Aron Chmielewski: To my będziemy Mistrzem Polski!

  • Wywiady
13.03.2012
Aron Chmielewski: To my będziemy Mistrzem Polski!
- Przez cały sezon rozgrywaliśmy mecze, które trwały nie trzy, a cztery tercje, bo po każdym spotkaniu mieliśmy jeszcze zajęcia – dwadzieścia minut na rowerkach. Tak jakbyśmy grali kolejną tercję. Nie po to graliśmy cały sezon, by teraz nie mieć siły. Te siły są i jestem pewien, że zwyciężymy w tej rywalizacji. To my będziemy Mistrzem Polski! – mówi Aron Chmielewski przed kolejnym spotkaniem finału play-off.

- Przez cały sezon rozgrywaliśmy mecze, które trwały nie trzy, a cztery tercje, bo po każdym spotkaniu mieliśmy jeszcze zajęcia - dwadzieścia minut na rowerkach. Tak jakbyśmy grali kolejną tercję. Nie po to graliśmy cały sezon, by teraz nie mieć siły. Te siły są i jestem pewien, że zwyciężymy w tej rywalizacji. To my będziemy Mistrzem Polski! - mówi Aron Chmielewski przed kolejnym spotkaniem finału play-off.

- W pierwszym meczu finałowej rozgrywki w Sanoku byliście bliscy przełamania złej passy porażek. W drugim meczu już zdecydowanie pokonaliście Sanoczan.
- W drugim spotkaniu pierwszy kwadrans zagraliśmy w miarę OK, ale następnie straciliśmy dwie głupie bramki i zrobiło się nerwowo. Na kolejne tercje wyszliśmy bardzo zmotywowani, bo wiemy przecież, o co gramy. Pokazaliśmy się jako zespół - walczyliśmy, graliśmy ciałem i nie odpuszczaliśmy ani metra lodu. To pozwoliło nam wygrać 5:2. Staraliśmy się o tym meczu szybko zapomnieć, bo na drugi dzień mieliśmy kolejne spotkanie. Nie udało się i w finale przegrywamy tylko1-2, a nie aż 1-2. Trzeba walczyć dalej, bo to jeszcze nie koniec. Gra się do czterech zwycięstw.

- Co się stało w tym trzecim spotkaniu? Przy stanie 2-1 wydawało się, że kontrolujecie przebieg spotkania i tylko zwiększycie przewagę nad rywalem.
- Według mnie to był wypadek przy pracy. Nie wiadomo, co się stało i jak do tego doszło. Nie przeprowadzaliśmy wspólnej analizy tego meczu, a ja nie widziałem go w telewizji. Ciężko oceniać spotkanie tylko na podstawie obserwacji na bieżąco, czy to z lodu czy z ławki. Uważam, że przy drugiej straconej bramce ciężko kogoś winić - Vozdecky wjechał w naszą tercję bardzo szybko, ciężko było się obrońcom dobrze ustawić, a on dodatkowo złapał bramkarza na wykroku i zrobiło się 2:2. Jeśli można mówić o błędzie, to może mały popełniliśmy przy trzeciej bramce, ale z drugiej strony to Sanok wtedy grał w przewadze. Wykorzystali to i ciężko za to winić nasz zespół. Generalnie w trzeciej tercji mogliśmy zagrać chyba trochę mądrzej i spokojniej.

- Czy ten mecz nie przypomniał Wam o passie zwycięstw Ciarko w rundzie zasadniczej i kompleksie sanockim Cracovii w tym sezonie?
- Teraz nie ma i nie było żadnych kompleksów. Zresztą już przed tymi meczami ich nie było, bo wiadomo było, że to są play-offy i zupełnie inna gra. Zaczynaliśmy wszystko od nowa, od zera. Szanse obydwóch zespołów są i były 50 na 50. Gramy o mistrzostwo i nikogo się nie boimy. To, że Sanok wygrał rundę zasadniczą to już jest historia. Teraz jest play-off.

- Porażką w Krakowie skomplikowaliście sobie sytuację. Jak dalej potoczy się ta rywalizacja?
- Już przed play-offami twierdziłem, że ta rywalizacja nie skończy się szybko. Będzie potrzebne 6-7 spotkań. Nadal uważam, że wygramy 4-2.

- Nie braknie Wam sił?
- Jesteśmy przygotowani na tę część rozgrywek w stu procentach. Przez cały sezon rozgrywaliśmy mecze, które trwały nie trzy, a cztery tercje, bo po każdym spotkaniu mieliśmy jeszcze zajęcia - dwadzieścia minut na rowerkach. Tak jakbyśmy grali kolejną tercję. Nie po to graliśmy cały sezon, by teraz nie mieć siły. Te siły są i jestem pewien, że zwyciężymy w tej rywalizacji. To my będziemy Mistrzem Polski!

CRACOVIA TO RÓWNIEŻ