Damian Słaboń: To na pewno niespodzianka

    23.03.2010
    Damian Słaboń: To na pewno niespodzianka
    <i>- Teraz jest czas na to, by na spokojnie przeanalizować to, co się stało w finale. Później musimy o tym zapomnieć i rozpocząć przygotowania do nowego sezonu. Będziemy chcieli odzyskać utracony tytuł</i> - przyznaje napastnik Comarch Cracovii, Damian Słaboń.<br><br>
    - Od waszej porażki z Wojas Podhalem Nowy Targ minęło już kilka dni…
    - Z pewnością pozostał niedosyt. Co z tego, że jest już po finałach, skoro sami nie wiemy jeszcze, jak je przegraliśmy, w dodatku nie wygrywając żadnego spotkania. Nie wiem, co się z nami stało. Myślę, że ta blisko dwutygodniowa przerwa między rywalizacją z Zagłębiem Sosnowiec a Podhalem strasznie nas rozbiła. Można powiedzieć, że nie byliśmy w formie, nie zagraliśmy tego na co było nas stać. Podhale zasłużenie wygrało tę rywalizację. Jesteśmy wicemistrzami Polski, choć myślę, że można się cieszyć z tego, że znaleźliśmy się w finale. Czasem zdarza się bowiem tak, że faworyci odpadają dużo wcześniej.

    - Finałowa rywalizacja potwierdziła tylko to, że play-offy to zupełnie inny świat, niż sezon zasadniczy. We wcześniejszych meczach Wojas Podhale nie miało zbyt wiele do powiedzenia, raz nawet przegrało z wami 3:11…
    - Dokładnie, aż siedem z ośmiu meczów sezonu zasadniczego zakończyło się naszym zwycięstwem. Podhale przygotowało jednak formę na play-offy i w nich zagrało bardzo dobrze. Myślę, że kluczowe dla finałowej rywalizacji były pierwsze mecze w Krakowie, które przegraliśmy jedną bramką. To były dwa wyrównane spotkania, zabrakło nam wtedy trochę szczęścia, bo w Nowym Targu Podhale było już po prostu lepsze. Teraz jest czas na to, by na spokojnie przeanalizować to, co się stało w finale. Później musimy o tym zapomnieć i rozpocząć przygotowania do nowego sezonu. Będziemy chcieli odzyskać utracony tytuł.

    - Jesteś zaskoczony tym, kto sięgnął po złoty medal? Przez cały sezon zasadniczy mówiło się, że to Comarch Cracovia, albo GKS Tychy zdobędzie tytuł. Tymczasem decydujące słowo należało do Wojas Podhala…
    - To z pewnością zaskakujący Mistrz Polski. Myślę, że jeszcze miesiąc temu mało kto przypuszczał, że Podhale zdobędzie złoto, tym bardziej, że w sezonie zasadniczym szło im różnie. Grali w kratkę, ale ich forma eksplodowała w play-offach. Byli w gazie. To na pewno niespodzianka.

    - Pozytywem tego sezonu może być wasza niezła postawa w Pucharze Kontynentalnym. Wygraliście turniej drugiej rundy, potem zaprezentowaliście się przyzwoicie na turnieju trzeciej rundy…
    - Zgadza się. Dobrze zagraliśmy w Krakowie, gdzie wygraliśmy wszystkie spotkania, potem powalczyliśmy na Łotwie… Wszystko fajnie, ale szkoda, że nie wyszła nam ta końcówka sezonu. Nie możemy się jednak załamywać z tego powodu.

    - Jak ocenisz ten sezon w twoim wykonaniu?
    - Na pewno nie jestem do końca zadowolony z niego, choćby z racji tego, że nie zdobyliśmy złotego medalu. Moja gra w tym sezonie też nie była najlepsza. Co prawda, przed play-offami dokuczała mi kontuzja żeber, nie grałem przez dłuższy czas, ale to nie jest żadne usprawiedliwienie.

    - Otrzymałeś powołanie do reprezentacji Polski na rozpoczynające się w kwietniu w Ljubljanie (Słowenia) Mistrzostwa Świata. Pierwsze zgrupowanie rozpoczyna się już w czwartek.
    - Tak jak powiedziałem, przed play-offami borykałem się z kontuzją żeber, długo nie grałem i właściwie do teraz odczuwam ten uraz. Rozmawiałem już z trenerem oraz z lekarzem reprezentacji i najprawdopodobniej nie wezmę udziału, ani w zgrupowaniach, ani w Mistrzostwach. Nie jestem zdrowy w stu procentach, żebra wciąż mi dokuczają i bolą.

    - Kiedy zostanie podjęta ostateczna decyzja?
    - Na pewno przed czwartkiem. Dziś jadę na badania do Warszawy.

    Rozmawiał Dariusz Guzik

    CRACOVIA TO RÓWNIEŻ