Daniel Laszkiewicz: Sukces na wyciągnięcie ręki

- Myślę, że każdy zawodnik zdawał sobie sprawę z tego, że nikt nie upatrywał w nas faworyta. Zdawali sobie z tego sprawę także trenerzy. Teraz prowadzimy z Jastrzębiem 3:0 i można powiedzieć, że końcowy sukces mamy na wyciągnięcie ręki, ale to jeszcze nie jest koniec - mówi kapitan Comarch Cracovii po dzisiejszym meczu.
- Mimo niedawnej,
groźnie wyglądającej kontuzji zdecydowałeś się dziś zagrać.
Trener Roháček powiedział, że Danielowi Laszkiewiczowi nie dało się
wyperswadować absencji w tym meczu.
- Tak powiedział?
(śmiech) No cóż, my się już na tyle znamy, że wiemy,
czego możemy się po sobie spodziewać. To są finały - wiadomo,
że gra toczy się o najwyższą stawkę, że mamy do zdobycia złote
medale i trzeba dać z siebie wszystko niezależnie od
przeciwności.
-
Przed play-offami nie uchodziliście bynajmniej za faworytów.
Tymczasem w ostatnich tygodniach poradziliście sobie z Katowicami, a
następnie po fascynującej rywalizacji odprawiliście z kwitkiem
dotychczasowego Mistrza - Ciarko PBS Bank Sanok. Dziś, po trzeciej
wygranej z Jastrzębiem od złota dzieli Was już tylko jeden mały
krok.
- Myślę, że każdy
zawodnik zdawał sobie sprawę z tego, że nikt nie upatrywał w nas
faworyta. Zdawali sobie z tego sprawę także trenerzy. Mieliśmy
ciężkie mecze z Katowicami, ale zanotowaliśmy trzy wygrane,
później jeszcze trudniejsze mecze z Sanokiem zakończone przy
stanie 4:2. Teraz prowadzimy z Jastrzębiem 3:0 i można powiedzieć,
że końcowy sukces mamy na wyciągnięcie ręki, ale to jeszcze nie
jest koniec. Musimy postawić kropkę nad i, co nie będzie proste. W
niedzielę jedziemy jednak do Jastrzębia by powalczyć o czwarte
zwycięstwo.
- Trener Roháček
powiedział niedawno, że mecze z Sanokiem były w jego opinii
„przedwczesnym finałem". Macie też takie wrażenie?
-
Można tak powiedzieć, bo faktycznie mecze z Sanokiem były bardziej
emocjonujące. W tamtej rywalizacji pokonaliśmy jednak Mistrza
Polski, który zresztą w zeszłym roku właśnie nam odebrał
tytuł. Jeśli uda nam się zakończyć mecze z Jastrzębiem na 4:0,
to pewnie stwierdzenie o „przedwczesnym finale" z Sanokiem będzie
jeszcze mocniej pobrzmiewało w komentarzach do tegorocznych
play-offów. Ciężko jednak dziś wyrokować, bo każdy mecz
jest inny. Zresztą poza dzisiejszym spotkaniem nasze starcia z
Jastrzębiem w finale były zawsze zacięte - ważyły się jedną
bramką, były i rzuty karne, czyli tak zwana „loteria". Nie
można deprecjonować też Jastrzębia, bo to solidna i poukładana
drużyna, która zapracowała na to, by znaleźć się w
finale.