Igors Bondarevs: Jest tu świetna atmosfera

- Mamy świetny zespół, który w nadchodzącym sezonie znowu walczył będzie o najwyższe cele. W mojej karierze zdobyłem już siedem mistrzowskich tytułów i jest to naprawdę genialne uczucie. Mam nadzieję, że za rok sięgnę z „Pasami” po mój ósmy złoty medal - mówi doświadczony obrońca, Igors Bondarevs. Z 35-letnim Łotyszem porozmawialiśmy o przyszłości „Pasów”, ale również o limicie obcokrajowców w polskiej lidze.
- PZHL podtrzymał decyzję o tym, że w nadchodzącym sezonie Ekstraligi drużyna będzie mogła wystawić w meczu trzech, a nie pięciu obcokrajowców. Co o tym sądzisz?
- Ciężko powiedzieć, czy to dobre czy nie. Można na to spojrzeć na dwa sposoby. Z jednej strony to dobre dla polskich graczy, zwłaszcza tych młodszych, bo pewnie będą mogli częściej grać. Z drugiej jednak strony większa liczba zagranicznych zawodników to większa rywalizacja w zespole. Ponadto obcokrajowiec często preferuje inny styl hokeja, to coś nowego dla polskich hokeistów.
- Duże znaczenie ma też chyba to, jaki poziom prezentują gracze z zagranicy...
- Oczywiście. Przecież im lepsi zawodnicy, tym lepsza drużyna. Posiadanie w swoich szeregach graczy doświadczonych, którzy mogą pomóc zespołowi, zdobyć kilka cennych punktów jest bardzo istotne. Jednocześnie młodzi zawodnicy mogą coś od nich podpatrzeć.
- W Ekstralidze grasz od stycznia bieżącego roku. Co myślisz o obcokrajowcach, którzy w niej występują?
- Jest kilku naprawdę dobrych graczy, ale też kilku przeciętnych. Na pewno czymś niemożliwym jest sprowadzenie do Polski obcokrajowca z najwyższej półki, na przykład z NHL.
- Tak, ale tacy gracze jak ty, czy Martin Dudaš z Comarch Cracovii, albo Milan Baranyk z Podhala lub Robin Bacul z GKS-u Tychy pokazują, że polskie kluby mogą mieć naprawdę dobrej klasy obcokrajowców...
- Na pewno tak. Zresztą teraz mamy w europejskim hokeju specyficzną sytuację, ponieważ światowy kryzys dotarł i tutaj. W efekcie do wzięcia jest sporo niezłej klasy hokeistów.
- Grałeś w kilku innych ligach europejskich, występowałeś też za Oceanem. Spotkałeś się kiedyś z podobnym limitem obcokrajowców?
- Tak, na przykład w Finlandii również można było mieć tylko trzech obcokrajowców, ale w takiej Danii, gdzie też grałem, mogło występować ich aż dziesięciu. To podnosiło poziom ligi, ale sprawiało, że było mniej pracy dla miejscowych graczy.
- Jak to jest być obcokrajowcem w polskiej drużynie?
- Bardzo dobrze, przynajmniej jeżeli chodzi o Cracovię. Jest tu świetna atmosfera. Nasi kibice są super i mam o nich bardzo pozytywne zdanie. Ale na przykład w takiej Finlandii życie obcokrajowca jest zupełnie inne. Gdy nie zdobędziesz kilku punktów, a twój zespół przegra, jest koszmar. Wchodzisz do szatni, a tam niektórzy nawet nie powiedzą ci „cześć”, wychodzisz, a kibice gwiżdżą, buczą. To bardzo ciężka sytuacja.
- Zdecydowałeś się zostać w „Pasach” na kolejny sezon...
- Tak, bo bardzo dobrze się tu czuję. Mamy świetny zespół, który w nadchodzącym sezonie znowu walczył będzie o najwyższe cele. W mojej karierze zdobyłem już siedem mistrzowskich tytułów i jest to naprawdę genialne uczucie. Mam nadzieję, że za rok sięgnę z „Pasami” po mój ósmy złoty medal.
Rozmawiał Dariusz Guzik