Leszek Laszkiewicz: Kosztowało nas to mnóstwo sił

- Przegrywaliśmy 2:3, ale dwukrotnie ukłuliśmy Stoczniowiec i dowieźliśmy korzystny wynik już do samego końca - opowiada strzelec jednej z bramek we wtorkowym spotkaniu Stoczniowiec Gdańsk – Comarch Cracovia (3:4), Leszek Laszkiewicz.
- MMKS Podhale Nowy Targ, GKS Tychy, a teraz
Stoczniowiec Gdańsk – powiększa się lista drużyn, które musiały uznać
waszą wyższość…
- Wygraliśmy już trzeci mecz z rzędu i bardzo cieszymy się z tego faktu. Jest to dobry prognostyk przed kolejnymi spotkaniami.
- Patrząc na przebieg pojedynku, było ono bodaj najtrudniejsze z tych dotychczasowych. Dwukrotnie goniliście wynik…
- Tak, mecz był bardzo ciężki. Graliśmy na bocznym lodowisku, bo hala
Olivia przechodzi remont i tafla lodowiska nie była w najlepszym stanie.
Oba zespoły miały jednak takie same warunki, więc nie ma co narzekać.
Mecz był bardzo wyrównany, sporo naszych strzałów wybronił Przemek
Odrobny. Mieliśmy też słupek, poprzeczkę… Mimo to strzeliliśmy cztery
bramki na wyjeździe i to cieszy.
- O waszym zwycięstwie zadecydowało niecałe dwadzieścia sekund
trzeciej tercji. Najpierw David Kostuch doprowadził do remisu, a chwilę
później twoja bramka dała drużynie prowadzenie…
- Gol Davida był niesamowicie ważny. Przegrywaliśmy 2:3, ale dwukrotnie
ukłuliśmy Stoczniowiec i dowieźliśmy korzystny wynik już do samego
końca.
- Wygraliście, choć na ławce kar spędziliście łącznie trzydzieści
dwie minuty (w tym dziesięć za niesportowe zachowanie dla Rafała
Radziszewskiego – przyp.)…
- Zgadza się. Sędzia odsyłał nas bardzo często na ławkę kar, szczególnie
w pierwszej tercji. Pierwszą odsłonę graliśmy właściwie przez cały czas
w osłabieniu. Kosztowało nas to mnóstwo sił, ale daliśmy radę.
Rozmawiał Dariusz Guzik