Mariusz Dulęba: Wrócić, wygrać
22.12.2008

Trzy miesiące trwał jego rozbrat z hokejem, a wszystko z powodu kontuzji kolana. Teraz jednak Mariusz Dulęba, obrońca Comarch Cracovii, powrócił już do zdrowia i zamierza wywalczyć sobie miejsce w składzie <i>Pasów.</i> <i>- Nikt przecież nie odda mi go za darmo</i> - przyznaje 33-letni zawodnik. <br><br>
- Jesteś już zdrowy i gotowy do gry, a jutro mecz z Bisset Polonią Bytom…
- To, że jestem zdrowy to jedno, a to, czy zagram to już zupełnie co innego. Ja zgłosiłem swoją dyspozycyjność trenerowi, ale to do niego należy ostateczna decyzja.
- Kiedy ostatni raz wystąpiłeś w meczu ligowym?
- W piątej kolejce! To było spotkanie z Zagłębiem Sosnowiec we wrześniu. Zderzyłem się z jednym z zawodników i poczułem ból w kolanie. Było podejrzenie skręcenia łękotki. Miałem dwa zabiegi, z czego drugi trzy tygodnie temu. Wszystko jest już w porządku.
- A jak z formą?
- (śmiech) Sam nie wiem. To jedna wielka niewiadoma. Jestem ciekaw, jak to będzie wyglądało. Chciałbym się przetrzeć w jutrzejszym meczu, bo zamierzam jechać do Gdańska na finały Pucharu Polski (29-30 grudnia – przyp.).
- We wtorek waszym rywalem jest ostatnia Bisset Polonia. Przeciwnik chyba idealny, by powrócić do gry…
- Teoretycznie jest to słabszy rywal niż na przykład Podhale, czy GKS Tychy, ale każdą drużynę trzeba szanować. Po trzech miesiącach przerwy każdy mecz należy potraktować bardzo poważnie, bez względu na to, z kim się zagra.
- Przełom września i października to prawdziwa plaga kontuzji w drużynie. Jesteś ostatnim, który powrócił do zdrowia…
- Cieszę się, że jestem już zdrowy, ale trzeba teraz ostro trenować, by osiągnąć wysoką formę. W zespole jest bardzo duża konkurencja i będę walczył o miejsce. Nikt przecież nie odda mi go za darmo.
- Ewentualny występ w jutrzejszym meczu byłby niezłym prezentem pod choinkę, nie tylko dla ciebie, ale i kibiców krakowskiego hokeja… - Jasne. Wrócić, wygrać i wtedy można już tylko spokojnie spędzać Święta (śmiech). Potem z kolei pasowałoby zdobyć Puchar Polski i zrobić sobie prezent na Nowy Rok. To taki mój idealny plan.
Rozmawiał Dariusz Guzik
- To, że jestem zdrowy to jedno, a to, czy zagram to już zupełnie co innego. Ja zgłosiłem swoją dyspozycyjność trenerowi, ale to do niego należy ostateczna decyzja.
- Kiedy ostatni raz wystąpiłeś w meczu ligowym?
- W piątej kolejce! To było spotkanie z Zagłębiem Sosnowiec we wrześniu. Zderzyłem się z jednym z zawodników i poczułem ból w kolanie. Było podejrzenie skręcenia łękotki. Miałem dwa zabiegi, z czego drugi trzy tygodnie temu. Wszystko jest już w porządku.
- A jak z formą?
- (śmiech) Sam nie wiem. To jedna wielka niewiadoma. Jestem ciekaw, jak to będzie wyglądało. Chciałbym się przetrzeć w jutrzejszym meczu, bo zamierzam jechać do Gdańska na finały Pucharu Polski (29-30 grudnia – przyp.).
- We wtorek waszym rywalem jest ostatnia Bisset Polonia. Przeciwnik chyba idealny, by powrócić do gry…
- Teoretycznie jest to słabszy rywal niż na przykład Podhale, czy GKS Tychy, ale każdą drużynę trzeba szanować. Po trzech miesiącach przerwy każdy mecz należy potraktować bardzo poważnie, bez względu na to, z kim się zagra.
- Przełom września i października to prawdziwa plaga kontuzji w drużynie. Jesteś ostatnim, który powrócił do zdrowia…
- Cieszę się, że jestem już zdrowy, ale trzeba teraz ostro trenować, by osiągnąć wysoką formę. W zespole jest bardzo duża konkurencja i będę walczył o miejsce. Nikt przecież nie odda mi go za darmo.
- Ewentualny występ w jutrzejszym meczu byłby niezłym prezentem pod choinkę, nie tylko dla ciebie, ale i kibiców krakowskiego hokeja… - Jasne. Wrócić, wygrać i wtedy można już tylko spokojnie spędzać Święta (śmiech). Potem z kolei pasowałoby zdobyć Puchar Polski i zrobić sobie prezent na Nowy Rok. To taki mój idealny plan.
Rozmawiał Dariusz Guzik