Leszek Laszkiewicz: Dziękujemy i przepraszamy

Już w dogrywce środowego spotkania z GKS-em Tychy Leszek Laszkiewicz uderzył z 6 metrów i krążek odbił się od słupka. Chwilę później Tyszanie zdobyli zwycięskiego gola. - Można powiedzieć, że milimetry dzieliły nas od wygranej - przyznaje napastnik Comarch Cracovii.
- Zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki…
- Widać, że te spotkania są bardzo zacięte. W środę popełniliśmy o ten jeden błąd więcej i w efekcie przegraliśmy. Jest remis 2:2, a teraz czeka nas mecz w Tychach. Będzie ciężko, ale mimo to postaramy się tam wygrać. Wszystko jest możliwe.
- Decydującego gola tyszanie zdobyli w dogrywce. Chwilę wcześniej przez dwie minuty graliście z przewagą jednego zawodnika…
- I ogromna szkoda, że nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Sobecki świetnie bronił, a poza tym miał też trochę szczęścia.
- Twoja sytuacja z tego właśnie okresu będzie Ci się śniła po nocach?
- Na pewno, bo jednak gdyby krążek wpadł do siatki to wtedy my cieszylibyśmy się ze zwycięstwa. Można powiedzieć, że milimetry dzieliły nas od wygranej (po jego strzale krążek trafił w słupek – przyp.).
- Kibice ponownie spisali się na medal…
- Zgadza się!!! To była wspaniała atmosfera i niesamowity wręcz doping! Dziękujemy i jednocześnie przepraszamy za to, że po meczu nie podjechaliśmy i nie „odegraliśmy” z nimi „lokomotywy”. To było zmęczenie i w takich momentach człowiek praktycznie nie kontaktuje. Głupio nam z tego powodu. Jeszcze raz strasznie przepraszamy.
Rozmawiał Dariusz Guzik