M. Urbanowicz: Ten sezon nie będzie się rozstrzygał dzisiaj, czy jutro

- Maciek, to już kolejny sezon, w którym GKS Tychy okazał się być lepszym od was w tej pierwszej części rozgrywek, ale do smaku porażki chyba przyzwyczaić się nie da?
- Na pewno się nie da. Niedobrze, że nie rywalizujemy teraz z Tychami o pierwsze miejsce, bo zawsze trzeba walczyć o zwycięstwa i o najwyższe lokaty. Wygrane zawsze budują drużynę. My teraz już musimy jednak patrzeć na to, co nas czeka w najbliższej przyszłości. Przede wszystkim chodzi tu o play-off.
- O pierwsze miejsce w lidze walka już chyba została zakończona i trzeba będzie starać się o „dwójkę" przed walką o medale.
- Walczymy z Katowicami o tę pozycję i myślę, że ta rywalizacja będzie trwać do ostatniej kolejki. To gdzieś w głowie cały czas jest, by zakończyć sezon zasadniczy na możliwie jak najwyższym miejscu, ale muszę też przyznać, że coraz bardziej myślimy już tak naprawdę o tym, co będzie później. Nasza praca ma przynieść największe efekty właśnie w play-offach.
- Na pewno ostatnia nieudana seria meczów nie dawała dużo powodów do radości, ale ja dość często jestem na waszych treningach i widzę, że atmosfera w drużynie wcale nie jest grobowa.
- Wiadomo, że gdy przychodzą porażki, to atmosfera nie może być świetna. Każda przegrana boli, ale też każdą gorzką pigułkę trzeba przełknąć i patrzeć w przyszłość. Wyciągamy wnioski, analizujemy je i pracujemy dalej. Robimy wszystko, by grać lepiej, mocno pracujemy na treningach i to przyniesie efekt w najważniejszej fazie sezonu. Taką drogą właśnie teraz podążamy. Ten sezon nie będzie się rozstrzygał dzisiaj, czy jutro. To co najważniejsze czeka nas w play-off i właśnie wtedy mamy być w optymalnej formie. Oczywiście chciałoby się wygrywać wszystko po drodze, bo wtedy nie ma żadnych problemów, wszyscy są zadowoleni. To prawda, że w tym sezonie przytrafiło nam się za dużo niedobrych meczów. Wiemy, że tak być nie powinno, ale wiemy też, że to co najważniejsze ciągle przed nami. I dlatego nasz optymizm, choć trochę przygaszony, to wcale z nas nie uleciał.
- Budujący jest też obrazek, który często obserwuję. Kończy się trening, a różne grupy zawodników zostają jeszcze na tafli i ćwiczą poszczególne elementy.
- Każdy, w zależności od potrzeb lub zaleceń trenerów, zostaje i trenuje. Mamy doświadczoną drużynę, więc wielu zawodników wie, co im w danym momencie jest potrzebne. Do tego trenerzy nad wszystkim czuwają. Zostajemy czasem na lodzie z drugim trenerem, by coś konkretnego dalej ćwiczyć, z pierwszym trenerem mamy „rowerki". Cały czas pracujemy nad formą.
- Najbliższy mecz zagracie już jutro z drużyną z Bytomia. Słyszałeś pewnie o ostatnich doniesieniach związanych z Polonią i jej trudną sytuacją?
- Tak, oczywiście. To już trwa pewien czas i na pewno nie jest to nic dobrego dla polskiego hokeja. Życzę im jak najlepiej, chciałbym, żeby dotrwali do końca tego sezonu i bez kłopotów wystartowali w nowym. To naprawdę przykre, że brązowy medalista mistrzostw Polski ma takie problemy już w kolejnym sezonie. Nie znam szczegółów całej sytuacji w Bytomiu, ale mam nadzieję, że wszystko związane z hokejem się tam ułoży. W tym jutrzejszym meczu jednak nie będziemy o tym myśleć, a skupiać się na naszej dobrej grze, niezależnie od okoliczności.
- 0:3 z Bytomia będzie gdzieś w pamięci?
- Pewnie tak, ale, jak mówię, musimy patrzeć przede wszystkim na to, jak my gramy. Musimy być drużyną. Najważniejsze mecze w sezonie dopiero przed nami i trzeba patrzeć naprzód.
Rozmawiał Robert Pęczalski