Sebastian Witowski: Liczę na niespodziankę
18.10.2008

Podczas turnieju na Litwie trener Rudolf Rohaček ma do swojej dyspozycji zaledwie pięciu obrońców. Z tego też powodu z konieczności w defensywie występuje Sebastian Witowski. <i>- Myślę, że nie popełniłem większych błędów</i> - przyznaje nominalny napastnik.<br><br>
- Pewnie wolałbyś grać w ataku i strzelać bramki, ale sytuacja zmusiła trenera do tego, że wystawił cię w obronie...
- Wczoraj zagrałem od połowy spotkania, a dziś już przez cały mecz. Grałem u boku Jarka Kłysa, który jest na tyle doświadczonym zawodnikiem, że czułem się przy nim dość pewnie. Myślę, że nie popełniłem większych błędów.
- To nie była twoja pierwsza przygoda z defensywą...
- Zgadza się. Dwa lata temu grałem osiem spotkań u boku Piotrka Gila. Wtedy też mieliśmy duże problemy kadrowe.
- Nie ciągnęło cię do przodu?
- (śmiech) Wczoraj trochę. Miałem dwa, czy trzy wypady, ale dziś już byłem przywiązany do swojej pozycji. Holendrzy byli mocniejszą drużyną od Litwinów, dlatego też trzeba było być mocno skoncentrowanym.
- Straciliście zaledwie jedną bramkę...
- Graliśmy wtedy w podwójnym osłabieniu, Tilburg przycisnął i tak to się musiało skończyć. Jest dobrze.
- Nawet bym powiedział, że bardzo dobrze. Teraz musicie jeszcze wygrać z Sokołem Kijów...
- To będzie najtrudniejsze spotkanie, ale nie poddajemy się. W dwóch wygranych meczach też nie byliśmy faworytami, a pokazaliśmy, że możemy wygrać. Liczę, że sprawimy dużą niespodziankę.
Rozmawiał Dariusz Guzik
- Wczoraj zagrałem od połowy spotkania, a dziś już przez cały mecz. Grałem u boku Jarka Kłysa, który jest na tyle doświadczonym zawodnikiem, że czułem się przy nim dość pewnie. Myślę, że nie popełniłem większych błędów.
- To nie była twoja pierwsza przygoda z defensywą...
- Zgadza się. Dwa lata temu grałem osiem spotkań u boku Piotrka Gila. Wtedy też mieliśmy duże problemy kadrowe.
- Nie ciągnęło cię do przodu?
- (śmiech) Wczoraj trochę. Miałem dwa, czy trzy wypady, ale dziś już byłem przywiązany do swojej pozycji. Holendrzy byli mocniejszą drużyną od Litwinów, dlatego też trzeba było być mocno skoncentrowanym.
- Straciliście zaledwie jedną bramkę...
- Graliśmy wtedy w podwójnym osłabieniu, Tilburg przycisnął i tak to się musiało skończyć. Jest dobrze.
- Nawet bym powiedział, że bardzo dobrze. Teraz musicie jeszcze wygrać z Sokołem Kijów...
- To będzie najtrudniejsze spotkanie, ale nie poddajemy się. W dwóch wygranych meczach też nie byliśmy faworytami, a pokazaliśmy, że możemy wygrać. Liczę, że sprawimy dużą niespodziankę.
Rozmawiał Dariusz Guzik