostaną u nas.
- Ważne, by tę styczniową serię dobrze zacząć. Ostatni mecz z Jastrzębiem, to wygrana gości po rzutach karnych.
- JKH gra bardzo dobrze taktycznie i to przez cały czas trwania meczu. My też będziemy musieli grać konsekwentnie. Trudno się przedostać pod ich bramkę, więc trzeba będzie dużo strzelać z różnych pozycji, ale też grać naprawdę dobrze w obronie.
- Pozwól, że wrócę raz jeszcze do finału Pucharu Polski. Tam właśnie obrona, o której mówisz nie funkcjonowała zbyt dobrze, ale w grze do przodu dużo udawało się stworzyć, też dzięki ofensywnej grze obrońców. Czy na taki obrazek nadal możemy liczyć w nowym roku?
- Na pewno będziemy musieli trzymać się dyscypliny taktycznej. Sporadyczne ucieczki obrońców do ataku na pewno będą się zdarzać w meczach, ale musimy raczej starać się trzymać taktyki.
- Pytam cię o to nieprzypadkowo. Zauważyłem, że w ostatnich spotkaniach nieco częściej, niż zwykle włączasz się do akcji ofensywnych.
- Nie było tak, że coś nagle postanowiłem zmienić w swojej grze. Jeśli obrońca idzie do przodu, to zawsze jest to decyzja podejmowana na miejscu. Sytuacja pokazuje, czy można tak w danym momencie zrobić.
Rozmawiał Robert Pęczalski