Martin Dudaš: Nic poważnego się nie stało

    13.11.2008
    Martin Dudaš: Nic poważnego się nie stało
    <i>- Jak tylko jest miejsce to jadę, a obrońcy Podhala zostawili mi go bardzo dużo</i> - przyznaje Martin Dudaš (z lewej), który wczoraj zdobył bramkę. Comarch Cracovia przegrała jednak 1:3.<br><br>
    - Lubisz grać ofensywnie. Wczoraj po indywidualnej akcji zdobyłeś gola...
    - Jak tylko jest miejsce to jadę, a obrońcy Podhala zostawili mi go bardzo dużo. Wjechałem w tercję i uderzyłem na bramkę.

    - To jednak nie wystarczyło na nowotarżan...
    - Nie wystarczyło, bo popełnialiśmy za dużo indywidualnych błędów i fauli. Często jeździliśmy na ławkę kar, zwłaszcza w pierwszej tercji.

    - Jak ci się grało?
    - Ostatnie dwa tygodnie solidnie przepracowaliśmy, dlatego też czułem się dobrze na lodzie. Grało mi się nieźle.

    - Pod koniec pierwszej tercji doszło do starcia z jednym z zawodników gospodarzy...
    - Zgadza się. Wjechał we mnie ciałem i uderzyłem twarzą o słup przy pleksi. Trochę zabolało, ale nic poważnego się nie stało.

    Rozmawiał Dariusz Guzik

    CRACOVIA TO RÓWNIEŻ