Sebastian Witowski: To przynosi skutek

- Wynik świadczy o tym, że dominowaliśmy w tym spotkaniu - przyznaje napastnik Comarch Cracovii i strzelec dziesiątej bramki w meczu ze Stoczniowcem Gdańsk, Sebastian Witowski.
- 10:3. Komentarz chyba jest zbędny..
- Wbrew pozorom to był ciężki mecz. Co prawda, prowadziliśmy 3:1, ale
potem Stoczniowiec przeprowadził kilka akcji, zdobył dwie bramki i
zrobiło się 3:3. Początek trzeciej tercji był trochę nerwowy, bo goście
przycisnęli, ale potem było już dobrze.
- Dobrze? Ze stanu 3:3 doprowadziliście do 7:3 i to w nieco ponad półtorej minuty. W trzeciej tercji zdobyliście aż siedem goli!
- No tak. Szybko zdobyliśmy bramki, atakowaliśmy i Stoczniowiec
właściwie nie miał już na nic czasu. Wynik świadczy o tym, że
dominowaliśmy w tym spotkaniu.
- Zadziwiacie formą na początku tego sezonu – piąty mecz i piąte zwycięstwo…
- Bardzo nas to cieszy. Na początku było tak, że nie graliśmy w pełnym
składzie, ale teraz jest już dużo lepiej. Zgrywamy się na treningach i
to przynosi skutek.
- Zawodnicy, którzy zasilili Cracovię – mówię tu zwłaszcza o Davidzie
Kostuchu i Rafale Martynowskim – okazują się poważnymi wzmocnieniami
zespołu…
- Niedzielny mecz tylko to potwierdził. Rafał zdobył trzy bramki, David
również zaliczył ważne trafienie. Weszli do nas drużyny, są dobrymi
zawodnikami, ale są również fajnymi ludźmi. Czasami było tak, że
przychodził ktoś nowy i ciężko było się z nim dogadać. Oni są jak
najbardziej w porządku.
- Byłeś autorem dziesiątej bramki we wczorajszym spotkaniu…
- Cieszy mnie to. Teraz będę musiał postawić kolegom jakiś mały poczęstunek (śmiech).
- Jest taka tradycja?
- Tak, zawsze strzelec dziesiątego gola zapewnia kolegom z zespołu mały poczęstunek.
Rozmawiał Dariusz Guzik