Martin Dudaš: Mamy ten sam cel
19.01.2010

<i>- Przede wszystkim cieszy nas to, że wygraliśmy i że zdobyliśmy trzy punkty</i> - mówi po niedzielnym spotkaniu z JKH GKS-em Jastrzębie (10:3) obrońca Comarch Cracovii, Martin Dudaš. Czeski zawodnik „Pasów” dwukrotnie wpisał się na listę strzelców.<Br><Br>
- W niedzielę osiągnęliście drugą „dwucyfrówkę” w tym sezonie. To musi cieszyć…
- Przede wszystkim cieszy nas to, że wygraliśmy i że zdobyliśmy trzy punkty. Chcieliśmy stracić jak najmniej bramek. To nam się nawet udało, a ponadto zdobyliśmy dziesięć goli.
- Dwa z nich zapisałeś na swoje konto…
- Cieszę się, że mogłem wpisać się na listę strzelców. Dostawałem dobre podania.
- W tym meczu mieliście wyraźną przewagę…
- Prawda jest taka, że szybko strzelone przez nas cztery bramki ustawiły spotkanie. Drużynie, która przegrywa 0:4 gra się dużo ciężej. My z kolei mogliśmy zagrać spokojniej, na luzie.
- Dziwny to był mecz – sędzia przerwał dwie z trzech tercji i ich wznowienie nakazał dopiero po piętnastu minutach…
- Tak. Za pierwszym razem jeden z sędziów został ranny w twarz, z kolei za drugim były jakieś problemy z pleksi. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się coś podobnego i pierwszy uraz uczestniczyłem w takim spotkaniu.
- Teraz odpoczywacie, ale już w piątek zagracie w Tychach z GKS-em…
- Tyszanie przegrali trzy ostatnie mecze, ale to nie ma żadnego znaczenia. Na pewno zapomną o tamtych spotkaniach i zrobią wszystko, by z nami wygrać. My mamy jednak ten sam cel.
- Gdyby GKS zwyciężył, miałby już definitywnie lepszy bilans bezpośrednich spotkań, co z kolei przełożyłoby się na bonus w play-offach…
- Zgadza się. Najpierw jednak musi nas pokonać, a to łatwe nie będzie. Jedziemy bowiem do Tychów po trzy punkty.
Rozmawiał Dariusz Guzik
- Przede wszystkim cieszy nas to, że wygraliśmy i że zdobyliśmy trzy punkty. Chcieliśmy stracić jak najmniej bramek. To nam się nawet udało, a ponadto zdobyliśmy dziesięć goli.
- Dwa z nich zapisałeś na swoje konto…
- Cieszę się, że mogłem wpisać się na listę strzelców. Dostawałem dobre podania.
- W tym meczu mieliście wyraźną przewagę…
- Prawda jest taka, że szybko strzelone przez nas cztery bramki ustawiły spotkanie. Drużynie, która przegrywa 0:4 gra się dużo ciężej. My z kolei mogliśmy zagrać spokojniej, na luzie.
- Dziwny to był mecz – sędzia przerwał dwie z trzech tercji i ich wznowienie nakazał dopiero po piętnastu minutach…
- Tak. Za pierwszym razem jeden z sędziów został ranny w twarz, z kolei za drugim były jakieś problemy z pleksi. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się coś podobnego i pierwszy uraz uczestniczyłem w takim spotkaniu.
- Teraz odpoczywacie, ale już w piątek zagracie w Tychach z GKS-em…
- Tyszanie przegrali trzy ostatnie mecze, ale to nie ma żadnego znaczenia. Na pewno zapomną o tamtych spotkaniach i zrobią wszystko, by z nami wygrać. My mamy jednak ten sam cel.
- Gdyby GKS zwyciężył, miałby już definitywnie lepszy bilans bezpośrednich spotkań, co z kolei przełożyłoby się na bonus w play-offach…
- Zgadza się. Najpierw jednak musi nas pokonać, a to łatwe nie będzie. Jedziemy bowiem do Tychów po trzy punkty.
Rozmawiał Dariusz Guzik