Leszek Laszkiewicz: Tego się boimy
03.12.2008

<i>- Cała drużyna zapracowała na to zwycięstwo i na to, że padają bramki. Teraz ja strzeliłem, wcześniej ktoś inny</i> - powiedział po spotkaniu z GKS-em Tychy (4:3) Leszek Laszkiewicz. Napastnik Comarch Cracovii aż trzy razy trafił do siatki rywali.<br><br>
- Trzy strzelone bramki w meczu z GKS-em Tychy. Leszek Laszkiewicz show?
- (śmiech) Nie wiem, czy aż takie show. Cała drużyna zapracowała na to zwycięstwo i na to, że padają bramki. Teraz ja strzeliłem, wcześniej ktoś inny. Hokej to gra zespołowa.
- Bardzo dobrze zagrała pierwsza piątka…
- Nie czujemy się źle. Od dłuższego czasu gra nam się dobrze i praktycznie co mecz strzelamy bramki. Teraz przychodzą trudniejsze spotkania, bo gramy z GKS-em Tychy, gramy z Podhalem. Na ich tle zobaczymy, jak silni jesteśmy.
- We wtorek był to dziwny mecz. Prowadziliście już 4:0, ale potem GKS zdobył trzy bramki. Skąd to się wzięło?
- Trudno powiedzieć, ale tego się boimy. Często się zdarza, że strzelamy bramki, jednak potem je tracimy. Wydaje mi się, że za dużo jest błędów i gramy za mało agresywnie z tyłu. Myślimy o tym, by jechać do przodu i czasami zapominamy o defensywie. Tak nie może być. Po to są te mecze, by nauczyć się, że lepiej wygrać 1:0, niż potrzebować pięciu bramek do zwycięstwa. Jeżeli tego nie opanujemy, to ciężko będzie w play-offach.
- Nie wynika też to z braku koncentracji?
- Wydaje mi się, że w naszej drużynie troszeczkę za mało jest doświadczenia. Wiem, że w ostatnim sezonie zdobyliśmy mistrzowski tytuł, ale zespół się zmienia i jest kilku młodych zawodników, którzy potrzebują ogrania. Jest na to czas. Musimy wszystko zrobić, by perfekcyjnie przygotować się do decydujących spotkań.
- Tak się składa, że w piątek ponownie przyjdzie wam się zmierzyć z GKS-em Tychy. Tym razem jednak na wyjeździe…
- To bardzo silna drużyna. Widać rękę trenera Ihnačaka. Przez trzy tercje walczyli cały czas i w ogóle nie odpuszczali. Świadczy o tym choćby bramka na dwie sekundy przed końcem meczu. Mają chyba najbardziej doświadczony skład w Polsce i będą szalenie groźni w walce o tytuł.
Rozmawiał Dariusz Guzik
- (śmiech) Nie wiem, czy aż takie show. Cała drużyna zapracowała na to zwycięstwo i na to, że padają bramki. Teraz ja strzeliłem, wcześniej ktoś inny. Hokej to gra zespołowa.
- Bardzo dobrze zagrała pierwsza piątka…
- Nie czujemy się źle. Od dłuższego czasu gra nam się dobrze i praktycznie co mecz strzelamy bramki. Teraz przychodzą trudniejsze spotkania, bo gramy z GKS-em Tychy, gramy z Podhalem. Na ich tle zobaczymy, jak silni jesteśmy.
- We wtorek był to dziwny mecz. Prowadziliście już 4:0, ale potem GKS zdobył trzy bramki. Skąd to się wzięło?
- Trudno powiedzieć, ale tego się boimy. Często się zdarza, że strzelamy bramki, jednak potem je tracimy. Wydaje mi się, że za dużo jest błędów i gramy za mało agresywnie z tyłu. Myślimy o tym, by jechać do przodu i czasami zapominamy o defensywie. Tak nie może być. Po to są te mecze, by nauczyć się, że lepiej wygrać 1:0, niż potrzebować pięciu bramek do zwycięstwa. Jeżeli tego nie opanujemy, to ciężko będzie w play-offach.
- Nie wynika też to z braku koncentracji?
- Wydaje mi się, że w naszej drużynie troszeczkę za mało jest doświadczenia. Wiem, że w ostatnim sezonie zdobyliśmy mistrzowski tytuł, ale zespół się zmienia i jest kilku młodych zawodników, którzy potrzebują ogrania. Jest na to czas. Musimy wszystko zrobić, by perfekcyjnie przygotować się do decydujących spotkań.
- Tak się składa, że w piątek ponownie przyjdzie wam się zmierzyć z GKS-em Tychy. Tym razem jednak na wyjeździe…
- To bardzo silna drużyna. Widać rękę trenera Ihnačaka. Przez trzy tercje walczyli cały czas i w ogóle nie odpuszczali. Świadczy o tym choćby bramka na dwie sekundy przed końcem meczu. Mają chyba najbardziej doświadczony skład w Polsce i będą szalenie groźni w walce o tytuł.
Rozmawiał Dariusz Guzik