Hokejowe podsumowanie 2017 roku, część II

    31.12.2017
    Hokejowe podsumowanie 2017 roku, część II
    W osatnich chwilach starego roku przypominamy sobie jego ostatnie sześć miesięcy. Przed Wami druga część naszego hokejowego podsumowania!

    Lipiec

    Hokeiści Comarch Cracovii powrócili do treningów na lodzie. W szatni i na tafli, zamrożonej w hali przy ulicy Siedleckiego mimo wysokich temperatur, pojawiły się trzy nowe twarze. Do ekipy Mistrzów Polski dołączyło dwóch młodych zawodników, którzy wcześniej grali w Czechach oraz w Szwecji - Eryk Sztwiertnia i Damian Szurowski. Pojawił się również gracz, który w swojej karierze występował już przeciwko Cracovii, a teraz postanowił reprezentować jej barwy. Kibiców bardzo ucieszyło wzmocnienie składu, jakim okazał się być Teddy Da Costa.

    Sierpień

    Drużynie przewodzić miał nowy kapitan, którym wybrany został Maciej Kruczek. Rozpoczęły się sparingi przed nowym sezonem. W tym roku Comarch Cracovia rozegrała ich sześć, z czego cztery w kraju i po jednym w Czechach oraz na Słowacji. Kontrolny dwumecz z Unią Oświęcim zakończył się zwycięstwem u siebie i porażką na wyjeździe. Mistrzowie Polski dwukrotnie pokonali natomiast bytomską Polonię. Mecz z mistrzami Słowacji HC 05 Bańska Bystrzyca nasza drużyna niestety przegrała aż 4:9, ale udało się zwyciężyć z czeskim drugoligowcem HC Frydek-Mistek. A propos Czech, koordynatorem hokejowych grup młodzieżowych w Cracovii został doświadczony trener właśnie z tego kraju - Pavel Prorok.

    Podobnie jak sezon wcześniej rozgrywki Hokejowej Ligi Mistrzów ruszyły już w sierpniu. Przed rokiem „Pasy" debiutowały w nich meczami domowymi, teraz szykowały się do podróży - najpierw do Monachium, a później do szwedzkiego Gävle.

    Mistrzowie Niemiec to najbogatsza drużyna hokejowa w Europie. 25 sierpnia, gdy nasi zawodnicy mierzyli się z Red Bullem, długimi fragmentami tej różnicy nie było widać. Bramki zdobyte przez Kapicę i Urbanowicza dawały nadzieję na walkę o korzystny wyniki i wywalczenie pierwszych, historycznych punktów dla polskiej drużyny w CHL. Niestety, w końcówce spotkania w Monachium zabrakło sił i koncentracji. Rywale wygrali 6:2, ale drużyna uwierzyła, że w tych elitarnych rozgrywkach z faworytami można powalczyć.

    Nieco trudniej o wiarę w korzystny rezultat było w Szwecji, gdzie „Pasy" starły się z Brynäs IF zaledwie dwa dni później. Zawodnicy odczuwali chyba w nogach trudy podróży, a rywale potrafili to wykorzystać. Porażka 0:8 nie napawała optymizmem przed meczami rewanżowymi w Polsce, ale tam miała się napisać już zupełnie inna historia.

    Wrzesień

    Pierwszego września dzieci wracają do szkół, kibice zjawiają się #NaLodowisku! Atmosfera w hali przy ulicy Siedleckiego była wspaniała, co podkreślali przedstawiciele przyjezdnej drużyny. Red Bull wygrał co prawda ponownie z Mistrzami Polski, ale tym razem musiał postarać się jeszcze bardziej, by ten wynik osiągnąć. Na dwa trafienia rywali swoim odpowiedział Damian Kapica i choć nie brakowało sytuacji, w których nasza drużyna mogła doprowadzić do wyrównania, to za każdym razem krążek nie chciał wpaść do bramki rywali. Jednak po tak wyrównanym meczu z faworytem uwierzyć w swoje umiejętności było już znacznie łatwiej.

