GKS tryumfuje przy Siedleckiego. W Tychach wygrać musimy!

  • Wywiady
25.03.2017
GKS tryumfuje przy Siedleckiego. W Tychach wygrać musimy!
Po wczorajszym imponującym wyniku 7:4, "Pasy" nie zdołały pójść za ciosem - w spotkaniu numer 4 przegrywamy 1:3 i w całej serii ulegamy tyszanom już 1:3. W środę w Tychach walczymy o przedłuzenie nadzei na obronę tytułu.

Po wczorajszym imponującym wyniku 7:4, "Pasy" nie zdołały pójść za ciosem - w spotkaniu numer 4 przegrywamy 1:3 i w całej serii ulegamy tyszanom już 1:3. W środę w Tychach walczymy o przedłuzenie nadziei na obronę tytułu.

Sobotni wynik trzeciego spotkania nie wystraszył gości. Spotkanie, które ponownie wypełniło halę przy Siedleckiego rozpoczęło się dla nas tragicznie. Już w 14 sekundzie meczu wynik otworzyli tyszanie, a bramkę an 1:0 wpakował Marcin Kolusz. Ataki GKS-u nie ustępowały, a wkrótce bliski gola był także Jakub Witecki. Jego strzał z najbliższej odległości kapitalnie wyłapał jednak Radziszewski. Na odpowiedź Cracovii czekać trzeba było do 7. Minuty, gdy wyrównującego gola strzelił Petr Kalus, umieszczając krążek przy samym słupku bramki ZIgardyego. W samej końcówce tercji sędzia zadecydował o dość wątpliwej karze nałożonej na Andrew McPhersona. Chwilę później było już 2:1, gdy przewagę wykorzystał Peter Kubos.

Druga odsłona rozpoczęła się od kolejnych mocnych ataków tyszan. Po dwóch i pół minuty od powrotu na lód było już 3:1, gdy swoją okazję na bramkę zamienił Michał Woźnica.  Na 6 minut przed końcem tercji „Pasy" zagrały w przewadze 4/3, a kapitalną okazję miał wówczas Lukaš Zib. Po jego plasowanej bombie sprzed niebieskiej linii krążek uderzył w słupek bramki.

Od początku trzeciej tercji Cracovia musiała bronić siew  podwójnym osłabieniu po karach Šinagla i Wajdy. Mimo przewagi aż dwóch zawodników, goście nie byli w tym czasie w stanie zagrozić bramce Radziszewskiego. W 49. Minucie doszło do sporego zamieszania po faulu Dziubińskiego na Zigardym (Czech dołożył sporo od siebie). W szarpaninie za bramką Tychów uczestniczyło kilku zawodników, a sędzia zadecydował o podyktowaniu kar dla aż 4 graczy.

Nadzieję na odrobienie start mogły prysnąć na 6 min przed końcem po podaniu Vitka do Komorskiego, po którym tyszanin uderzył po długim rogu. Tak jednak stał Radziszewski, odbijając gumę na bok. Swój wyczyn powtórzył także broniąc sam na sam z Witeckim. Niestety, w sukurs "Radzikowi" nie poszła reszta drużyny. Otrzmana w końcówce kara Dziubińskiego sprawiła, że zdobycie dwóch bramek stało się niemożliwe. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 3:1, czyli identycznym jak w całej serii.

Już w najbliższą środę mecz numer 5 w Tychach. Wygrana „Pasów" sprawi, ze do Krakowa rywalizacja powróci w piątek (godz. 19:15). Z kolei zwycięstwo „Trójkolorowych" da im trzeci w historii tytuł Mistrzów Polski.

Comarch Cracovia - GKS Tychy 1:3 (1:2,0:1,0:0)

0:14 Marcin Kolusz (Petr Kubos, Patryk Kogut) - 0:1

6:29 Petr Kalus (Andrew McPherson, Maciej Urbanowicz) - 1:1

19:22 Peter Kubos (Jarosław Rzeszutko) - 1:2 (5/4)

22:36 Michał Woźnica (Marcin Horzelski) - 1:3

Stan serii: 3:1 dla GKS-u Tychy

GKS Tychy: Zigardy (Kosowski)- Kubos, Pociecha, Makrov, Kogut, Kolusz - Bryk, Kotlorz, Witecki, Galant, Bepierszcz - Kolarz, Górny, Jeziorski, Komorski,Vitek - Zatko, Horzelski, Woźnica, Rzeszutko, Górny

Comarch Cracovia: Radziszewski (Łuba) - Novajovsky, Rompkowski, Šinágl, Dziubiński, Kapica - Kruczek, Wajda, Domogała, Słaboń, Drzewiecki - Dąbkowski, Zib, Urbanowicz,  McPherson, , Kalus - Dutka, Noworyta, Paczkowski, Chovan, Domogała

Kary: 24 - 18 minut

(KD)

CRACOVIA TO RÓWNIEŻ