Sebastian Witowski: Wyniki nie były takie złe

Hokeiści Comarch Cracovii zakończyli udział w towarzyskim turnieju Docler Cup na ostatniej pozycji, choć jak uważa zawodnik "Pasów" Sebastian Witowski ich gra nie była taka zła.
Ponieśliście trzy porażki podczas towarzyskiego turnieju Dolcer Cup. Patrząc jedynie na wyniki kibice mogą uważać, że wasza gra nie była najlepsza. Co według Ciebie było przyczyną tych przegranych?
- To był pierwszy poważny sprawdzian, ale trzeba zaznaczyć, że był to bardzo mocno obsadzony turniej. Udział brała drużyna z Niemiec, Węgier oraz Słowacy z Ekstraligi. Są to bardzo mocne zespoły, których skład opiera się na Kanadyjczykach, Słowakach, Węgrach, Czechach i Rosjanach. Myślę, że wyniki nie były takie złe. Remis ze słowacką drużyną uważam za bardzo dobry rezultat, choć przegraliśmy potem w karnych. Warte podkreślenia jest to, że w trzeciej tercji do 50 minuty prowadziliśmy 1:0, tym bardziej, że bronił Mateusz Kulig i wychodziło mu to bardzo dobrze.
Pojedynek z węgierską drużyną praktycznie rozegraliśmy po wyjściu z autobusu, którym jechaliśmy ponad 8 godzin. Na początku nie widzieliśmy jak oni grają i chwilę nam zajęło zanim złapaliśmy rytm. Mieliśmy też swoje okazje, których nie wykorzystaliśmy i przy większej skuteczności wynik mógłby być zupełnie inny. Natomiast z drużyną niemiecką szybko straciliśmy bramki, co nas trochę podłamało, ale w końcówce sami strzeliliśmy jeszcze dwa gole.
Tak naprawdę przyjechaliśmy tam, jako drużyna, która sprawdza jeszcze nowych, młodych zawodników. Rozegraliśmy trzy mecze w przeciągu weekendu, a tempo wszystkim spotkań było bardzo wysokie. To była bardzo duża różnica pomiędzy tym, co działo się na Węgrzech, a naszymi meczami ligowymi. Na tym turnieju był bardzo wysoki poziom. Drużyny, które opierają swoją grę na dynamicznej grze, szybkich podaniach i akcjach z kija na kij.
Okiem doświadczonego zawodnika, jak oceniasz występ swój młodszych kolegów, którzy dopiero uczą się tego poważnego grania?
- Każdy z nas popełnia błędy, ale dla nich był taki duży przeskok. Przyzwyczajeni są do gry na niższym poziomie, ale gra w takim turnieju to dla nich wielkie wyzwanie. Dla każdego z nas tak naprawdę to było duża próba sił, a co dopiero dla takich chłopców, którzy biorą udział po raz pierwszy w takiej imprezie. Wydaje mi się, że sprostali zadaniu, a ocenę może wydać tylko trener.
Wyjazd na Węgry będzie dla Was dobrym doświadczeniem przed turniejem Pucharu Kontynentalnego, który zostanie rozegrany Dunaújvárosu.
- Oczywiście! Poznaliśmy naszych przeciwników, mniej więcej wiemy jak oni grają. Tym bardziej, że widzieliśmy ich podczas meczu z niemiecką drużyną. Wiemy, który zawodnik, co potrafi, jak bramkarze bronią. Ciekawie było zagrać taki turniej patrząc, że będziemy grać tam Puchar. Daje nam to do myślenia, jak tam możemy zagrać. Wiadomo, że są do pokonania. Jeśli zagramy mądrze taktycznie i może będziemy mieć jeszcze jakieś wzmocnienia to może być ciekawie.
KK