Dariusz Guzik: Piszę dla kibiców

- Kim jest autor najlepszych relacji hokejowych na żywo w Internecie?
- (śmiech) Trudno jest mi ocenić, czy są najlepsze, ale jeśli tak uważasz to jest mi bardzo miło. A kim jestem? Zwykłym człowiekiem, który pasjonuje się sportem, który pasjonuje się też dziennikarstwem i który łączy te dwie sprawy. Na co dzień studiuję socjologię na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Jestem na trzecim roku i za kilka miesięcy czeka mnie obrona pracy licencjackiej. Na razie jednak nie myślę zbytnio o tym.
- Co stanowi dla ciebie największą trudność w relacjonowaniu hokeja?
- Hokej to bardzo szybki sport, czasem zbyt szybki (śmiech). Wystarczy ułamek sekundy, kiedy odwrócę głowę od lodu i spojrzę na to, co napisałem, by akurat w tym momencie ktoś zdobył bramkę. Wtedy nie pozostaje mi nic innego, jak spytać się kogoś obok mnie, jak padł gol. Takie sytuacje dzieją się na szczęście bardzo rzadko.
- Miałeś niemiła przygodę na lodowisku w Nowym Targu, kiedy nie wpuszczono cię na lożę prasową i musiałeś relacjonować mecz z boksu zawodników. Czy miałeś więcej tego rodzaju złych przygód?
- Na szczęście była to pierwsza i mam nadzieję ostatnia tego typu historia. Nie spodziewałem się, że można jeszcze postępować w taki sposób, tym bardziej, że robiąc relacje live zwiedziłem praktycznie wszystkie polskie lodowiska oraz pierwszoligowe stadiony piłkarskie. W Nowym Targu muszą zrozumieć, że moja relacja jest nie tylko dla kibiców Cracovii. Ona jest dla wszystkich fanów hokeja w Polsce i zagranicą. Podejrzewam, że niejeden kibic Podhala mieszkający w Anglii, USA czy w Niemczech śledził tę relację.
- Które z odwiedzonych lodowisk jest najbardziej przyjazne dla ciebie?
- Chyba wszystkie poza Nowym Targiem (śmiech). A tak na poważnie, to na zdecydowanej większości lodowisk organizatorzy zapewniają mi dobre, jeśli nie bardzo dobre warunki do pracy. Wydaje się to takie ludzkie, zwyczajne, a jednak ogromnie cieszy człowieka. Kiedyś w Nowym Targu też nie było z tym kłopotów, mam nadzieję, że nie będzie ich w przyszłości
- Relacjonujesz również na stronie Cracovii mecze piłkarskie. Zdarzyło się, jednego dnia pisać o hokeju i piłce?
- (śmiech) Oj, zdarzyło! To było w czasie półfinałów w zeszłym sezonie Ekstraligi. Wracając z meczu z Nowego Targu pechowo uszkodziłem sobie nogę i w efekcie założono mi gips. To była niedziela, a kilka dni później w piątek grali i piłkarze, i hokeiści. Hokej był o 17, z kolei piłka o 20. Przykuśtykałem sobie na kulach i w gipsie na lodowisko i zaraz po zakończeniu spotkania miałem spokojnie pojechać na stadion, na mecz z Legią. Niestety, los chciał, że na hokeju popsuł się monitoring i spotkanie zamiast o 19, skończyło się o 19:40!
- I zdążyłeś?
- W ostatniej chwili! Gdyby nie znajomy, który czynił cuda na drodze, żeby zdążyć pewnie spóźniłbym się o dobre kilkanaście, a może i kilkadziesiąt minut. Pamiętam ten mój rajd o kulach po schodach na stadion „Pasów”, gdy na jednej nodze skakałem co drugi stopień. Ostatecznie z językiem na wierzchu dotarłem na stanowisko, gdy na zegarze była druga minuta meczu (śmiech).
- Był kłopot z przestawieniem się na inną dyscyplinę?
