D. Szurowski: Czuję, że moja gra się rozkręca

    03.02.2018
    D. Szurowski: Czuję, że moja gra się rozkręca
    Obrońca "Pasów" zagrał wczoraj w meczu z JKH GKS-em w większym wymiarze czasowym i podobnie jak reszta formacji defensywnej, spisał się bardzo dobrze. Zapraszamy do lektury wywiadu z Damianem Szurowskim!

    - Damian, wczorajszy mecz z Jastrzębiem to było coś, czego chyba bardzo potrzebowaliście. Mam tu na myśli dobrą grę przez pełne 60 minut.

    - Zgadza się. Taki mecz pomoże bardzo nam wszystkim, teraz atmosfera w drużynie na pewno będzie lepsza. W końcu cały mecz graliśmy tak, jak powinniśmy, czyli dobrze i stabilnie w każdej formacji.

    - To był bardzo dobry występ przede wszystkim w twojej formacji, czyli obronie. „Radzik" nie miał wczoraj dużo pracy.

    - Jako obrońcy zagraliśmy wczoraj praktycznie bezbłędnie. Od dłuższego czasu rozmawialiśmy, żeby we własnej tercji grać w sposób jak najmniej skomplikowany. Założeniem było wybieranie prostych rozwiązań w defensywie i budowanie gry do przodu właśnie na tym. Myślę, że to się wczoraj udało.

    - Grałeś w Jastrzębiu w parze z Petrem Chaloupką. Powiedz, jak na tym etapie możesz określić tę współpracę.

    - Bardzo dobrze. To jest obrońca, który gra w taki sposób, jaki teraz jest nam potrzebny. Petr najczęściej wybiera właśnie proste rozwiązania w obronie, nie kombinuje, szybko podaje krążek kolegom, nie przetrzymuje go niepotrzebnie. Na dodatek naprawdę łatwo jest się z nim porozumieć na lodzie, więc myślę, że to bardzo dobre wzmocnienie naszej drużyny.

    - Gdy wasza dwójka była na lodzie, to rywale mieli sporo problemów ze skonstruowaniem czegoś w ofensywie. Czy sądzisz, że mecz w Jastrzębiu był twoim najlepszym w barwach Comarch Cracovii?

    -  Myślę, że tak. Dawno nie grałem w takim wymiarze czasowym jak wczoraj. Dostałem szansę, żeby więcej zagrać i muszę przyznać, że czułem się bardzo dobrze. Kilka mniejszych błędów się przytrafiło, więc na pewno dalej jest nad czym pracować, ale ogółem grałem pewnie i mogę być z tego zadowolony.

    - To chyba nie jest łatwe dla ciebie, że czasem grasz w pierwszej formacji, czasem wchodzisz tylko na kilka zmian albo nawet jesteś poza składem. Trudno jest obrońcy odnaleźć się w takich okolicznościach?

    - Kiedy grałem w czwartej formacji miałem mniejszą rolę i trochę trudniej jest wtedy wejść w mecz, ale to jest tez coś, z czym trzeba umieć sobie radzić. Wczoraj już od pierwszej zmiany czułem, że jest dobrze. Od razu pojawia się inna pewność siebie, inne wyczucie krążka i czuję, że moja gra się rozkręca. Z meczu na mecz łatwiej mi o odpowiedni timing przy grze tak w obronie, jak i w ataku.

    - Dużo dobrego możesz wynieść z tego meczu w Jastrzębiu, ale będziesz miał też z niego małą pamiątkę w postaci urazu.

    - Tak, na początku trzeciej tercji dostałem od rywala cios kijem w twarz. Myślę, że to stało się przypadkowo, w walce o krążek. Mieliśmy cztery minuty przewagi, bo zrobił się mały uraz, ale w pierwszej chwili myślałem, że straciłem wszystkie zęby. Okazało się, że to tylko rozcięcie w jamie ustnej. W dalszej grze mi to nie przeszkadzało, choć będę miał teraz przez kilka dni problemy z jedzeniem. (śmiech)

    Rozmawiał Robert Pęczalski

    CRACOVIA TO RÓWNIEŻ