Filip Drzewiecki: Dwa razy do trzech razy sztuka
20.11.2007

W niedzielnym spotkaniu z Energą Stoczniowcem Gdańsk strzelił swoją pierwszą bramkę w barwach Comarch Cracovii, teraz liczy na kolejne. Filip Drzewiecki coraz lepiej pogrywa sobie w zespole Rudolfa Rohačka. <i>- Myślę, że okres przełamania jest już za mną</i> - przyznaje.<br><br>
- Ulżyło ci trochę po niedzielnym spotkaniu?
- Zdecydowanie, bo wreszcie udało mi się strzelić pierwszą bramkę i to w dodatku w meczu ze Stoczniowcem, w którym grałem kilka ładnych lat. Cieszy gol, bo myślę, że okres przełamania jest już za mną i że teraz worek z bramkami rozwiąże się.
- Nie żałujesz, że strzeliłeś gola akurat w meczu ze swoim byłym klubem?
- Nie. Traktowałem to spotkanie jako zwykły mecz ligowy. Nie robiło mi żadnej różnicy z kim gram. Po prostu walczyłem o zwycięstwo, a przy okazji o swoją pierwszą bramkę w „Pasach”.
- Który to był twój mecz w barwach Comarch Cracovii?
- Szósty. Można powiedzieć, że dwa razy do trzech razy sztuka (śmiech). Fajnie, że to strzeliłem.
- Opowiedz, jak padła bramka..
- Dostałem w środkowej tercji krążek od Grześka Pasiuta, wjechałem w tercję gości i oddałem strzał. Nie wiem, czy to uderzenie było mocno, ale liczy się to, że krążek wpadł w samo okienko bramki Stoczniowca.
- Znasz Przemysława Odrobnego z czasów twoich występów w Gdańsku. Wiedziałeś jak strzelać?
- (śmiech) W drugiej tercji miałem pierwszą sytuację i uderzyłem tak jak zawsze, czyli w stronę odbijaczki. Wtedy trafiłem w słupek, ale na szczęście Grzesiek Pasiut celnie dobił. Po tych dwudziestu minutach śmialiśmy się z Przemkiem (bramkarz Energi Stoczniowca – przyp.), bo powiedział mi w żartach: „Filip, odkryłem ci łapkę żebyś tam strzelał.” W trzeciej tercji przymierzyłem więc jeszcze bardziej i tym razem już wpadło (śmiech). Oczywiście nie umawialiśmy się w żaden sposób. Po prostu tak wyszło.
- We wcześniejszych meczach okazji też miałeś kilka…
- Mówi się, że im bardziej ktoś czegoś chce tym trudniej jest mu to osiągnąć. Ja bardzo chciałem zdobyć moją pierwszą bramkę w „Pasach”, miałem kilka sytuacji, ale jakoś nie mogłem się wstrzelić.
- Zdobyta bramka ułatwi ci grę?
- Chciałbym, żeby było z górki, ale wciąż potrzebuję jeszcze zgrania z kolegami. Przez dwa miesiące tylko trenowałem, więc potrzeba mi wciąż trochę czasu. Ponadto często w hokeju zagrywa się w ciemno – tego mi jeszcze brakuje. Wierzę, że z każdym treningiem będzie jednak lepiej.
Rozmawiał Dariusz Guzik
- Zdecydowanie, bo wreszcie udało mi się strzelić pierwszą bramkę i to w dodatku w meczu ze Stoczniowcem, w którym grałem kilka ładnych lat. Cieszy gol, bo myślę, że okres przełamania jest już za mną i że teraz worek z bramkami rozwiąże się.
- Nie żałujesz, że strzeliłeś gola akurat w meczu ze swoim byłym klubem?
- Nie. Traktowałem to spotkanie jako zwykły mecz ligowy. Nie robiło mi żadnej różnicy z kim gram. Po prostu walczyłem o zwycięstwo, a przy okazji o swoją pierwszą bramkę w „Pasach”.
- Który to był twój mecz w barwach Comarch Cracovii?
- Szósty. Można powiedzieć, że dwa razy do trzech razy sztuka (śmiech). Fajnie, że to strzeliłem.
- Opowiedz, jak padła bramka..
- Dostałem w środkowej tercji krążek od Grześka Pasiuta, wjechałem w tercję gości i oddałem strzał. Nie wiem, czy to uderzenie było mocno, ale liczy się to, że krążek wpadł w samo okienko bramki Stoczniowca.
- Znasz Przemysława Odrobnego z czasów twoich występów w Gdańsku. Wiedziałeś jak strzelać?
- (śmiech) W drugiej tercji miałem pierwszą sytuację i uderzyłem tak jak zawsze, czyli w stronę odbijaczki. Wtedy trafiłem w słupek, ale na szczęście Grzesiek Pasiut celnie dobił. Po tych dwudziestu minutach śmialiśmy się z Przemkiem (bramkarz Energi Stoczniowca – przyp.), bo powiedział mi w żartach: „Filip, odkryłem ci łapkę żebyś tam strzelał.” W trzeciej tercji przymierzyłem więc jeszcze bardziej i tym razem już wpadło (śmiech). Oczywiście nie umawialiśmy się w żaden sposób. Po prostu tak wyszło.
- We wcześniejszych meczach okazji też miałeś kilka…
- Mówi się, że im bardziej ktoś czegoś chce tym trudniej jest mu to osiągnąć. Ja bardzo chciałem zdobyć moją pierwszą bramkę w „Pasach”, miałem kilka sytuacji, ale jakoś nie mogłem się wstrzelić.
- Zdobyta bramka ułatwi ci grę?
- Chciałbym, żeby było z górki, ale wciąż potrzebuję jeszcze zgrania z kolegami. Przez dwa miesiące tylko trenowałem, więc potrzeba mi wciąż trochę czasu. Ponadto często w hokeju zagrywa się w ciemno – tego mi jeszcze brakuje. Wierzę, że z każdym treningiem będzie jednak lepiej.
Rozmawiał Dariusz Guzik