Daniel Laszkiewicz: Nasze brody są już bardzo duże

- Zacznę trochę nietypowo: zarosty już wam trochę przeszkadzają (hokeiści „Pasów” zapuścili je na play-offy – przyp.)?
- Nasze brody są już bardzo duże, urosły maksymalnie i czasem faktycznie przeszkadzają (śmiech). Już nie możemy doczekać się chwili, kiedy je zgolimy.
- Termin golenia jest po części w waszych rękach. Finałowa rywalizacja będzie trwała do momentu, aż jedna drużyna rozstrzygnie ją na swoją korzyść. Teoretycznie może zakończyć się już po trzech spotkaniach…
- Może po trzech, ale może i po sześciu. Nie patrzymy na to i koncentrujemy się jedynie na pierwszym pojedynku, który odbędzie się już w ten piątek. Na razie tylko on nas interesuje.
- Jak odebraliście wiadomość o tym, że w finale zmierzycie się z Wojas Podhalem Nowy Targ?
- Byliśmy w tej komfortowej sytuacji, że awans zapewniliśmy sobie już po trzech meczach i ze spokojem czekaliśmy na naszego finałowego przeciwnika. Wydaje mi się, że Podhale sprawiło małą niespodziankę wygrywając w ostatnim meczu z GKS-em Tychy.
- Dlaczego?
- Myślę, że to jednak tyszanie byli faworytami, mieli w swych szeregach bardziej doświadczonych zawodników. Ostatnie zdanie należało jednak do Podhala, zespołu, który jest połączeniem dobrych, doświadczonych hokeistów i utalentowanej młodzieży. To będzie pierwszy finał w historii, w którym spotkają się drużyny „Pasów” i „Szarotek”. Na pewno będzie ciekawie.
- W decydującym spotkaniu Wojas Podhale rozbiło GKS aż 6:0! To pogrom…
- Zgadza się. Spodziewałem się, że to będzie ciężki mecz dla obu drużyn i że być może dojdzie nawet do dogrywki, lub rzutów karnych. To był przecież ostatni pojedynek tej rywalizacji. Okazało się jednak, że hokeiści z Nowego Targu wytrzymali presję - szczególnie ci młodsi – czego efektem był tak wysoki wynik.
- Taki rezultat musi budzić respekt przed finałową rywalizacją…
- Zgadza się, ale i bez niego podeszlibyśmy do tych spotkań z dużym szacunkiem. Szanujemy każdego przeciwnika, z którym przychodzi nam grać.
- Awans do finału zapewniliście sobie już po trzech spotkaniach z Pol-Aqua Zagłębiem Sosnowiec. Mieliście więc trochę czasu, by odpocząć…
- Z jednej strony tak, ale z drugiej ta przerwa od meczów jest bardzo długa, za długa. Co prawda trenujemy, przygotowujemy się do pojedynków z Podhalem, ale to nie to samo, co mecz. Pod tym względem nowotarżanie są w nieco lepszej sytuacji, choć z pewnością będą mieli trochę mniej sił.
- Za wami stoją: bonus, który wywalczyliście w sezonie zasadniczym, ale chyba również dwa pierwsze spotkania, które rozegrane zostaną w Krakowie. Prawdopodobnie przy komplecie publiczności…
- No tak. Można powiedzieć, że dzięki bonusowi jeden mecz mamy w zapasie. Nie myślimy jednak o nim. Musimy podejść do rywalizacji, jak przy stanie 0:0. Za to z pewnością naszym szóstym zawodnikiem będą kibice. Liczę na to, że wypełnią trybuny do ostatniego miejsca i że swym dopingiem pomogą nam w odniesieniu zwycięstw.
Rozmawiał Dariusz Guzik