Marian Csorich: Wewnętrzna satysfakcja

  • Wywiady
23.09.2008
Marian Csorich: Wewnętrzna satysfakcja
- Toruń jako pierwszy strzelił bramkę i zaczęły się problemy. Potem przez długi czas utrzymywał się remis, zaczęliśmy się denerwować i każdy chciał zdobyć zwycięską bramkę - mówił po niedzielnym spotkaniu z TKH Nesta Marian Csorich. To właśnie obrońca dał Comarch Cracovii wygraną.

- Toruń jako pierwszy strzelił bramkę i zaczęły się problemy. Potem przez długi czas utrzymywał się remis, zaczęliśmy się denerwować i każdy chciał zdobyć zwycięską bramkę - mówił po niedzielnym spotkaniu z TKH Nesta Marian Csorich. To właśnie obrońca dał Comarch Cracovii wygraną.

- Osiem meczów wyjazdowych jest już za wami…
- Zgadza się. Już coraz ciężej przychodziło nam zdobywanie punktów, bo jednak same wyjazdy odbijają się na naszej formie.

- Ale mimo wszystko z dwudziestu czterech punktów, jakie były do zdobycia macie na swoim koncie dziewiętnaście. To bardzo dobry wynik!
- Dokładnie. Jak na mecze wyjazdowe to świetny dorobek. Dzięki temu jesteśmy przecież liderem tabeli.

- Przed spotkaniem TKH Nesta przez wielu skazany został na pożarcie, tymczasem torunianie napsuli wam sporo krwi…
- Zaskoczyli nas, bo mimo kilku młodych chłopaków w składzie zagrali naprawdę nieźle. Szacunek dla nich.

- Z czego wzięła się tak wyrównana walka?
- Mieliśmy za dużo kar i to wybijało nas z rytmu. Toruń jako pierwszy strzelił gola i zaczęły się problemy. Potem przez długi czas utrzymywał się remis, zaczęliśmy się denerwować i każdy chciał zdobyć zwycięską bramkę. W trzeciej tercji oddaliśmy dwadzieścia uderzeń przy zaledwie trzech gospodarzy.

- Bardzo dobrze w toruńskiej bramce spisywał się Michał Plaskiewicz, który aż trzykrotnie wasze strzały bronił…kaskiem!
- (śmiech) Taki ma styl. Szacunek dla niego, bo naprawdę dobrze spisywał się w bramce gospodarzy.

- Ale twojego strzału na czternaście sekund przed końcem dogrywki już nie wybronił...
- Powiem może nieskromnie, ale nie miał szans skutecznie interweniować. Uderzyłem mocno pod poprzeczkę w krótki róg i to nam dało zwycięstwo.

- Dosłownie pięć sekund przez twoim strzałem jeden z toruńskich dziennikarzy siedzących obok mnie powiedział: „Marian dziś gra delikatnie, bo nie chce skrzywdzić swojej byłej drużyny”…
- (śmiech) No to niezły zbieg okoliczności. Faktycznie grałem w TKH przez jeden sezon i rozstawałem się w niezbyt miłej atmosferze. Takie bramki zawsze cieszą, ale nie mówię, że miałem coś do udowodnienia. Tu po prostu chodzi o wewnętrzną satysfakcję.

- Teraz we wtorek gracie KH Sanok, ale już u siebie…
- Czekamy na to praktycznie od samego początku sezonu. Jest nowa hala, więc z pewnością na spotkanie z Sanokiem przyjdzie komplet kibiców. Wreszcie będą bowiem mieli dobre warunki do oglądania hokeja. Nie jest powiedziane, że będą widzieli jedynie nasze zwycięstwa, ale zrobimy wszystko, by tak właśnie było.

Rozmawiał Dariusz Guzik

CRACOVIA TO RÓWNIEŻ