Rudolf Rohaček: Odwdzięczymy się w lidze

  • Wywiady
29.12.2010
Rudolf Rohaček: Odwdzięczymy się w lidze
- Uważam, że ten mecz mógł rozstrzygnąć się na naszą korzyść jeszcze w regulaminowym czasie gry, bo mieliśmy dogodne sytuacje do strzelenia bramek. Nie wykorzystaliśmy ich jednak, a co więcej popełnialiśmy błędy - mówi po spotkaniu z Aksam Unią Oświęcim (2:3) trener Comarch Cracovii, Rudolf Rohaček.

- Uważam, że ten mecz mógł rozstrzygnąć się na naszą korzyść jeszcze w regulaminowym czasie gry, bo mieliśmy dogodne sytuacje do strzelenia bramek. Nie wykorzystaliśmy ich jednak, a co więcej popełnialiśmy błędy - mówi po spotkaniu z Aksam Unią Oświęcim (2:3) trener Comarch Cracovii, Rudolf Rohaček.

- „Pasom" chyba nie jest dane - przynajmniej na razie - triumfować w Pucharze Polski. Dziś nie zagracie w finale tych rozgrywek...

- Nie udało się wygrać z Unią, a o zwycięstwie gospodarzy zadecydowała dogrywka. Uważam, że ten mecz mógł rozstrzygnąć się na naszą korzyść jeszcze w regulaminowym czasie gry, bo mieliśmy dogodne sytuacje do strzelenia bramek. Nie wykorzystaliśmy ich jednak, a co więcej popełnialiśmy błędy. Spotkanie nie stało na wysokim poziomie, ale było dużo walki, dużo pojedynków jeden na jeden. Było też kilka bójek.

- O waszej porażce w dogrywce zadecydował błąd przy wyprowadzaniu krążka...

- Szkoda tej sytuacji, bo nasi hokeiści nie zauważyli, że Jaros, który widocznie nie miał już sił, został z tyłu. Zabrał krążek, odjechał, strzelił gola i było po meczu. Nie możemy być zadowoleni z tego wyniku.

- Ta bramka boli o tyle, że była to właściwie pierwsza akcja gospodarzy podczas dogrywki...

- Zgadza się. Unia właściwie nie wyjeżdżała z własnej tercji. Dominowaliśmy na lodowisku, ale to jest hokej - jeden głupi błąd i to przeciwnik cieszył się ze zwycięstwa. To była dla nas nauczka przed kolejnymi spotkaniami - nie można lekceważyć żadnej sytuacji, nie można trzymać krążka w środkowej tercji, albo kiwać się na stojąco.

- W tym meczu dwukrotnie obejmowaliście prowadzenie. Boli chyba sytuacja przy stanie 2:1, bo gospodarze potrzebowali zaledwie trzydziestu czterech sekund, by doprowadzić do remisu..

- Nasi obrońcy popełnili indywidualne błędy, bo nie pokryli zawodnika, który zdołał dobić krążek odbity przez Radziszewskiego. Szkoda tej sytuacji.

- W drugim meczu półfinałowym również potrzebna była dogrywka. Spodziewał się pan tego, że to Ciarko KH Sanok zagra w finale (wygrało z GKS-em Tychy 4:3 - przyp.)?

- O awansie do finału zadecydowała forma danego dnia - zarówno w pierwszym, jak i w drugim meczu. Trzeba też mieć odrobinę szczęścia. W tej kwestii wczoraj lepsi byli gracze z Sanoka i Oświęcimia.

- We wczorajszym meczu byli z wami kibice „Pasów"...

- Dziękujemy im za to, że przyjechali do Oświęcimia i dopingowali nas. Musieli przecież zainwestować w ten wyjazd swoje prywatne pieniądze i czas. Odwdzięczymy im się za to w lidze, a później w play offach.

- Już 4 stycznia zagracie o kolejne ligowe punkty - w Janowie z miejscowym Akuna Naprzodem. Jak będą wyglądały przygotowania do tego pojedynku?

- Dziś mamy intensywny dzień. Mieliśmy ciężki trening rano i podobny czeka nas popołudniu. W czwartek mamy zajęcia przedpołudniem, a potem chłopaki dostaną dwa dni wolnego. Kolejny trening odbędzie się już 2 stycznia. Musimy złapać odpowiedni rytm gry, bo czeka nas mnóstwo spotkań. No i play offy coraz bliżej.

Rozmawiał Dariusz Guzik

CRACOVIA TO RÓWNIEŻ