    Do historycznych punktów w Hokejowej Lidze Mistrzów najbliżej było dwa dni później. Do Krakowa przyleciała drużyna Brynäs IF z myślą wywalczenia kolejnego zwycięstwa nad Comarch Cracovią. Mecz toczył się jednak w taki sposób, że trener Szwedów był zmuszony do zmian w formacjach swojej ekipy, by ta zaczęła grać lepiej. Przez długi czas utrzymywał się bezbramkowy remis, ale długimi fragmentami przeważała nasza drużyna. Udało się to udokumentować. Tomas Sykora wykonał świetny rajd na bramkę rywali i mimo, że był faulowany, zdołał umieścić krążek w okienku bramki! „Pasy" na prowadzeniu! Po raz pierwszy w CHL! Gdy rywale odpowiedzieli swoimi dwoma golami, do roboty znów wziął się Sykora i zrobiło się 2:2. Już wydawało się, że ten gol Słowaka strzelony „do szatni" pozwoli na walkę w trzeciej tercji od stanu remisowego, jednak rywale jeszcze zdążyli odpowiedzieć. Więcej bramek w tym meczu już nie padło, choć nie raz kibice łapali się za głowy, gdy zawodnicy „Pasów" byli bardzo, bardzo bliscy wyrównania. Szwedzi wyjechali z Krakowa z trzema punktami, ale chyba sami nie przypuszczali, że będą musieli o nie drżeć do samego końca meczu.

    Międzynarodowe rozgrywki na około miesiąc odłożyliśmy na bok, nastał czas na powrót do walki w Polsce. I od razu przed drużyną Rudolfa Rohačka szansa na pierwsze trofeum w nowym sezonie - Superpuchar Polski. Znów spotkały się dwie najlepsze drużyny w naszym kraju - do Krakowa przyjechali starzy znajomi z Tychów. W ekipie rywali nastąpiły spore zmiany przed sezonem, ale nie pozwoliło to na zwycięstwo nad „Pasami" w meczu o trofeum. Spotkanie było bardzo wyrównane. Najpierw prowadziła Cracovia, potem GKS, by chwilę później znów nasza drużyna wysunęła się na czoło. Na niewiele ponad minutę do końca trzeciej tercji prowadziliśmy 4:2 po dwóch golach rozpędzonego Tomasa Sykory oraz trafieniach Sinagla i Dziubińskiego. Powoli rozpoczynało się fetowanie zwycięstwa, lecz nieco inne plany na ten wrześniowy piątkowy wieczór mieli tyszanie. Dwa szybkie gole w końcówce i dogrywka, w której bramka jednak nie padła. Do wyłonienia triumfatora potrzebne były rzuty karne. W nich swoją klasę pokazał Teddy Da Costa i trzeci w historii klubu Superpuchar został w Krakowie!

    Terminarz rozgrywek w Polsce ułożył się w ten sposób, że pierwszym rywalem „Pasów" w Polskiej Hokej Lidze był... GKS Tychy. Zaledwie pięć dni po meczu o Superpuchar tyszanie ponownie zjawili się w Krakowie i udało im się wziąć rewanż za poprzednie spotkanie. Wynik 7:3 dla gości pokazał, że z jakiegoś powodu w meczach ligowych GKS ma przewagę nad „Pasami". Po pierwsze punkty w nowym sezonie ligowym drużyna trenera Rohačka pojechała zatem do Bytomia. Mecz nie należał do najłatwiejszych, ale cel został osiągnięty - zwycięstwo. Udział w nim miał nowy nabytek „Pasów" Paweł Zygmunt, który w meczu w Bytomiu zadebiutował w naszej drużynie.

    Po zwycięstwie w meczu u siebie z TatrySki Podhalem oraz na wyjeździe w Opolu i Oświęcimiu, nieco nieoczekiwanie „Pasy" straciły punkty w spotkaniu rozegranym w Krakowie przeciwko JKH. Goście okazali się lepsi w serii najazdów. Czasu na rozpamiętywanie tej porażki nie było, na Comarch Cracovię czekała już...

    Październik

    ...TAURON Arena Kraków! Po dwóch meczach Ligi Mistrzów rozegranych w tym nowoczesnym obiekcie rok wcześniej, hokeiści „Pasów" powracali w to miejsce, by podjąć IFK Helsinki. Apetyty na pierwsze punkty w CHL nie zostały niestety zaspokojone. Nieznajomość tafli z pewnością nie pomogła Cracovii w osiągnięciu korzystnego wyniku i fińska drużyna wygrała aż 6:0.

