Sebastian Biela: Nic innego się nie liczy
25.06.2009

<i>- Mam nadzieję, że zdobędę z Cracovią mistrzowski tytuł i że ucieszę się z niego taką prawdziwą sportową radością</i> - mówi Sebastian Biela, napastnik „Pasów”.<br><br>
- Który to twój klub w karierze?
- To już mój trzeci, oczywiście nie licząc młodzieżowych szkółek. Siedem lat spędziłem w Podhalu, ostatni sezon w Zagłębiu Sosnowiec, a teraz trafiłem do Cracovii. W przeszłości było już tak, że trenowałem z GKS-em Tychy, czy KTH Krynica, ale ostatecznie nie zostawałem zawodnikiem tych drużyn.
- Jakie cele wiążesz z „Pasami”?
- Przede wszystkim obronę Mistrzostwa Polski, to przecież główny cel zespołu i nic innego się nie liczy. Wiadomo, że będzie ciężko, bo trudniej się czegoś broni, zwłaszcza po raz drugi, ale myślę, że będzie dobrze.
- Zawodnicy dzielą się na dwie grupy: tych, którzy nie zdobyli jeszcze tytułu i chcą go osiągnąć oraz tych, którym już to się udało i którzy chcą powtórzyć sukces. Należysz do tych drugich...
- No właśnie nie do końca. Jestem bowiem w jeszcze innej sytuacji. Co prawda dwa lata temu zdobyłem tytuł z Podhalem, ale nie mam z niego takiej pełnej satysfakcji, bowiem w półfinałach doznałem kontuzji i nie mogłem zagrać w spotkaniach o złoto.
- To musiało „boleć”...
- I to bardzo, bo finały oglądałem z boksu. Oczywiście była radość, ale to nie samo, co w sytuacji, gdy osobiście zdobywa się tytuł. Gdy przebywa się na lodzie, gdy po końcowej syrenie rzuca się z radości na bramkarza – to jest to.
- W takim razie wszystko przed tobą...
- Dokładnie. Mam nadzieję, że zdobędę z Cracovią mistrzowski tytuł i że ucieszę się z niego taką prawdziwą sportową radością. Jestem bardzo zadowolony z faktu, że tu trafiłem, mam motywację, by grać o najwyższe cele. Będę starał się pomóc drużynie.
Rozmawiał Dariusz Guzik
- To już mój trzeci, oczywiście nie licząc młodzieżowych szkółek. Siedem lat spędziłem w Podhalu, ostatni sezon w Zagłębiu Sosnowiec, a teraz trafiłem do Cracovii. W przeszłości było już tak, że trenowałem z GKS-em Tychy, czy KTH Krynica, ale ostatecznie nie zostawałem zawodnikiem tych drużyn.
- Jakie cele wiążesz z „Pasami”?
- Przede wszystkim obronę Mistrzostwa Polski, to przecież główny cel zespołu i nic innego się nie liczy. Wiadomo, że będzie ciężko, bo trudniej się czegoś broni, zwłaszcza po raz drugi, ale myślę, że będzie dobrze.
- Zawodnicy dzielą się na dwie grupy: tych, którzy nie zdobyli jeszcze tytułu i chcą go osiągnąć oraz tych, którym już to się udało i którzy chcą powtórzyć sukces. Należysz do tych drugich...
- No właśnie nie do końca. Jestem bowiem w jeszcze innej sytuacji. Co prawda dwa lata temu zdobyłem tytuł z Podhalem, ale nie mam z niego takiej pełnej satysfakcji, bowiem w półfinałach doznałem kontuzji i nie mogłem zagrać w spotkaniach o złoto.
- To musiało „boleć”...
- I to bardzo, bo finały oglądałem z boksu. Oczywiście była radość, ale to nie samo, co w sytuacji, gdy osobiście zdobywa się tytuł. Gdy przebywa się na lodzie, gdy po końcowej syrenie rzuca się z radości na bramkarza – to jest to.
- W takim razie wszystko przed tobą...
- Dokładnie. Mam nadzieję, że zdobędę z Cracovią mistrzowski tytuł i że ucieszę się z niego taką prawdziwą sportową radością. Jestem bardzo zadowolony z faktu, że tu trafiłem, mam motywację, by grać o najwyższe cele. Będę starał się pomóc drużynie.
Rozmawiał Dariusz Guzik