Mistrz trzyma kciuki za piłkarzy
22.04.2009

Cracovia walczy o utrzymanie, a całej sytuacji bacznie przygląda się nasz Mistrz! Sebastian Witowski, zawodnik Comarch Cracovii, chodzi na wszystkie spotkania w Krakowie. <i>- Bardzo lubię to robić</i> - przyznaje.<br><br>
- Jestem na stadionie Cracovii praktycznie już od trzeciej ligi - informuje Sebastian Witowski. - Mieszkam blisko ulicy Kałuży i zawsze spacerkiem przejdę się na obiekt. Dla mnie jest to rozrywka - dodaje.
Zawodnik z reguły mecze ogląda w hokejowym towarzystwie. - Chodzę na stadion z trenerem grup młodzieżowych Marcinem Cieślakiem, a także z naszym masażystą Krzyśkiem Kozdronkiewiczem. Czasem przyjdzie też ktoś inny: Michał Piotrowski, czy Mariusz Dulęba. Mamy stałe miejsca i stamtąd oglądamy spotkania - wyjaśnia.
Witowski nie ukrywa, że przeżywa obecną sytuację piłkarzy, którzy są „czerwoną latarnią” rozgrywek. - Sytuacja w tabeli jest zła, ale mieliśmy szansę już na początku wiosny zafundować sobie spokojne utrzymanie. Byłem pewien, że piłkarze wygrają kilka spotkań, niestety nie udało się - przyznaje.
Napastnikowi (a czasem obrońcy) chodzi m.in. o piątkowy mecz ze Śląskiem Wrocław. - Prowadziliśmy, ale daliśmy sobie strzelić głupią bramkę. Szkoda, bo mieliśmy przewagę, wystarczyło zdobyć drugiego gola i wtedy praktycznie byłoby już po meczu - wspomina i liczy na trzy punkty w Bytomiu. - Mam nadzieję, że wygrają z Polonią, bo stać ich na to. Ścisk w tabeli jest tak duży, że dwoma zwycięstwami można awansować o kilka miejsc - zapewnia.
DG
Zawodnik z reguły mecze ogląda w hokejowym towarzystwie. - Chodzę na stadion z trenerem grup młodzieżowych Marcinem Cieślakiem, a także z naszym masażystą Krzyśkiem Kozdronkiewiczem. Czasem przyjdzie też ktoś inny: Michał Piotrowski, czy Mariusz Dulęba. Mamy stałe miejsca i stamtąd oglądamy spotkania - wyjaśnia.
Witowski nie ukrywa, że przeżywa obecną sytuację piłkarzy, którzy są „czerwoną latarnią” rozgrywek. - Sytuacja w tabeli jest zła, ale mieliśmy szansę już na początku wiosny zafundować sobie spokojne utrzymanie. Byłem pewien, że piłkarze wygrają kilka spotkań, niestety nie udało się - przyznaje.
Napastnikowi (a czasem obrońcy) chodzi m.in. o piątkowy mecz ze Śląskiem Wrocław. - Prowadziliśmy, ale daliśmy sobie strzelić głupią bramkę. Szkoda, bo mieliśmy przewagę, wystarczyło zdobyć drugiego gola i wtedy praktycznie byłoby już po meczu - wspomina i liczy na trzy punkty w Bytomiu. - Mam nadzieję, że wygrają z Polonią, bo stać ich na to. Ścisk w tabeli jest tak duży, że dwoma zwycięstwami można awansować o kilka miejsc - zapewnia.
DG