Kajakami po Wiśle (foto)
28.05.2008

Zamiast tafli woda, zamiast kijów wiosła, a zamiast łyżew kajaki. Dziś hokeiści Comarch Cracovii w ramach przygotowań do nowego sezonu poczuli się jak prawdziwi kajakarze.<br><br>
Punktualnie o godzinie 8:30 spod Tyńca dziesięć kajaków popłynęło Wisłą w stronę Wawelu. Dziewiętnastu zawodników i masażysta Krzysztof Kozdronkiewicz mieli do pokonania blisko piętnastokilometrowy odcinek, na końcu którego czekali na nich trenerzy: Rudolf Rohaček i Andrzej Pasiut. Uwinęli się w niespełna półtorej godziny.
Jako pierwsi do „mety” dopłynęli Leszek i Daniel Laszkiewiczowie. - Klasa braci zaowocowała pierwszym miejscem - zażartował Daniel. - Każdy płynął na miarę swoich możliwości. Nie chodziło o rywalizację, a o dopłynięcie - wyjaśnił już na poważnie. - Ponadto nie wystartowaliśmy w tym samym czasie - dopowiedział Leszek.
Dzisiejszy trening to nowość dla Michała Radwańskiego. - Takiego treningu jeszcze nie miałem, ale jak na pierwszy raz nie było tak źle. Bardzo ważna w tym wszystkim jest technika - przyznał tegoroczny nabytek „Pasów”.
Jakby tego było mało zawodnicy po kilkuminutowym odpoczynku musieli zawrócić kajaki i popłynąć z powrotem w stronę Tyńca. Znów piętnaście kilometrów. - Kajaki wzmacniają skośne mięśnie brzucha. Zawodnicy w sumie mieli do pokonania trzydzieści kilometrów i każdy płynął swoim tempem. Nie było narzuconego z góry limitu czasu - tłumaczy trener Rohaček.
Za dwa tygodnie planowany jest kolejny tego typu trening.
Tekst i zdjęcia DG








Jako pierwsi do „mety” dopłynęli Leszek i Daniel Laszkiewiczowie. - Klasa braci zaowocowała pierwszym miejscem - zażartował Daniel. - Każdy płynął na miarę swoich możliwości. Nie chodziło o rywalizację, a o dopłynięcie - wyjaśnił już na poważnie. - Ponadto nie wystartowaliśmy w tym samym czasie - dopowiedział Leszek.
Dzisiejszy trening to nowość dla Michała Radwańskiego. - Takiego treningu jeszcze nie miałem, ale jak na pierwszy raz nie było tak źle. Bardzo ważna w tym wszystkim jest technika - przyznał tegoroczny nabytek „Pasów”.
Jakby tego było mało zawodnicy po kilkuminutowym odpoczynku musieli zawrócić kajaki i popłynąć z powrotem w stronę Tyńca. Znów piętnaście kilometrów. - Kajaki wzmacniają skośne mięśnie brzucha. Zawodnicy w sumie mieli do pokonania trzydzieści kilometrów i każdy płynął swoim tempem. Nie było narzuconego z góry limitu czasu - tłumaczy trener Rohaček.
Za dwa tygodnie planowany jest kolejny tego typu trening.
Tekst i zdjęcia DG