Laszkiewicz zaprasza na mecze

Laszkiewicz zaprasza na mecze
- Jest nam trochę smutno, gdy na meczu w naszej hali jest cisza, my potrzebujemy gorącego dopingu. Dużo lepiej gra się przy pełnej hali i głośnym dopingu, to też dodatkowo mobilizuje - mówi Daniel Laszkiewicz.
- Początek ligi nie jest w waszym wykonaniu najlepszy. Co ma na to wpływ?
- Początek ligi na pewno nie jest taki jak sobie zaplanowaliśmy i jakbyśmy chcieli. Przed ligą ćwiczyło 29 zawodników, teraz przez różne zawirowania gramy tylko na trzy „piątki", a momentami na dwie. Czterech chłopaków złapało kontuzje, do tego doszła niespodzianka, jaką nam zafundował David Kostuch. Oczywiście, to wszystko nie może tłumaczyć naszych dotychczasowych wyników, ale naprawdę ciężko jest podołać tak intensywnym rozgrywkom w tak okrojonym składzie personalnym. W trzy tygodnie rozegraliśmy dziesięć spotkań ligowych i mecz pucharowy. Jest to naprawdę niezła dawka. Ciężko gra się w takim tempie.
- Czego wam brakuje, aby osiągnąć optymalną formę?
- Fizycznie jesteśmy w dobrej formie. Ciężko przepracowaliśmy letni okres przygotowawczy. Oczywiście możemy grać lepiej i wiemy o tym, ale według mnie jest to już zależne przede wszystkim od sfery mentalnej. W dotychczasowych meczach wiele bramek straciliśmy po błędach, czasami bardzo głupich. Często były to błędy indywidualne. Wszystko siedzi w naszych głowach.
- W Pucharze Polski wysoko pokonaliście sosnowiczan, a w lidze pokonaliście ich dopiero po rzutach karnych, czym was wtedy zaskoczyli?
- Niczym nas nie zaskoczyli, to myśmy samych siebie zaskoczyli. Wygrywając na dziesięć minut przed końcem 5-1, nagle stanęliśmy i straciliśmy cztery bramki. Tak nie może się nigdy stać, a stało się. Byliśmy na siebie wściekli, bo zaprzepaściliśmy naszą dotychczasową pracę w tym spotkaniu. Nie wiem co było tego przyczyną, może samozadowolenie, utrata koncentracji i rozluźnienie.
- Gracie dzisiaj z outsiderem ligi, jakie nastroje panują w drużynie przed tym meczem?
- Bardzo bojowe, jedziemy po trzy punkty. W Toruniu mieliśmy słaby początek, może znowu było to spowodowane słabą koncentracją, i potem musieliśmy gonić wynik. Dlatego dzisiaj od pierwszej syreny musimy zagrać mocno skoncentrowani, by nie powtórzyć błędów z poprzednich spotkań.
- Czy zbliżające się rozgrywki Pucharu Kontynentalnego mają wpływ na waszą dotychczasową postawę?
- Nie myślimy jeszcze o nich. Na dzień dzisiejszy staramy się jak najlepiej wypaść w meczach ligowych. Do Pucharu jest jeszcze wiele czasu. Na razie w głowach mamy mecze ligowe.
- Jakie cele indywidualne i zespołowe postawiłeś sobie w tym sezonie?
- Ja sam, jak i koledzy, stawiamy sobie jeden cel - grać jak najlepiej, wygrać jak najwięcej meczy, zdobyć tyle punktów by spokojnie być w pierwszej czwórce przed play-offem oraz by dobrą grą przyciągnąć jak najwięcej kibiców na halę przy ul. Siedleckiego. Gramy głównie dla kibiców, nie przychodzimy tu tylko by „odbębnić mecz". Jest nam trochę smutno, gdy na meczu w naszej hali jest cisza, my potrzebujemy gorącego dopingu. Dużo lepiej gra się przy pełnej hali i głośnym dopingu, to też dodatkowo mobilizuje. Na piłkę przychodzi po jedenaście tysięcy kibiców, a na nasze mecze niewielu, to jest trochę przykre. Dlatego gorąco wszystkich zapraszam na nasze mecze!