Michał Piotrowski: Jestem wdzięczny trenerowi za jego reakcję

    19.11.2013
    Michał Piotrowski: Jestem wdzięczny trenerowi za jego reakcję
    - Uważam, że nasz szkoleniowiec zachował się bardzo dobrze, bo gdyby mój uraz był poważniejszy, mogłoby to się skończyć dla mnie bardzo źle. Dziękuję naszemu trenerowi za tę reakcję i jestem mu za nią wdzięczny - mówi Michał Piotrowski, wracając do sytuacji z trzeciej tercji niedzielnego meczu Comarch Cracovii z Ciarko PBS Bank Sanok. Napastnik "Pasów" dochodzi powoli do zdrowia, ale w najbliższych meczach jeszcze nie wystąpi.

    - Jak się czujesz? Jak zdrowie?

    - Dobrze, choć jestem dość mocno poturbowany. Bolą mnie plecy, kręgosłup, na szczęście badania nie wykazały żadnych poważnych urazów. Jestem obolały, bo jednak zostałem dość mocno przygnieciony do lodu. Robert (Kostecki - przyp.) wpadł niechcący na mnie, zrobił to wszystko w ferworze walki. Nie mam o to do niego żalu.

    - No właśnie. Jak wyglądała ta sytuacja z Twojej perspektywy?

    - Daniel (Laszkiewicz - przyp.) miał krążek w naszej tercji i gdy zjechałem do środka, zagrał mi go. Wtedy też doszło do kontaktu z jednym z obrońców Sanoka. Akurat przejeżdżał obok mnie Robert Kostecki, który w ferworze walki wpadł na mnie i całym ciężarem ciała przyłożył mnie do lodu. Poczułem ból. Jak już jednak wspomniałem, nie mam o to pretensji do Roberta. To był zbieg okoliczności, takie rzeczy dzieją się w hokeju. Często decyduje ułamek sekundy.

    - Chwilę później zagotowało się na lodowisku. Interweniował trener Rudolf Rohaček, który zobaczył jak Robert Kostecki potrząsa Tobą, próbując Cię podnieść...

    - Trener tak zareagował, bo istniało ryzyko, że mogłem doznać kontuzji kręgosłupa, a w takich sytuacjach absolutnie nie można ruszać leżącego zawodnika. Uważam, że nasz szkoleniowiec zachował się bardzo dobrze, bo gdyby mój uraz był poważniejszy, mogłoby to się skończyć dla mnie bardzo źle. Dziękuję naszemu trenerowi za tę reakcję i jestem mu za nią wdzięczny.

    - Robert Kostecki relacjonował po meczu, że poprosiłeś go o pomoc w postawieniu Cię na łyżwy...

    - Takie coś nie miało miejsca, nie prosiłem Roberta o pomoc. Nie wiem, skąd takie tłumaczenie. Leżałem na plecach i czułem ogromny ból. Najważniejsze jest jednak to, że nie stało mi się nic poważnego i że skończyło się wyłącznie na strachu. Chciałbym przy okazji podziękować panom z pogotowia ratunkowego z Sanoka, którzy natychmiast udzielili mi pomocy, przy okazji przeprowadzając ze mną krótki wywiad, po którym stwierdzili, że konieczne będą badania w szpitalu.

    - Kiedy zobaczymy Cię ponownie na lodzie?

    - Ufam, że będę się szybko regenerował, ból minie i że wrócę do gry. Na razie wciąż jestem obolały, ale liczę, że pojawię się na lodzie już w przyszłym tygodniu.

    Rozmawiał DG

    CRACOVIA TO RÓWNIEŻ