Damian Słaboń: Chcemy powalczyć o Puchar Polski!

- Najważniejsza jest zdecydowanie liga, ale z drugiej strony nie mieliśmy jeszcze okazji wznieść Pucharu Polski. Cracovia nie ma go jeszcze w swojej kolekcji, wiec najwyższa pora przywieźć to trofeum do Krakowa. Chcemy o nie powalczyć - mówi napastnik Pasów.
- Po meczach w Pucharze Kontynentalnym wróciliście do polskiej
rzeczywistości, gdzie przechodzicie zmienne koleje losu - pewna wygrana z
Tychami, wysoka porażka z Sanokiem i „zwycięska" porażka z Tychami. Skąd się
bierze ten brak stabilizacji formy?
- Mamy za sobą
trudny i wyczerpujący turniej na Ukrainie. W ostatnich dniach nałożyło się nam
sporo ciężkich spotkań i w efekcie nasza forma nie jest najwyższa. Do tego
doszły jeszcze kontuzje. Przed meczem z Sanokiem bardzo mocno się
mobilizowaliśmy by przełamać serię porażek i podjąć z walkę z Sanoczanami, ale
niestety tego dnia nie było na nich mocnych i ponieśliśmy wysoką porażkę.
Jednak na tym meczu na szczęście liga się nie kończy i jutro mamy kolejne
spotkanie. Jest to ostatni w tym roku mecz ligowy i będziemy chcieli się
zrehabilitować przed kibicami.
- Mecze pucharowe z Tychami miały dwóch bohaterów - w pierwszym meczu
strzeliłeś bramkę i miałeś dwie asysty, a w rewanżu podobnym wyczynem popisał
się Aron Chmielewski.
- To prawda, był
taki zbieg okoliczności, że Aron i ja strzeliliśmy po bramce i mieliśmy po dwie
asysty. Na pewno nie czujemy się bohaterami, bo na wynik pracowała cała
drużyna. Nas cieszy wyeliminowanie Tyszan, bo w ostatnich latach to oni
najczęściej zdobywali Puchar Polski. Teraz myślimy już tylko o meczu z
Podhalem. Potem przyjdzie czas z powrotem na rozgrywkę pucharową, do której na
pewno podejdziemy bardzo poważnie.
- W pierwszym meczu z Tychami sędziowie w pierwszej tercji nie
odgwizdali żadnej kary. Czy było to pokłosiem Waszego zetknięcia się z innym
stylem sędziowania w Doniecku?
- Coś w tym
było. Na Ukrainie zetknęliśmy się z innym hokejem, dużo szybszym, gdzie nie
było miejsca na faule i złośliwości. Naszych rywali interesowała tylko gra w
hokeja, a nie szukanie fauli czy brutalnych zagrań. Pokazali nam jak grać, a
nie faulować. Myśmy to sobie po tym turnieju zakodowali w głowach i w meczu z
Tychami staraliśmy tak właśnie grać. W efekcie w pierwszej tercji w ogóle nie
było kar, a w całym meczu było ich naprawdę niewiele. To była też zasługa
Tyszan. W polskiej lidze ciężko tak grać, bo tutaj gra się zdecydowanie inaczej
i sędziowanie też jest inne.
- Jak ważne
dla was są rozgrywki o Puchar Polski?
- Najważniejsza
jest zdecydowanie liga, ale z drugiej strony nie mieliśmy jeszcze okazji wznieść
Pucharu Polski. Cracovia nie ma go jeszcze w swojej kolekcji, wiec najwyższa
pora przywieźć to trofeum do Krakowa. Chcemy o nie powalczyć. Choć w środowisku
hokejowym krąży takie powiedzenie, że kto zdobywa Puchar Polski, ten nie
wygrywa mistrzostwa. My chcemy jednak przełamać to fatum.
- W turnieju finałowym Pucharu Polski obok was wystąpią jeszcze drużyny
Unii, Sanoka i Jastrzębia. Jak postrzegasz Wasze szanse na ostateczny triumf w
tych rozgrywkach?
- Będzie
ciężko, bo w finale przed Nowym Rokiem wystąpią cztery zespoły, które
prezentują zbliżony poziom. Posiadają wyrównane składy i tak naprawdę o wyniku
będzie decydować dyspozycja dnia. Jeszcze nawet nie wiemy gdzie będzie miał
miejsce turniej finałowy. Teraz jednak najważniejszy jest mecz z Podhalem,
który zakończy nasze tegoroczne boje ligowe.