GKS po raz drugi. W Krakowie musimy odrobić straty!

Po niesamowitym wtorkowym finale numer 1, Mistrzowie Polski ponownie wyjechali do Tychów z zamiarem wyrównania stanu serii. -Jedziemy po swoje - zapowiadał napastnik „Pasów" Krystian Dziubiński. Mimo makabrycznego faulu, którego stał się ofiarą, na Stadion Zimowy znów pojechał Mateusz Rompkowski. W sumie w składzie Cracovii nie doszło do wielu zmian. Kisielewskiego zastąpił Paczkowksi, a między formacjami miejscami zamienili się McPherson i Chovan.
Mecz rozpoczął się dla nas jednak fatalnie. W 7. minucie mocny tyszanie wyszli na prowadzenie, po mocnym strzale Mateusza Bepierszcza, który... do rana był jeszcze zawieszony za wczorajszą (błędną) decyzję sędziego. Ba odpowiedź Mistrzowie nie kazali sobie długo czekać - w 10. minucie prawą stroną popędził Kalus i gdy wydawało się, ze rosły Czech zagra do środka, sprytnie zjechał pod bramkę i umieścił krążek przy krótkim słupku Zigardego. I gdy wydawało się, że tercja zakończy się remisem, na 8 sekund przed końcem nieco niespodziewanie na prowadzenie wyprowadził nas Filip Drzewiecki.
Cracovia wyczuła swoją szansę i ruszyłą do ataków od poczatku drugiej tercji. Ponadto na karę trafił Jakub Witecki, co pozwoliło po raz pierwszy zagrać w przewadze. Tyszanie wspaniale się jednak bronili, niedopuszczjąc do strzału. Ten najgroźniejszy oddał Sykora, ale i wówczas "gumę" sparowali obrońcy. Ofensywne próby Pasów powstrzymała dopiero decyzja sędziego o przyznaniu kary 2+10 minut dla Krystiana Dziubińskiego. Był to początek wszystkiego, co złego zdarzyło sie przed kolejną przerwą. Najpierw w przewadze 5/3 wyrównanie tyszanom dał Bartłomiej Pociecha. Chwilę później na 3:2 podwyższył po dobitce Jarosław Rzeszutko.
W trzeciej tercji rywale kontynuowali ofensywną grę, po ktorej dwa razy zrobiło się bardzo gorąco w polu bramkowym Radziszewskiego. Najpierw strzał Rzeszutki (do pustaka) odbił ofiarną interwencją Dutka, po chwili uderzenie Vitka wyłapał już golkiper "Pasów". Niestety, "Pasy" niewiele mogły poradzić w 53. minucie, gdy po idealnym wyłożeniu krążek do pustej części bramki wpakował ponownie Rzeszutko. I to właśnie ta bramka ustaliła finalny wynik drugirgo finału.
Teraz rywalizacja na kolejne dwa spotkania przenosi się do Krakowa. Już w sobotę (18:30) i niedzielę (16:30) GKS Tychy podejmiemy przy Siedleckiego 7!
Rudolf Rohaček (trener Comarch Cracovia): Mogę powiedzieć, że tak jak i wczoraj, mieliśmy dobry wynik i tracimy go przez bezesensowny faul Dziiubińskiego, potem Radziszewskiego. Takich zachowań nie można powtarzać. Próbowaliśmy obrócić ten wynik, ale fatalny błąd zakończył to spotkanie. Do mecżów w Krakowie musimy grać tak jak przy prowadzeniu. Musimy wyrównać naszą dyspozycję. Będę spać spokojnie do soboty - wiemy co chcemy grać.
GKS Tychy - Comarch Cracovia 4:2 (1:2,2:0,1:0)
6:17 Mateusz Bepierszcz (Radosław Galant, Jakub Witecki) - 1:0
9:05 Petr Kalus (Tomaš Sykora, Rafał Dutka) - 1:1
19:52 Filip Drzewiecki (Damian Słaboń) - 1:2
28:56 Bartłomiej Pociecha (Petr Kubos, Jarosław Rzeszutko) - 2:2 (5/3)
31:39 Jarosław Rzeszutko (Andrei Makrov, Petr Kubos) - 3:2
52:09 Jarosław Rzeszutko Marcin Kolusz) - 4:2
GKS Tychy: Zigardy (Kosowski)- Kubos, Pociecha, Makrov, Kristek, Kolusz - Bryk, Kotlorz, Witecki, Galant, Bepierszcz - Kolarz, Górny, Jeziorski, Komorski,Vitek - Zatko, Horzelski, Woźnica, Rzeszutko, Kogut
Comarch Cracovia: Radziszewski (Łuba) - Novajovsky, Rompkowski, Šinágl, Dziubiński, Kapica - Kruczek, Wajda, Urbanowicz, Słaboń, Drzewiecki - Dąbkowski, Zib, Sykora, Chovan, Kalus - Dutka, Noworyta, Paczkowski, McPherson, Domogała
Kary: 6-22 min
Krzysztof Dąbrowa