- Raz czy dwa razy zamiast „piłka” napisałem „krążek”, ale szybko zorientowałem się, że już jestem przy trawie, a nie lodzie (śmiech). Żadnych innych tego typu problemów nie pamiętam.
- Miałeś jakąś wpadkę?
- Była. To było w zeszłym sezonie, gdy Cracovia brała udział w Oświęcimiu w Pucharze Kontynentalnym. Pewien zawodnik „Pasów” oddał wtedy strzał i jednocześnie podwinęła mu się bluza tak, że z jego nazwiska widać było tylko pierwsze litery „s” i „a”. Automatycznie bez patrzenia na skład napisałem, że to Piotr Sarnik strzelił, choć nie było go już w „Pasach” od dobrych kilku miesięcy! Nie mam pojęcia, skąd mi się on ubzdurał (śmiech). Dopiero po meczu zorientowałem się, że uderzającym był Richard Safarik - wtedy pomyłkę poprawiłem.
- W swoich relacjach nie używasz suchych komunikatów. Często za to pojawiają się słowa typu „ach”, „ajajaaj”, czy nawet „ulala”...
- (śmiech) Relacjonując wydarzenia trudno jest mi rywalizować z komentatorami telewizyjnymi, czy radiowymi, którzy emocje z meczu mogą przekazywać za pomocą swojego głosu. Nie chcę jednak, by kibic siedzący przed komputerem interesował się tylko wynikiem – wręcz przeciwnie. Chcę, żeby czekał na kolejny komunikat, żeby w jakimś stopniu przeżywał to, co dzieje się na żywo. Ponadto to, co piszę to również moje indywidualne emocje, które jako kibic przelewam na ekran komputera. Dlatego też często przedłużam wyrazy, jak choćby „gooooooooool”, czy „aaaaaaach”. Czasem też manipuluję emocjami pisząc tekst typu: „Gooooooooooooooooooooooooooola nie ma! Było niezwykle blisko”.
- W takiej chwili kibice muszą cię chyba „nienawidzić”...
- (śmiech) Pamiętam pewną moją „akcję” w czasie piłkarskiego meczu Cracovii z GKS-em w Bełchatowie. Był to 1 kwiecień, a więc prima aprilis, a „Pasy” grały słabo i przegrywały 0:2. Ostatecznie mecz zakończył się takim wynikiem, ale w doliczonym czasie gry coś mnie naszło i napisałem komunikat, że po niesamowitej końcówce Cracovia strzeliła trzy bramki i wygrała 3:2. Chwilę później poinformowałem, że jest to tylko prima aprilis. Dostałem wtedy mnóstwo sms-ów od znajomych mi kibiców. W większości zrozumieli żart, choć znalazł się jeden, który przyznał, że gdy zobaczył wynik 3:2 to prawie zemdlał.
- Masz okazję podróżować z hokeistami. Jak wrażenia?
- To bardzo fajni ludzie, z którymi naprawdę można „konie kraść”. Z chwilą, gdy zacząłem z nimi jeździć i robić relację live z ich spotkań zostałem potraktowany jako jeden z członków ekipy. Nie było jakiejkolwiek niechęci, czy wywyższania się z ich strony. W autokarze nigdy nie jest nudno nawet, gdy wraca się z Gdańska, czy Sanoka.
- Spotkałeś się z opiniami kibiców na temat swojej pracy?
- Zdarzy się, że ktoś napisze na forum kibiców a propos ostatniej relacji, czasem też ktoś doceni moją pracę i napisze jakieś fajne słowo. To bardzo miłe, bo przecież nie robię relacji live dla samego siebie, czy dla poszczególnych osób, ale robie ją dla wszystkich. Dlatego też zdanie kibiców jest dla mnie bardzo ważne.
Z Dariuszem Guzikiem, który relacjonuje mecze "Pasów" dla cracovia.pl, rozmawiał:
Krzysztof Irski (e-hokej.pl)