Mikołaj Łopuski: Rozmawiamy o tej sytuacji, ale...
06.10.2009

<i>- Szwankuje nam skuteczność i to jest nasz największy mankament. Musimy nad nią popracować, bo zdobywając bramki możemy automatycznie uspokoić grę</i> - uważa napastnik Comarch Cracovii, Mikołaj Łopuski.<br><br>
- Wygraliście w niedzielę z TKH Nesta Toruń, a ty zdobyłeś decydującą bramkę w dogrywce. To był twój najważniejszy dotychczas gol dla Comarch Cracovii?
- Tak, jak na razie. Jestem bardzo zadowolony, że mogłem pomóc drużynie w zdobyciu dwóch punktów.
- Dwóch, a nie trzech...
- No niestety. Byliśmy drużyną, która stwarzała więcej sytuacji, szkoda jednak, że nie potrafiliśmy strzelić więcej bramek i uspokoić gry. Dużo też faulowaliśmy, przez co graliśmy w osłabieniu.
- Od pierwszych sekund dogrywki widać było, że chcecie ją jak najszybciej zakończyć...
- Rozpoczęliśmy ją grając w przewadze i mocno cisnęliśmy. Wiedzieliśmy, że straciliśmy już jeden punkt, nie chcieliśmy stracić drugiego.
- Jak zdobyłeś tego gola?
- Grzesiek Pasiut powalczył o krążek przy bandzie, przejąłem go, zjechałem do środka i uderzyłem.
- Męczycie się na własnym lodowisku. To dopiero drugie zwycięstwo w tym sezonie...
- Ciężko gra nam się w Krakowie i nie wiem, czym to jest spowodowane. Trenujemy, rozmawiamy o tej sytuacji, ale nie wiemy, gdzie leży problem. Na razie wygrywamy za to wszystko na wyjazdach.
- Może to przedmeczowa presja? Przekonanie, ze za wszelką cenę musicie wygrać w Krakowie? Sytuacji macie przecież dużo, brakuje wykończenia...
- Zdecydowanie, szwankuje nam skuteczność i to jest nasz największy mankament. Musimy nad nią popracować, bo zdobywając bramki możemy automatycznie uspokoić grę.
- W niedzielę doping nie milkł praktycznie przez cały mecz...
- Zgadza się. Kibice wspierają nas, dobrze się tu czujemy i mam nadzieję, że z meczu na mecz będziemy prezentowali się coraz lepiej.
Rozmawiał Dariusz Guzik
- Tak, jak na razie. Jestem bardzo zadowolony, że mogłem pomóc drużynie w zdobyciu dwóch punktów.
- Dwóch, a nie trzech...
- No niestety. Byliśmy drużyną, która stwarzała więcej sytuacji, szkoda jednak, że nie potrafiliśmy strzelić więcej bramek i uspokoić gry. Dużo też faulowaliśmy, przez co graliśmy w osłabieniu.
- Od pierwszych sekund dogrywki widać było, że chcecie ją jak najszybciej zakończyć...
- Rozpoczęliśmy ją grając w przewadze i mocno cisnęliśmy. Wiedzieliśmy, że straciliśmy już jeden punkt, nie chcieliśmy stracić drugiego.
- Jak zdobyłeś tego gola?
- Grzesiek Pasiut powalczył o krążek przy bandzie, przejąłem go, zjechałem do środka i uderzyłem.
- Męczycie się na własnym lodowisku. To dopiero drugie zwycięstwo w tym sezonie...
- Ciężko gra nam się w Krakowie i nie wiem, czym to jest spowodowane. Trenujemy, rozmawiamy o tej sytuacji, ale nie wiemy, gdzie leży problem. Na razie wygrywamy za to wszystko na wyjazdach.
- Może to przedmeczowa presja? Przekonanie, ze za wszelką cenę musicie wygrać w Krakowie? Sytuacji macie przecież dużo, brakuje wykończenia...
- Zdecydowanie, szwankuje nam skuteczność i to jest nasz największy mankament. Musimy nad nią popracować, bo zdobywając bramki możemy automatycznie uspokoić grę.
- W niedzielę doping nie milkł praktycznie przez cały mecz...
- Zgadza się. Kibice wspierają nas, dobrze się tu czujemy i mam nadzieję, że z meczu na mecz będziemy prezentowali się coraz lepiej.
Rozmawiał Dariusz Guzik