Kozendra, Wajda i D.Laszkiewicz o meczu
17.01.2007

Wczoraj Comarch Cracovia przegrała z Wojasem Podhale Nowy Targ 2:4. Na porażkę, zdaniem hokeistów "Pasów", złożyło się kilka ważnych czynników – zbyt mały ruch podczas meczu, brak sił przez pełne sześćdziesiąt minut, a przede wszystkim bardzo dobra forma przeciwnika.<Br><Br>
Paweł Kozendra: - Mieliśmy słabszy dzień – brakowało jakby sił i umiejętności. Trudno strzela się bramki takim przeciwnikom jak Podhale, ale to nas nie usprawiedliwia. Musimy jeszcze bardziej popracować nad naszą skutecznością. Moim zdaniem Wojas był zdecydowanie lepszą drużyną – byli szybsi, więcej jeździli, a przede wszystkim oddali więcej strzałów na bramkę, co zaprocentowało czterema golami i zwycięstwem.
Patryk Wajda: - Co tu dużo mówić. Popełniliśmy sporo błędów, zwłaszcza w obronie, byliśmy nieskuteczni w ataku, ale przede wszystkim to Podhale było drużyną lepszą. Trener założył nam przed meczem, żebyśmy dużo jeździli – my tego polecenia niestety nie wykonaliśmy. Pretensji do „Radzika” nie można mieć, bo bronił dziś bardzo dobrze.
Daniel Laszkiewicz: - Co to za pocieszenie z tego, że strzeliło się bramkę, gdy przegrywa się mecz? Szkoda, że mój gol nie był w momencie, gdy przegrywaliśmy 1:3. Wtedy, gdyby było 2:3 moglibyśmy jeszcze coś zdziałać. Można żałować sytuacji Zbyszka Podlipniego i mojego brata Leszka, bo tuż przed bramką na 4:1 mieli dogodne sytuacje, ale ich nie wykorzystali. Mówi się trudno, trzeba wyciągnąć odpowiednie wnioski i grać dalej.
Patryk Wajda: - Co tu dużo mówić. Popełniliśmy sporo błędów, zwłaszcza w obronie, byliśmy nieskuteczni w ataku, ale przede wszystkim to Podhale było drużyną lepszą. Trener założył nam przed meczem, żebyśmy dużo jeździli – my tego polecenia niestety nie wykonaliśmy. Pretensji do „Radzika” nie można mieć, bo bronił dziś bardzo dobrze.
Daniel Laszkiewicz: - Co to za pocieszenie z tego, że strzeliło się bramkę, gdy przegrywa się mecz? Szkoda, że mój gol nie był w momencie, gdy przegrywaliśmy 1:3. Wtedy, gdyby było 2:3 moglibyśmy jeszcze coś zdziałać. Można żałować sytuacji Zbyszka Podlipniego i mojego brata Leszka, bo tuż przed bramką na 4:1 mieli dogodne sytuacje, ale ich nie wykorzystali. Mówi się trudno, trzeba wyciągnąć odpowiednie wnioski i grać dalej.