Marian Csorich: To bardzo miły dodatek

  • Wywiady
28.10.2009
Marian Csorich: To bardzo miły dodatek
<i>- Mało kto stawiał na nas i zdecydowanym faworytem byli Kazachowie</i> (Sary-Arka Karaganda – przyp.).<i> Zrobiliśmy jednak miłą niespodziankę, a później pokazaliśmy dobry hokej w meczu z Estończykami </i>(Tartu Kalev-Välk) – przyznaje najlepszy obrońca turnieju drugiej rundy Pucharu Kontynentalnego, Marian Csorich.<br><br>
- Miano najlepszego obrońcy turnieju przypadło właśnie tobie...
- To bardzo miły dodatek podsumowujący moją grę, bardzo się z niego cieszę. Najważniejsze jednak jest to, że wygraliśmy ten turniej i awansowaliśmy do kolejnej fazy.

- Pokazaliście, że w hokeju niekoniecznie wygrywają teoretycznie silniejsi...
- Mało kto stawiał na nas i zdecydowanym faworytem byli Kazachowie (Sary-Arka Karaganda – przyp.). Zrobiliśmy jednak miłą niespodziankę, a później pokazaliśmy dobry hokej w meczu z Estończykami (Tartu Kalev-Välk)

- Wszystko dobrze układało się również w ostatnim meczu z Energiją Elektrenai. Prowadziliście już 5:0, ale w pewnym momencie zrobiło się tylko 6:5...
- To był w ogóle dziwny mecz. Zaraz na początku martwiliśmy się o koncentrację, bo już w sobotę wiadomo było, że zajmiemy pierwsze miejsce. Pierwszą część zagraliśmy jednak dobrze, strzeliliśmy szybko bramki i to nas uśpiło.

- To znaczy?
- Każdy z nas chciał zdobyć gola, nie myśleliśmy o obronie, a Litwini zaczęli nas kontrować i zrobiło się nerwowo. Szczęśliwie dowieźliśmy jednak zwycięstwo do końca i w efekcie zakończyliśmy turniej bez porażki.

- Gdy prowadziliście 5:0 sprawialiście wrażenie, że chcecie osiągnąć to, czego nie udało się w sobotę – zdobyć dwucyfrówkę...
- Może. Szybko jednak zostaliśmy skarceni i później nie myśleliśmy już o dwucyfrówce, a o tym, by to spotkanie w ogóle wygrać.

- Taki mecz może was wiele nauczyć, gdy w przyszłości będziecie mobilizowali się do pojedynków z teoretycznie słabszymi rywalami...
- Oczywiście. Hokej po raz kolejny pokazał, że nie można sobie pozwolić na choćby pięć minut słabszej gry, bo szybko można się znaleźć w opałach. Trzeba być skoncentrowanym na lodzie przez pełne sześćdziesiąt minut.

- Myślicie już o kolejnym turnieju w Lipawie (Łotwa – przyp.), czy na razie koncentrujecie się na lidze?
- Przede wszystkim chcemy wygrać w piątek w Sosnowcu (z Pol-Aqua Zagłębiem – przyp.), żeby utrzymać drugie miejsce w tabeli, a jednocześnie zbliżyć się do GKS-u Tychy. Potem jest przerwa na reprezentację, a po niej znowu będziemy skupiali się na meczach ligowych. Na myślenie o kolejnej rundzie Pucharu przyjdzie jeszcze czas.

- Terminarze Ekstraklasy i Ekstraligi ułożyły się tak, że w piątek w niemal tym samym czasie o punkty w Sosnowcu walczyli będą piłkarze (z GKS-em Bełchatów, godz. 17:45) oraz wy (godz. 18)...
- I oby ten wieczór był dla obu naszych drużyn bardzo udany. Martwią nas ostatnie wyniki piłkarzy. Wiedzieliśmy, że jadą do Wodzisławia po zwycięstwo, ale to im się nie udało. Są obecnie na zupełnie innym biegunie niż my, ale mam nadzieję, że to nie potrwa długo, że zaczną zdobywać punkty i uciekać ze strefy zagrożonej spadkiem. Wszyscy bardzo im kibicujemy.

Rozmawiał Dariusz Guzik

CRACOVIA TO RÓWNIEŻ