E. Sztwiertnia: Mam nadzieję, że z czasem będę więcej grał także z silniejszymi przeciwnikami
- Eryk, wczorajszy mecz z Naprzodem był chyba idealną okazją do tego, by wszyscy zawodnicy mogli sporo zagrać.
- Tak, w meczach z teoretycznie słabszymi drużynami swoją szansę dostają też młodsi gracze. Możemy wtedy pokazać się z dobrej strony i przećwiczyć różne zagrania, bo jednak najlepszą szkołą hokeja jest mecz i to, co się w nim dzieje.
- Czekacie jakoś szczególnie na takie spotkania, w których będziecie mogli więcej zagrać?
- Szczerze mówiąc, to ja bardziej czekam na mecze z drużynami z czołówki tabeli, bo to one dostarczają najwięcej emocji i takie spotkania najbardziej lubię. Natomiast cieszę się też, że są mecze z tymi słabszymi drużynami, bo dostaję wtedy więcej szans. Mam nadzieję, że z czasem będę więcej grał także z silniejszymi przeciwnikami.
- Strzeliłeś wczoraj bramkę, po której wynik stał się dwucyfrowy. Czy miało to dla ciebie jakieś znaczenie, że zdobyłeś właśnie dziesiątą bramkę?
- Przede wszystkim najbardziej cieszę się z tego, że zespół pewnie wygrał. Dopiero potem pojawia się radość, że strzeliłem bramkę. Jako młody gracz nie gram zbyt dużo i przez to nie punktuję często, ale oczywiście mam nadzieję, że ten gol spowoduje, że worek z bramkami się rozwiąże. A że było to dziesiąte trafienie dla drużyny, to nie miało większego znaczenia. Po prostu kolejny gol na tablicy wyników i gramy dalej.
- Wszystkie formacje mogły sobie wczoraj pozwolić na bardzo dużo w ofensywie.
- Myślę, że trzeba tutaj zwrócić uwagę na dwie kwestie. Dużo atakowaliśmy i szukaliśmy kolejnych bramek, bo nigdy nie można zbyt luźno podchodzić do meczu i lekceważyć przeciwnika. Chłopaki z Janowa też potrafią grać w hokeja, to nie jest przypadkowa grupa ludzi. Dochodzi tu jeszcze sprawa, o której już wcześniej wspomniałem - mogliśmy ćwiczyć różne warianty, zarówno w ataku, jak i obronie. Osłabienia, wyjście z tercji obronnej - te elementy będą bardzo ważne w trudniejszych spotkaniach. Osobiście cieszę się, że wyszedłem wczoraj na jedną zmianę w trakcie gry w przewadze, bo dawno w tym elemencie nie grałem w trakcie meczu. Szkoda, że nie wpadł wtedy gol, bo byliśmy tego naprawdę bliscy.
- W ostatnich spotkaniach skład czwartej formacji się nie zmieniał - występujesz tam z trzema młodymi kolegami i nieco bardziej doświadczonym Rafałem Dutką. Jak oceniasz waszą grę i współpracę?
- Bardzo dobrze gra mi się w tej piątce. U wszystkich młodszych chłopaków czuć chęć do gry, chęć pokazania się z dobrej strony i walki dla drużyny. Idealnie uzupełnia nas Rafał Dutka, który wspiera swoim doświadczeniem, podpowiedziami, co zmienić, jak inaczej zagrać, czy się ustawić. Jest też bardzo dobrym motywatorem i dzięki niemu ta formacja trzyma się jako całość. Jest takim ojcem naszej piątki. (śmiech)
- Już jutro mecz z GKS-em Tychy, bardzo ważny w kontekście rozstawienia przed fazą play-off. Jakie jest twoje nastawienie przed tym starciem?
- Bojowe, jedziemy po trzy punkty i żadne inne rozwiązanie nie wchodzi w grę - tak w skrócie mógłbym to określić. Zobaczymy jeszcze, jakie będą decyzje trenera co do ustawienia zespołu, ale jeśli skład naszej piątki się nie zmieni, to mam nadzieję, że dostaniemy szansę także w tym meczu. Choć to, jak dużo zagramy, na pewno będzie też zależne od wyniku i przebiegu spotkania. Ja chciałbym pokazać, że potrafię dobrze grać także z takimi drużynami, jak GKS Tychy.
Rozmawiał Robert Pęczalski