Martin Dudaš: Języki obce dużo dają

    22.06.2009
    Martin Dudaš: Języki obce dużo dają
    Ma dopiero dwadzieścia dwa lata, a już zna cztery języki. Martin Dudaš, czeski obrońca Comarch Cracovii, to największy poliglota w drużynie. A może i w całej hokejowej Ekstralidze. <i>- W różnych krajach potrzebny mi był inny język </i> - tłumaczy.<br><br>
    - Na początek powiedz, jakimi językami władasz...
    - Angielskim, rosyjskim, polskim i oczywiście czeskim.

    - To dużo jak na dwudziestodwulatka...
    - Można tak powiedzieć, ale jakoś nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Po prostu w różnych krajach potrzebny mi był inny język. I tak zrobiło się ich cztery (śmiech).

    - Nauka przychodzi ci łatwo?
    - Raczej tak. Rosyjskiego i polskiego właściwie się nie uczyłem. Ten pierwszy na Łotwie sam przyszedł. Przyjechałem do drużyny, trenowałem, przebywałem z chłopakami i słuchałem. Mówienia i rozumienia nabyłem automatycznie. Z polskim było podobnie.

    - Znajomość języka kraju, w którym się gra jest ważna?
    - Bardzo. Trzeba wiedzieć, co mówią obok ciebie. Kiedy cię obgadują, a kiedy nie (śmiech). Oczywiście żartuję z tym. Uważam jednak, że języki obce dużo dają. I pomagają.

    - Który był pierwszy?
    - Czeski (śmiech).

    - Pytam o język obcy...
    - No to angielski. Uczyłem się go w szkole, nauka języków obcych w Czechach jest na całkiem niezłym poziomie. Później nauczyłem się rosyjskiego, bo nikt nie znał angielskiego, gdy grałem na Łotwie. Wreszcie był polski.

    - W drużynie Comarch Cracovii jest jednak kilku graczy, z którymi mogłeś na początku porozumieć się po angielsku...
    - Zgadza się. To na przykład Michał Piotrowski, Marian Csorich, Leszek Laszkiewicz, jest też Łotysz Igors Bondarevs. Niedawno grał z nami także Fin Mikko Skinnari. Język polski opanowałem już jednak po dwóch miesiącach, więc teraz używam głównie jego.

    - Szybko...
    - Polski nie jest trudny dla Czechów. Zresztą ja mieszkam w Ostravie, to blisko granicy z Polską, więc ten język od czasu do czasu gdzieś się przewijał.

    - Łatwiej żyje się w Polsce ze znajomością języka?
    - Pewnie, że tak. Wszystkie sprawy można załatwić bez żadnego problemu. Czasem nawet taksówki są tańsze...

    - I dziewczyny można poderwać...
    - Nie, ja już mam swoją dziewczynę. Nie podrywam (śmiech).

    - Chciałbyś nauczyć się jeszcze jakiegoś języka?
    - Sam nie wiem, ale jeżeli miałbym już wybrać, byłby to francuski. Wiem jednak, że jest on bardzo trudny.

    Rozmawiał Dariusz Guzik

    CRACOVIA TO RÓWNIEŻ