    Tydzień później rozegrany został rewanż w Helsinkach, ale zanim to nastąpiło na „Pasy" czekał jeszcze jeden ligowy mecz przy Siedleckiego. Udało się odreagować mecz IFK i wygrać z drużyną z Katowic. W stolicy Finlandii zawodnicy Comarch Cracovii zdołali postawić trudniejsze warunki IFK i choć znów przeciwnicy zaaplikowali naszej drużynie sześć goli, to tym razem udało się odpowiedzieć trzema własnymi trafieniami. Ich autorami byli Kapica, Rompkowski i Kalus. Na historyczne punkty w Hokejowej Lidze Mistrzów musimy jeszcze poczekać.

    Powrót do ligowej rzeczywistości był związany z bardzo dużą ilością meczów. W samym październiku, już po spotkaniu w Helsinkach, pozostawało ich do rozegrania aż siedem. Wszystkie zakończyły się zwycięstwami Comarch Cracovii! Najpierw nasza drużyna wysoko pokonała Anteo Naprzód Janów i katowicki SMS, później sukcesem zakończył się wyjazd do Gdańska. W kolejnym spotkaniu udało się wygrać w Tychach, choć rywale prowadzili już 3:0! Najpierw „Pasy" doprowadziły do wyrównania, a następnie były zdecydowanie lepsze od rywali w serii rzutów karnych. Pod koniec miesiąca Comarch Cracovia pewnie wygrała u siebie z Polonią Bytom oraz na wyjeździe w Nowym Targu, a w ostatni dzień października, w halloweenowych klimatach, pokonała PGE Orlika Opole.

    Listopad

    Seria zwycięstw Cracovii trwała w listopadzie. Przed przerwą na reprezentację licznik zatrzymał się na dziesięciu. Stało się tak za sprawą wygranej w Jastrzębiu oraz u siebie z Unią Oświęcim. Na turniej EIHC w Budapeszcie powołania otrzymało aż dziewięciu graczy Comarch Cracovii, ale dwóch nie mogło pojechać na zgrupowanie z powodu kontuzji. Jeszcze w Helsinkach urazu doznał Kasper Bryniczka, a w ostatnim przed przerwą meczu ligowym kontuzji nabawił się Damian Kapica, którego w kadrze ostatecznie zastąpił Adam Domogała. Hokeiści „Pasów" mieli pierwszą okazję uczestniczyć w zgrupowaniu z nowym trenerem kadry, Kanadyjczykiem Tedem Nolanem, który przed sezonem zastąpił na tym stanowisku Jacka Płachtę. Turniej dla „biało-czerwonych" zakończył się sukcesem, ale związane z nim były także niezbyt dobre informacje dla kibiców Cracovii. Z urazami z kadry wrócili Maciej Kruczek i Krystian Dziubiński. Po raz pierwszy w tym sezonie „Pasy" musiały się zmagać z plagą kontuzji. Trener Rudolf Rohaček miał zatem trudny orzech do zgryzienia, jeśli chodzi o zestawienie składu, ale pomagał mu w tym już nowy asystent, którym został Dominik Salamon.

    Osłabiona brakiem kilku kluczowych graczy Cracovia nie zdołała podjąć równorzędnej walki w Katowicach z miejscowym GKS-em. Passa zwycięstw została przerwana, a na właściwy tor nie udało się także powrócić w kolejnym meczu - z Krakowa trzy punkty wywiozła gdańska MH Automatyka. Idealnym meczem na przełamanie było starcie z SMS-em, pewnie wygrane przez naszą drużynę oraz wyjazd do Janowa. Trenerzy musieli wciąż ustawiać skład bez kontuzjowanych graczy i to był dobry moment na skorzystanie z usług jednego z juniorów. W barwach seniorskiej drużyny Cracovii w listopadzie zadebiutował wychowanek naszego klubu Antoni Dziurdzia, który w meczu w Janowie zaliczył nawet asystę

