Aron Chmielewski: Nie chcemy już jechać do Sanoka

  • Wywiady
12.03.2013
Aron Chmielewski: Nie chcemy już jechać do Sanoka
- Liczymy, że na dzisiejsze spotkanie przybędą licznie kibice i będą nas wspierać niesamowitym dopingiem. To jest nasz szósty zawodnik podczas meczu. Nasz lód i nasi kibice na pewno pomogą w zwycięstwie, bo nie chcemy już jechać do Sanoka – mówi hokeista Comarch Cracovii.

- Liczymy, że na dzisiejsze spotkanie przybędą licznie kibice i będą nas wspierać niesamowitym dopingiem. To jest nasz szósty zawodnik podczas meczu. Nasz lód i nasi kibice na pewno pomogą w zwycięstwie, bo nie chcemy już jechać do Sanoka - mówi hokeista Comarch Cracovii.

- W tak szalonej tercji, jaką była ta trzecia odsłona niedzielnego meczu, chyba jeszcze nie grałeś?
- Rzeczywiście w takich 20 minutach jeszcze nie miałem przyjemności uczestniczyć. Chyba w ogóle niewielu hokeistów grało w takiej tercji, a nie mówiąc już o grach w play-off. Na całe szczęście to my prowadziliśmy cały czas. Chcieliśmy za wszelką cenę utrzymywać wynik, ale w naszą grę wkradały się niepotrzebne emocje i błędy, w efekcie czego Sanok niebezpiecznie się do nas zbliżał. Przecież aż czterokrotnie wychodziliśmy na dwubramkowe prowadzenie i tyle razy traciliśmy bramkę. To niesamowite, ale na szczęście wszystko skończyło się dla nas „happy endem".

- Jak wyglądają Twoje przygotowania do dzisiejszego meczu?
- Rozmawiamy przed porannym rozjazdem, który trener zaplanował na 9:15. Potrwa jakieś 30-45 minut, potem obiad, chwila relaksu i mecz. Po obiedzie utnę sobie jeszcze drzemkę, potem jakaś kawka i ciasteczko, no i gramy! Osobiście nie mam żadnego rytuału przedmeczowego. Na pewno będę trochę myślał o meczu i mobilizował się wewnętrznie, ale nie można z tym przesadzić. Jeśli się za dużo myśli o spotkaniu to może pojawić się stres. Mobilizacja, a tworzenie dodatkowego stresu to dwie różne rzeczy. Lepiej spokojnie podejść do spotkania, co też jednak nie znaczy, żeby podejść na zbytnim luzie. Należy podejść poważnie, ale nie spinać się.

- Przed play-offami prawie każdy jak mantrę powtarzał słowa o atucie własnego lodowiska, a w rywalizacji z Sanokiem wychodzi na to, że drużyny wygrywają raczej na wyjeździe.
- My z Sanokiem gramy tak samo u siebie i na wyjeździe. Play-off to są inne mecze, niż w sezonie zasadniczym. Dlatego nie przejmowaliśmy się zbytnio faktem, że w regularnym sezonie nie pokonaliśmy Sanoczan. Teraz w play-off każdy mecz jest zupełnie inny. Nam dodatkowo zawsze dobrze się grało w Sanoku i mamy tego efekty.

- To jak będzie dzisiaj?
- Tego nie wiem, ale wierzę, że już dzisiaj zapewnimy sobie grę w finale. Stać nas na to. Liczymy, że na dzisiejsze spotkanie przybędą licznie kibice i będą nas wspierać niesamowitym dopingiem. To jest nasz szósty zawodnik podczas meczu. Nasz lód i nasi kibice na pewno pomogą w zwycięstwie, bo nie chcemy już jechać do Sanoka.

CRACOVIA TO RÓWNIEŻ