Aron Chmielewski: Nie lekceważymy Sosnowca

  • Wywiady
21.12.2012
Aron Chmielewski: Nie lekceważymy Sosnowca
- Nie podchodzimy do Zagłębia lekceważąco. Wręcz przeciwnie jesteśmy mocno zmobilizowani przed każdym meczem, pomimo to, iż chodzą pogłoski o ich problemach organizacyjnych. W Sosnowcu brakuje pieniędzy, są zaległości płacowe, zawodnicy noszą się z zamiarem odejścia – to na pewno gdzieś w podświadomości funkcjonuje, ale to nie jest wcale słaba drużyna. My tak ich nie odbieramy. Mają wielu młodych zawodników, grających z sercem – mówi hokeista Pasów.

- Nie podchodzimy do Zagłębia lekceważąco. Wręcz przeciwnie jesteśmy mocno zmobilizowani przed każdym meczem, pomimo to, iż chodzą pogłoski o ich problemach organizacyjnych. W Sosnowcu brakuje pieniędzy, są zaległości płacowe, zawodnicy noszą się z zamiarem odejścia - to na pewno gdzieś w podświadomości funkcjonuje, ale to nie jest wcale słaba drużyna. My tak ich nie odbieramy. Mają wielu młodych zawodników, grających z sercem - mówi hokeista Pasów.

- Jak się czujesz przed dzisiejszym końcem świata?
- Słyszałem, że niektórzy się bardzo denerwują i nie mogli spać. Ja natomiast spokojnie się wyspałem i czuję się wyśmienicie, bo końca świata nie będzie! (śmiech)

- Uda Wam się uratować świat, a pasiastej społeczności zapewnić tym samym udane Święta?
- Jak wspomniałem: końca świata nie będzie! Do Wigilii pozostały trzy dni i zapraszam wszystkich kibiców na nasze lodowisko, by na chwilę oderwali się od całego przedświątecznego zgiełku oraz porządków i zobaczyli interesujący mecz. My ze swojej strony dzisiejszym występem chcemy sprawić kibicom mały świąteczny prezent i trochę radości wygrywając to spotkanie jak najwyżej. Chciałbym abśmy po tym meczu zarówno my jak i nasi kibice w radosnej atmosferze udawali się na świąteczną przerwę. Nie wiem czy uda mi się złożyć kibicom życzenia po meczu, ale w takim razie już teraz życzę Wesołych Świąt.

- Będzie już czuć tą świąteczną atmosferę podczas dzisiejszego meczu?
- Na lodzie na pewno nie. Choć z drugiej strony jak grałem za granicą to przed samymi Świętami  były przygotowywane specjalne mikołajowe koszulki dla zawodników, kaski były ozdabiane mikołajowymi czapkami. W Polsce nie ma takiego zwyczaju, ale sądzę, że kibice mogą przyjść fajnie przebrani.

- Z Sosnowcem zanotowaliście wyniki nie bardzo odpowiadające czołowej polskiej drużynie. Czym to jest spowodowane?
- Nie zgodzę się do końca z taką tezą do końca. Na własnym obiekcie wygraliśmy z nimi wysoko, a na wyjeździe raz faktycznie niespodziewanie im ulegliśmy, a drugi raz ich pokonaliśmy. Nie podchodzimy do Zagłębia lekceważąco. Wręcz przeciwnie jesteśmy mocno zmobilizowani przed każdym meczem, pomimo to, iż chodzą pogłoski o ich problemach organizacyjnych. W Sosnowcu brakuje pieniędzy, są zaległości płacowe, zawodnicy noszą się z zamiarem odejścia - to na pewno gdzieś w podświadomości funkcjonuje, ale to nie jest wcale słaba drużyna. My tak ich nie odbieramy. Mają wielu młodych zawodników, grających z sercem. Chcą się pokazać z jak najlepszej strony na lodowiskach najwyższej klasy rozgrywkowej. Nie mają nic do stracenia. Podobnie jak ja kilka lat temu, gdy grałem w Stoczniowcu. Wtedy potrafiliśmy sprawić niejedną niespodziankę, nawet urwać punkty Cracovii. Parafrazując popularną reklamę telewizyjną: oni grają sercem, my rozumem (śmiech).

- Czyli Wasza gra w meczach z Sosnowcem nie wyglądała źle?
- W meczach z Sosnowcem to do nas należała inicjatywa. Tylko w tym jednym przegranym meczu nie potrafiliśmy postawić kropki nad „i". Oni nastawiali się na grę z kontry i szukanie strzałów.  Grając z sercem i wierząc, że z każdym można grać jak równy z równym udało im się sprawić niespodziankę. Ta młodzieńcza fantazja ich niesie i dzięki temu są niebezpieczni.

- Czy pogratulowaliście już Damianowi Słaboniowi 200. meczów w reprezentacji?
- Byłem chyba jednym z pierwszych, którzy mu pogratulowali tego okrągłego jubileuszu. Pełen szacunek dla niego za to co osiągnął w polskim hokeju. To świadczy o jego klasie.

- Po meczu macie świąteczną przerwę. Gdzie spędzisz Święta?
- Zaraz po spotkaniu wsiadamy z żoną w samochód i jedziemy do Gdańska, gdzie spędzimy Wigilię i pierwszy dzień Świąt. Ze względu na termin meczu o Puchar Polski, w drugi dzień Świąt muszę być już w Krakowie, ponieważ mamy zaplanowany trening.

CRACOVIA TO RÓWNIEŻ