    Grudzień

    Grudzień zaczął się od drugiego z rzędu meczu z Naprzodem, tym razem u siebie. W tym spotkaniu nie mogło być mowy o innym rozstrzygnięciu, niż pewna wygrana „Pasów". Po raz drugi w sezonie udało się osiągnąć wynik dwucyfrowy. Na 3 grudnia zaplanowano mecz, na który znaczna grupa kibiców czeka od początku sezonu. Teddy Bear Toss po raz kolejny zagościło w hali przy ulicy Siedleckiego i ponownie przy okazji tego wyjątkowego meczu rywalem „Pasów" był GKS Tychy. Co ciekawe, nad Cracovią wisi swego rodzaju „pluszowe fatum" - ani razu nie udało się wygrać meczu w Krakowie, gdy lodową taflę na moment przejmowały maskotki. Tak stało się i tym razem, gdy po końcowej syrenie bardzo wyrównanego meczu ze zwycięstwa mogli cieszyć się goście z Tychów. Akcja Teddy Bear Toss zakończyła się jednak pełnym sukcesem. Kibice rzucili na lód ponad 1200 pluszaków, a zawodnicy wystąpili w specjalnie przygotowanych na ten jeden mecz koszulkach, które potem trafiły na licytacje.

    Kilka dni po akcji z pluszakami aż dziesięciu zawodników Comarch Cracovii wyruszyło z reprezentacją Polski na tournee po Kanadzie. „Biało-czerwoni" mierzyli się tam z drużynami akademickimi, a co najważniejsze dla kibiców „Pasów", tym razem wszyscy wrócili z kadry zdrowi. Mniej pozytywną informacją była wieść o tym, że kontuzji podczas treningów w Krakowie doznał Damian Słaboń. Bez najbardziej doświadczonego zawodnika w składzie „Pasy" wygrały swoje dwa ostatnie w 2017 roku spotkania ligowe. Na własnym terenie podopieczni Rudolfa Rohačka wygrali z drużyną z Nowego Targu, ale niespodziewanie 21 grudnia z Krakowa z kompletem punktów wyjechała ekipa z Opola. Nadszedł czas na Święta, w tym roku bardzo krótkie.

    Okres między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem to w polskim światku hokejowym czas na emocjonowanie się turniejem finałowym o Puchar Polski. W tym roku Polski Związek Hokeja na Lodzie zorganizował te zawody na lodowisku Cracovii. W spotkaniu półfinałowym „Pasy" pewnie zwyciężyły z TAURON KH GKS-em Katowice i już szykowały się do finałowego starcia, oczywiście znów z GKS-em Tychy.

    Przez długi czas zanosiło się na skuteczny rewanż za finał sprzed roku, gdy „Pasy" uległy właśnie zespołowi z Tychów. Po dwóch tercjach meczu rozgrywanego 28 grudnia, Comarch Cracovia prowadziła 2:0. Tego, co stało się w trzeciej tercji nikt się nie spodziewał, a nawet - jak się często mówi - sam Hitchcock by nie wymyślił. Brytyjski reżyser na pewno nie powstydziłby się scenariusza, jaki napisali hokeiści z Krakowa i Tychów. 3:1, 3:4, 5:4, 5:5. To wszystko w niespełna siedem minut. Mecz godny finału, mecz godny 20-minutowej dogrywki.

    Dodatkowa tercja trwała nieco krócej. Rollecoaster emocji trochę wyhamował, mimo okazji do zdobycia decydującej bramki, żadna z drużyn nie mogła pokonać bramkarza rywali. W 16. minucie dogrywki zrobił to Michael Cichy. Jeszcze niewiele wcześniej Cracovia miała Puchar Polski na wyciągnięcie ręki, ale z tej wymiany ciosów zwycięsko wyszli tyszanie. GKS zdobył to trofeum już po raz ósmy, a kibice i zawodnicy „Pasów" czekają na rewanż już w przyszłym roku. W tym, co najważniejsze, w fazie play-off.

    Kończymy naszą małą podróż po ostatnich dwunastu miesiącach. Rok 2017 obfitował w wiele dobrych chwil dla Comarch Cracovii. Nie zapomnimy emocji, jakie towarzyszyły nam w marcu i kwietniu, gdy drużyna po heroicznym boju wywalczyła mistrzostwo. Będziemy pamiętać kolejną przygodę w Hokejowej Lidze Mistrzów, kolejny wywalczony Superpuchar. I chociaż kończymy rok nieco smutni po porażce w finale Pucharu Polski, to z optymizmem możemy czekać na to, co przyniesie kolejny. Nasi Mistrzowie już nie raz pokazali, czego możemy być pewni. Zaciekłej walki na lodzie i ogromnych emocji na trybunach z pewnością nie zabraknie!

    Pasiastego Nowego Roku!

    Przygotował Robert Pęczalski

    CRACOVIA TO RÓWNIEŻ