D. Kapica: Jestem napastnikiem i cały czas mam głód bramek

    15.01.2018
    D. Kapica: Jestem napastnikiem i cały czas mam głód bramek
    Po raz drugi w sezonie Damian Kapica mógł być zadowolony z występu w Gdańsku. Dwie strzelone przez niego bramki przyczyniły się do zwycięstwa drużyny, a sam napastnik "Pasów" liczy, że ten mecz pomoże mu w powrocie do świetnej dyspozycji strzeleckiej. Zapraszamy do lektury wywiadu z bohaterem niedzielnego spotkania!

    - Damian, drugi raz w tym sezonie rozmawiamy po meczu w Gdańsku, bo drugi raz zostałeś tutaj wybrany najlepszym zawodnikiem meczu. Czy to jest twoje ulubione lodowisko w Polsce?

    - Nie, zdecydowanie nie. Na pewno gra mi się tutaj dobrze, ale są też lodowiska, na których gra mi się lepiej.

    - Powiem szczerze, że spodziewałem się innej odpowiedzi. Jakie lodowiska mógłbyś w takim razie wskazać?

    - Na przykład to w Nowym Targu. (śmiech)

    - No tak, to zrozumiałe. Ale wracając do tafli w Gdańsku, ona jest trochę większa od pozostałych w polskiej lidze. Czy to pomaga ci wykorzystać twoje atuty?

    - Myślę, że tak po prostu się złożyło, że wyszedł mi tutaj drugi mecz w sezonie. W kontekście rozmiaru tafli nie ma dla mnie wielkiej różnicy, gdzie gramy, bo ja nie jestem typowo szybkościowym zawodnikiem. Mecz tak się ułożył, że strzeliłem pierwszą bramkę i później udało mi się rozpędzić.

    - Po tym golu na 1:0 od razu pomyślałeś sobie - „to znów będzie mój dobry mecz"?

    - Chyba każdy sportowiec działa w ten sposób, że jeśli na początku zawodów coś wyjdzie, to później jest łatwiej. W niedzielę ta zasada zadziałała w moim przypadku.

    - Byłeś bliski zdobycia drugiego hattricka w tym sezonie w meczu przeciwko Automatyce. Okazje były, tym razem chyba trochę zabrakło szczęścia.

    - Ostatnio miałem taki okres, że dość długo nie strzeliłem gola. Jeśli coś idzie dobrze, tak jak w niedzielę, to trzeba się starać, żeby to do maksimum wykorzystać. Jestem napastnikiem i cały czas mam głód bramek. Cieszę się, że w Gdańsku strzeliłem dwie, ale na pewno szkoda, że zabrakło trzeciego gola, bo to by była taka wisienka na torcie. Biorąc pod uwagę moją ostatnią dyspozycję strzelecką, to jednak bardziej zapamiętam radość z bramek, niż żal, że nie udało się ustrzelić hattricka.

    - Teraz chciałbym zapytać o nieco mniej przyjemny moment meczu w Gdańsku. Zaraz na początku trzeciej tercji gospodarze wyrównali i czy wtedy u was w boksie zaczęły się pojawiać myśli, że znów sytuacja wymyka się wam spod kontroli?

    - Nie było tak naprawdę czasu, żeby o tym rozmyślać, bo chwilę później padł już gol na 3:2. Na pewno taka myśl gdzieś z tyłu głowy się pojawiła, bo kolejny raz daliśmy się rywalowi dogonić. To utrzymywanie prowadzenia dalej trochę szwankuje, ale dobrze, że strzeliliśmy szybko kolejną bramkę i uspokoiliśmy to spotkanie.

    - Tym razem nie było wielkich nerwów w końcówce.

    - Dokładnie. Zagraliśmy bezpiecznie z tyłu i przez ostatnie 15 minut meczu gdańszczanie nie zdołali stworzyć sobie sytuacji bramkowej. Cieszy ta wygrana, bo dzięki temu idziemy w górę, a teraz to jest właśnie najważniejsze.

    - Ostatni raz graliście w Gdańsku w październiku. To był bardzo udany miesiąc w lidze dla całej drużyny i dla ciebie indywidualnie, a mecz z Automatyką był tego najlepszym przykładem. Teraz początek stycznia był trudny, ale czy liczysz, że po takim jednym naprawdę dobrym meczu uda ci się znów utrzymać dyspozycję?

    - Oby. Ciężko powiedzieć, czy tak się stanie, ale na pewno potrzebowałem takiego meczu, żeby wrócić do dobrej formy. Zwłaszcza, że było mi trochę trudniej po ostatniej kontuzji. Mam nadzieję, że teraz tendencja będzie już tylko zwyżkowa.

    Rozmawiał Robert Pęczalski

    CRACOVIA TO RÓWNIEŻ